W chwili, gdy prymas wygłaszał swoje kazanie, po całym kraju rozlana była już fala strajków. Protestowało 700 zakładów pracy i 750 tys. ludzi. Rozmowy między władzą i reprezentacją Międzyzakładowych Komitetów Strajkowych były co rusz zrywane i ponawiane.
Prymas Stefan Wyszyński- zobacz serwis specjalny
"Któż z nas jest bez grzechu? Nie oglądajmy się wokół na wszystkie strony. Zaglądajmy najpierw we własne sumienie, dowiedzmy się, w czym my sami nie dopisujemy, a wtedy zobaczymy, że ta bolesna dzisiejsza sytuacja jest jakąś szczęśliwą winą. To jest »szczęśliwa wina«, felix culpa, która doprowadza nas do zrozumienia naszych obowiązków wobec własnej ojczyzny i zadań, które są do wypełnienia" mówił prymas.
Wyszyński odnosił się do teologicznego zagadnienia "szczęśliwej winy" odnoszącego się do upadku człowieka, a wyrażającego nadzieję, że z trudnych i złych doświadczeń mogą wyniknąć dobre skutki.
03:11 Eisler 26-08.mp3 - To było wydarzenie bez precedensu. Tego dnia telewizja pokazała obszerne fragmenty kazania Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego na Jasnej Górze. Problem polegał na tym, że homilię ocenzurowano - wyjaśniał prof. Jerzy Eisler w audycji "Droga do Solidarności" (PR, 2005)
Kazanie zostało wyemitowane w Polskim Radiu i Telewizji Polskiej, zostało jednak zmanipulowane. W skrócie homilii retransmitowanej przez środki masowego przekazu zabrakło tych elementów kazania, które dotyczyły krytyki władzy.
"Opuszczono wszystko, co dotyczyło ateizacji i laicyzacji. Opuszczono cały IV punkt kazania, dotyczący ładu życia Narodu. Jest to mała próbka tego, co byłoby, gdyby Kościół został dopuszczony do Radia i TV. Wtedy tendencyjność naświetleń mogłaby dezinformować Naród" - komentował prymas w napisanej jeszcze tego samego dnia notatce.
- Sam fakt, że homilię transmitowała telewizja i że poddano kazanie zabiegom cenzorskim, wystarczyło, by strajkujący przeszli nad kazaniem prymasa do porządku dziennego. Praktycznie nikt ze strajkujących nie wiedział, co prymas powiedział na Jasnej Górze, a wersji wyemitowanej po prostu nie wierzono – podkreślał prof. Jerzy Eisler w audycji z 2005 roku.
bm