- Ta książka to mapa podejścia do narkotyków i walki z nimi w różnych rejonach świata, w Ameryce Łacińskiej, Afryce i w dalekiej Azji - ocenia prowadząca audycję w Czwórce Justyna Dżbik.
Narkotyki kojarzą się z "czarnymi gettami Nowego Jorku i afgańskimi polami makowymi, masowymi imprezami techno w Berlinie i kolumbijskimi plantacjami koki", jak piszą twórcy ważnej publikacji "Wojny narkotykowe. Doniesienia z pola walki". Powstało przeświadczenie, że najskuteczniejszym sposobem walki z narkotykami jest agresywna akcja zbrojna.
Takie myślenie zapoczątkowały dwa wydarzenia. W tym roku mija 50. rocznica podpisania dokumentu ONZ, który zobowiązywał do zaprzestania uprawiania koki, maku, konopii. Mija także 40. rocznica zadeklarowania przez prezydenta Nixona wojny z narkotykami.
Przerażającym przykładem takiej wojny jest Meksyk, czyli punkt przerzutowy do Stanów Zjednoczonych, gdzie o władzę walczą ze sobą potężne gangi. Ich działanie stara się od kilku lat opanować armia, jednak w wyniku tej walki ginie wielu cywili. Szacuje się, że w ciągu sześciu lat od rozpoczęcia przez państwo aktywnej walki z kartelami zginęło tam 40 tysięcy cywilów.
W praktyce wojna z narkotykami oznacza zazwyczaj niszczenie nielegalnych plantacji, co uderza tylko w niezarabiających na tym dużych pieniędzy rolników. Przez czterdzieści lat od wypowiedzenia przez Nixona wojny nie zmalał popyt na narkotyki, nie zmalała także podaż.
- Mam nadzieję, że książka jednoznacznie pokazuje, że przegraliśmy wojnę z narkotykami - mówi współautorka książki Karolina Walęcik - Nie ma szansy jej wygrać licząc na to, że narkotyki znikną, że ludzie przestaną ich zażywać, że znikną uprawy.
Powoli zmniejsza się przeświadczenie, że walka z narkotykami jest związana z policją, wyrokami, aresztowaniami, Zainteresowanie tematem przenosi się w niektórych państwach w zakres zdrowia publicznego.
- Chodzi o to, by uzależnieni mieli dostęp do różnych form terapii, żeby opanowywać epidemię HIV, czyli wymieniać igły i strzykawki wśród osób, które narkotyki zażywają dożylnie - opowiada Walęcik.
W niektórych krajach udaje się przynajmniej częściowe wyłączenie narkomanów z czarnego rynku. W Szwajcarii najciężej uzależnionym przyznawana jest dawka heroiny, którą mogą przyjąć w punktach, o których wie policja i gdzie czeka na nich personel medyczny.
Jan Smoleński i Karolina Walęcik w studiu Czwórki (fot. Wojciech Kusiński/PR)
Zobacz rozmowę z autorami książki "Wojny narkotykowe. Doniesienia z pola walki", kliknij ikonę wideo po prawej stronie artykułu.
Posłuchaj także reportażu Martyny Ogonek, m.in. o sytuacji w Holandii, która być może przestanie być narkotykową mekką. Planuje się tam ograniczenie dostępu do coffee shopów i wprowadzenie specjalnych kart klubowych, które umożliwią wejście.
usc