W poniedziałek rząd ogłosił decyzję o przedłużeniu wprowadzonych w grudniu obostrzeń co najmniej do końca stycznia. Wielu przedsiębiorców się z tym nie zgadza. Trudna sytuacja jest zwłaszcza na południu Polski, gdzie normalnie o tej porze trwa szczyt sezonu. W odpowiedzi na wprowadzone obostrzenia powstała inicjatywa Góralskie Veto. W jej ramach przedsiębiorcy zapowiadają otwarcie swoich biznesów 18 stycznia.
Wsparcie górskich gmin w dobie pandemii. Dopłaty do inwestycji oraz ulgi podatkowe
"Wielowiekowa tradycja"
Zdaniem Dariusza Grzędzińskiego Polacy mają wpisane w krew wojowanie z państwem. Dziennikarz podkreśla także, że trudno o jednoznaczną ocenę moralną obecnej sytuacji. - Mamy na pewno wielowiekową tradycję wojowania z państwem, które było postrzegane jako wróg i dzisiaj coraz częściej do podobnej sytuacji dochodzi. Nie chodzi tylko o dużych przedsiębiorców, ale także zwykli Polacy prowadzący swoje biznesy dość dobrze wyspecjalizowali się w tym, jak kolejne obostrzenia obchodzić - powiedział.
- Jest to sytuacja trudna do jednoznacznej oceny moralnej, bo z jednej strony wiemy, że sytuacja bardzo mocno się skomplikowała. Te biznesy padają na naszych oczach. Jednak z drugiej strony mierzymy się z sytuacją niespotykaną. Te obostrzenia wprowadzane są po coś, a nie dlatego, że ktoś ma jakieś „widzimisię”. Wszystkie takie wytrychy są wystawianiem na ryzyko jeśli nie siebie, to swoich bliźnich - dodał.
"Nie mamy innego wyjścia"
Agaton Koziński uważa, że Polacy są już zmęczeni obecną sytuacją. Jego zdaniem nie pomagają także przykłady, które płyną z szeroko rozumianych "elit". - Mamy zachowania szeroko rozumianych elit, którze szczepią się poza kolejnością, była minister zapisuje dzieci na jazdę na nartach i nie widzi w tym nic złego. Polacy zdają sobie mówić: skoro oni mogą, dlaczego my nie możemy? Tutaj nakłada się jeszcze zniecierpliwienie i zmęczenie tym trwającym stanem - mówił.
Czytaj także:
- Patrząc na to czysto rozsądkowo, to nie mamy innego rozwiązania niż przestrzegać zasad obostrzeń. Moim zdaniem błędem było wprowadzenie zbyt późno tych obostrzeń jesienią. Polska błyskawicznie znalazła się w czołówce państw z powodu COVID-19. Pod względem czysto ludzkim i finansowym skutki tego są tragiczne. Rząd musiał postawić szpitale tymczasowe, na szczęście okazały się niepotrzebne i pieniądze wydają się zmarnowane. Gdyby obostrzenia były wprowadzone wcześniej, udałoby się tego uniknąć - podkreślił.
Karol Gac: desperacja przedsiębiorców jest zrozumiała, zniecierpliwienie narasta
Kampanie społeczne
Zdaniem Tomasza Sakiewicza w sytuacji przedłużającej się konieczności utrzymywania ograniczeń powinna być prowadzona kampania społeczna, która wyjaśniłaby Polakom potrzebę takiego działania. - Jest pewna odporność społeczna na zakazy i kiedy one się przedłużają, trzeba prowadzić specjalne kampanie społeczne, które ludziom tłumaczą sytuację. Ważna jest pewna edukacja psychologiczna, aby ludzie sobie radzili z własnymi emocjami i rozumieli, co się z nimi dzieje. Kiedy ktoś traci cierpliwość, trzeba mu wytłumaczyć, o co chodzi. Tutaj trochę tego zabrakło, ale zawsze jest na to czas - powiedział.
- Rzeczywiście mandaty w pewnym momencie przestają działać. Jak ktoś ma wybór między karą a bankructwem firmy, to będzie ratował rodzinę, pracowników i firmę. Perspektywa walki z pandemią skraca. Być może należy dać jeszcze większą pomoc, ale tym, którzy przestrzegają obostrzeń - zauważył publicysta.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji
22:10 _PR24_AAC 2021_01_14-08-36-22.mp3 Publicyści o podejściu przedsiębiorców do obostrzeń ("Debata poranka")
***
Audycja: Debata Poranka
Prowadzący: Stanisław Janecki
Goście: Agaton Koziński ("Wszystko co najważniejsze"), Dariusz Grzędziński ("Wprost.pl"), Tomasz Sakiewicz ("Gazeta Polska")
Data emisji: 14.01.2021
Godz. emisji: 8.36
dz