Logo Polskiego Radia
PAP
Marek Grabski 11.05.2020

Dr Paweł Grzesiowski: wciąż jesteśmy na początkowym etapie pandemii

Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego, wykładowcy Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP w Warszawie, Polska pod względem epidemiologicznym wobec innych krajów jest opóźniona o miesiąc, a może nawet o dwa miesiące, bo skutecznie wprowadziliśmy kwarantannę narodową. Jednak poluzowanie lockdownu, jego zdaniem, może skutkować wzrostem zakażeń.

- Są jedynie dwa skuteczne sposoby, żeby się uodpornić na zakażenie. Przechorowując infekcję lub poddając się szczepieniu - wyjaśnia specjalista. - Kłopot polega na tym, że szczepionki jeszcze nie ma i nie wiadomo kiedy będzie, a jeśli chodzi o odporność populacyjną na koronawirusa SARS-CoV-2, to jest ona wciąż niewielka - dodaje.

koronawirus 1200.jpg
Francja wychodzi z kwarantanny, Niemcy nie stosują się do ograniczeń społecznych. COVID-19 na świecie

Jak po wybuchu bomby radioaktywnej

Sytuacja jest zatem taka, porównuje dr Grzesiowski, jak po wybuchu bomby radioaktywnej, gdy nadal unosi się pył radioaktywny, a ludzie schowali się do schronów. - Teraz zaczynają z nich wychodzić, ale pył radioaktywny wciąż się unosi, czyli wirus nadal krąży, bo on nie zniknął - tłumaczy ekspert.

Aby uniknąć zakażenia, nie mając odporności, musielibyśmy przebywać w kwarantannie tak długo, aż nie będzie już żadnej osoby zakażonej. W czasach współczesnych nie jest to możliwe. Jedynie dawniej zamykano miasto na tak długo, aż nie było już żadnego chorego, co trwało nawet kilka lat. Jednak dziś świata na trzy lata zamknąć nie można.

Zdaniem specjalisty luzowanie kwarantanny społecznej powinno być zatem bardzo ostrożne. - Otwieranie bram świata jest niczym innym jak zapraszaniem wirusa do zwiększonej aktywności. Pamiętajmy, że wiele osób wciąż nie jest odpornych na koronawirusa SARS-CoV-2. Najwyższe odsetki odpornej na zakażenie populacji sięgają 30-50 proc. i to jedynie w najbardziej zakażonych rejonach. - Dotyczy to jedynie niektórych miejsc, na przykład jakiegoś miasta, ale nie całego kraju. Tak nie jest nawet we Włoszech - zwraca uwagę.

Epidemia wciąż się rozwija

Jedynie w takich miejscach jest już po szczycie epidemicznym i przez pół roku może być spokojnie, bo dla wirusa nie ma już łatwych celów. Natomiast tam, gdzie nie doszło jeszcze do masowych zachorowań, epidemia wciąż się rozwija. W takiej sytuacji jest właśnie Polska, nadal jesteśmy przed szczytem zachorowań, bardziej niż na przykład Holandia czy Szwecja.

Dr Grzesiowski zwraca uwagę, że w poszczególnych krajach europejskich są duże różnice, jeśli chodzi o poziom zakażeń i zgonów. Najbardziej skuteczni są Niemcy, ponieważ mimo dużej liczby zachorowań (prawie 170 tys.) odsetek zgonów nie przekracza tam 3-4 proc. Hiszpania ma ponad 10 proc. zgonów, a Włochy – 14 proc., jednak w obu tych krajach zachorowało dużo osób starszych, bardziej podatnych na zakażenie i zgon.

W Polsce zaledwie 5 proc. wykrytych zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 jak dotąd okazało się śmiertelnych. Wynika to z tego, że wykrywamy dużo osób w lekkim stanie choroby i w nieco młodszym wieku. W sumie w naszym kraju zidentyfikowano dotąd ponad 15 tys. infekcji.

mg