Zdaniem Jagody Fudały z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA), w Polsce nie ma żadnych wiarygodnych badań, które pozwoliłyby ustalić związek przyczynowo-skutkowy między wykonywanym zawodem a nałogami. – Ludzie jednak, patrząc na osoby wykonujące poszczególne zawody, wyrabiają sobie zdanie na ten temat. Wobec niektórych jesteśmy nawet przewrażliwieni – tłumaczy Fudała.
Według ekspertki Czwórki takie zawody jak policjant, ksiądz, nauczyciel czy lekarz, czyli zawody zaufania społecznego, wymagają absolutnej abstynencji czy choćby ograniczonego spożycia alkoholu. – Picie w pracy czy bycie nietrzeźwym na służbie nie jest tolerowane przez społeczeństwo – mówi Fudała.
Amerykanie swoimi badaniami dowiedli głównie, że na picie narażeni są reprezentanci zawodów wymagających życia w ciągłym stresie albo ci, którzy wykonują pracę w bardzo monotonnych warunkach, np. przy taśmie. – To dwie skrajności, z których bardzo trudno wyciągnąć racjonalne wnioski – twierdzi Fudała. – A prawda jest taka, że picie może mieć związek z wykonywanym zawodem, ale nie musi, a tolerancja pracodawcy wobec pijanych pracowników jest mniejsza niż kiedyś.
Joanna Fudała w studiu Czwórki/fot. Wojciech Kusiński
Swego czasu jednak picie było nie tylko normą, ale wręcz czynnikiem wskazanym u osób pracujących w niektórych branżach. – Na przykład w rolnictwie czy budownictwie – wymienia Fudała. – Człowiek niepijący trudno odnajdywał się w tamtej rzeczywistości.
A jak to wygląda teraz? Które zawody narażają nas na nałóg alkoholowy? Więcej na ten temat dowiesz się, słuchając całej rozmowy w audycji "Pod lupą".
(kd)