– Nie wnikając w kwestie polityczne, tylko patrząc na to z czysto zbrojnego punktu widzenia, trzeba przyznać, że Powstanie Warszawskie było absolutnie nieprzygotowane – twierdzi Michał Mackiewicz z Muzeum Wojska Polskiego. I wytyka Polakom błędy: - Przede wszystkim nie osiągnięto przewagi liczebnej, a to jest podstawa, szczególnie w walce miejskiej – tłumaczy Mackiewicz. – Ocenia się, ze przewaga powinna być pięcio- bądź sześciokrotna, byśmy mieli szanse. Poza tym niewielki procent naszych żołnierzy był jako tako uzbrojony – podkreśla Mackiewicz.
Broń maszynową, czy ciężką miało 10-15 proc. żołnierzy liniowych. – Pozostali mieli granaty, butelki z benzyną albo broń krótką, która z kolei w walce miejskiej ma marginalne znaczenie. Tymczasem to Niemcy mieli przewagę, również w kwestiach uzbrojenia. Inna sprawa, że jeszcze przed powstaniem dowództwo zakładało, że uzbrojenie uzupełnimy w trakcie walki i po części rzeczywiście tak było.
Poza tym, jak twierdzi Mackiewicz, Niemcy byli przygotowani na to, że "coś się wydarzy". – Nie zdawali sobie sprawy z tego, na jaką skalę, ale w jakiejś mierze przygotowywali się na wybuch powstania i dobrze zorganizowali się w Warszawie – opowiada Mackiewicz. – Przede wszystkim obsadzili kluczowe budynki, co rozproszyło działania Polaków i bardzo nam utrudniło sprawę.
W Warszawie jednak były i takie rejony, gdzie uzbrojenia było więcej niż powstańców. – Zasób uzbrojenia był płynny – tłumaczy Mackiewicz. – Zaczynano bowiem z bardzo niewielką ilością uzbrojenia. Przez całe powstanie jednak trwała własna produkcja sprzętu: granaty, improwizowane wyrzutnie butelek itd. Do tego dochodziły zrzuty aliantów zachodnich a potem też Rosjan.
Więcej o tym, jak byliśmy uzbrojeni dowiesz się słuchając całej rozmowy z audycji "Co was kręci".
(kd)