Logo Polskiego Radia
Jedynka
Jolanta Miedzińska 02.05.2013

Rozmowa dnia: Jakub Płażyński

Zuzanna Dąbrowska: Rozmawiamy w dniu specjalnym, Dzień Polonii i Polaków Za Granicą. A ja chciałam pana zapytać, co się dzieje z obywatelską inicjatywą ustawodawczą „Powrót do ojczyzny”. To była inicjatywa, która była kontynuacją pracy pana ojca, który zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej, wicemarszałka Sejmu, prezesa Wspólnoty Polskiej Macieja Płażyńskiego. Co z tą ustawą?

Jakub Płażyński: Projekt został złożony do Sejmu, on jest procedowany, została powołana podkomisja składająca się z przedstawicieli trzech komisji, aczkolwiek te prace legislacyjne na poziomie Sejmu można powiedzieć, że są wstrzymane o tyle, że nie ma jednoznacznego wymiaru czy też efektu, który moglibyśmy podać, co nie oznacza, że prace w ogóle nie są prowadzone. W ciągu ostatnich miesięcy prowadzimy rozmowy jako komitet czy jako osoby, które uczestniczą w tym procesie legislacyjnym i są współautorami ustawy w ramach grupy roboczej, która, mam nadzieję, za chwilę będzie w stanie przedłożyć założenia do projektu, założenia odnoszące się w ogóle go kwestii repatriacji w Polsce i umożliwienia tejże repatriacji do jej faktycznego zaistnienia.

No właśnie, bo dodajmy, że ustawa dotyczy osób pochodzenia polskiego deportowanych i zesłanych przez władze ZSRR, to jest ważne zastrzeżenie. Jakie postanowienia zawarte są w tym projekcie oryginalnym, pod którym były zbierane podpisy? Dlaczego obecnie obowiązujące prawo jest niewystarczające pana zdaniem?

Przede wszystkim chodzi tutaj o efekt, jaki mamy, bowiem obowiązująca ustawa zakłada obowiązek wysłania zaproszeń ze strony samorządu, ze strony gmin i na podstawie tego zaproszenia Polacy przede wszystkim z Kazachstanu mogą wrócić do Polski. Tutaj mamy system opierający się o wystosowanie zaproszeń, a chcielibyśmy przenieść zarówno ciężar odpowiedzialności za repatriację bardziej na państwo polskie czy pomóc samorządom w realizacji tego zadania, wychodząc z takiego założenia, że nie jest to tylko i wyłącznie kwestia lokalna, ale kwestia ogólnopolska, w związku z tym...

No tak, tym bardziej że repatriant musi przedstawić dokumenty potwierdzające to, gdzie będzie mieszkał, z czego będzie żył.

To jest właśnie to założenie. Mamy dwie drogi. Jeżeli repatrianta ma zagwarantowane miejsce, do którego ma przyjechać i jest w stanie udowodnić źródło finansowania swojego przyjazdu, to nie jest mu potrzebne zaproszenie, bo zaproszenie faktycznie stanowi to zapewnienie źródła finansowania pobytu i zapewnienie czy wskazanie miejsca docelowego, do którego miałby przyjechać.

Czyli to samorząd musi się zobowiązać teraz.

Tak, na tym polega właśnie zaproszenie. I problem jest z tym, że tych zaproszeń jest wysyłanych kilkanaście w skali roku. Z tego powodu zrobiła się ogromna kolejka w liczbie obecnie około 3 tysięcy osób, które spełniły wszystkie warunki formalne poza tymi dwoma, to znaczy poza wskazaniem finansowania swojego przyjazdu. Czyli są Polakami, są naszymi rodakami, udowodnili swoje pochodzenie, z tym, że nie są w stanie sfinansować swojego przyjazdu i do tego potrzebują wizy, do tego potrzebują zaproszenia. I niestety, i tu jest to wąskie gardło, które sprawia, że te powroty nie następują. Oczywiście można starać się, aby tych zaproszeń było więcej, można mobilizować gminy czy też prowadzić rozmowę z poszczególnymi gminami czy prosząc wręcz o to, aby tych zaproszeń było więcej, aczkolwiek to nie rozwiąże problemu. W związku z tym...

No bo nie ma na to pieniędzy, a sądzę, że przeniesienie tego na poziom rządowy sytuacji może nie poprawić, bo mamy kryzys i pieniędzy nie ma zarówno w samorządach, jak i w kasie rządu.

Takim najlepszym rozwiązaniem jest system mieszany, gdzie zarówno uczestniczyły będą gminy, jak i będzie strona rządowa bardziej aktywnie wspierała gminy, w związku z tym założenia, o których wcześniej wspominałem, miałyby zmierzyć do tego, aby pobudzić i zmobilizować gminy przy wsparciu rządowym. I liczymy, że wtedy usprawni to system, że ten system będzie bardziej drożny i będziemy w stanie zwiększyć ilość zaproszeń, która będzie wysyłana do repatriantów.

Także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma pewne wątpliwości, podnosi nieoficjalnie taką kwestię, jak pewien nadzór nad osobami przyjeżdżającymi do Polski, być może niektóre z nich będą traktowały nasz kraj jako kraj nie docelowy, tylko wykorzysta tę sytuację i, jak mówi się znowu nieoficjalnie, dlatego MSW entuzjastą tego rozwiązania nie jest.

Ja bym tu nie obawiał się tej kwestii. Mimo wszystko musimy zrealizować obowiązek, który... czy wypełnić obowiązek, który to państwo polskie ma. I to jest również kwestia podjęcia decyzji przez repatriantów, gdzie chcą mieszkać, a o tym, co pani powiedziała wcześniej o lepszym nadzorze nad osobami, które do Polski przyjadą, jest to oczywiście prawdą, że ten nadzór czy pomoc powinna być, ponieważ to się również wpisuje w budowę odpowiedniego systemu adaptacyjnego. Kluczową sprawą jest zbudowanie systemu, który umożliwiłby szybkie i sprawne zintegrowanie repatriantów...

Na czym on powinien polegać?

...ze społeczeństwem polskim. Przede wszystkim chodzi o znalezienie pracy czy pomoc w znalezieniu pracy i dokształcenie osób, tak, aby one były konkurencyjne na rynku pracy. To się również wiąże z nauką języka polskiego, tak, aby te bariery były systematycznie zmniejszane, tak, aby ludzie wchodzili do Polski i czuli się częścią społeczeństwa (...)

A czy w czasie nauki języka polskiego te osoby powinny otrzymywać jakieś świadczenie na to, żeby móc się dobrze języka nauczyć?

Ja jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, że nauka czy my powinniśmy pomóc albo wykazać się zainteresowaniem tych pierwszych miesięcy, kiedy ci ludzie do Polski przyjadą. Nie można ich pozostawiać samym sobą, tylko należy wesprzeć, a taką formą wsparcia jest również umożliwienie nauki języka polskiego, co powinno tak naprawdę być obowiązkiem, jak i również pomoc finansowa w takim zakresie, aby te osoby ucząc się i starając się zaadaptować do nowej sytuacji, miały z czego... czy były w stanie się utrzymać. I to nie chodzi o to, aby pomoc była bardzo daleko idąca, ale taka pomoc, która faktycznie umożliwi im egzystowanie przez okres taki pewnie pierwszego roku przynajmniej, bo to jest taki czas, który miałby umożliwić zaadaptowanie się do nowej sytuacji.

A kto powinien w praktyce zajmować się udzielaniem pomocy? No bo tu jest szereg problemów – znalezienie tego mieszkania, pewne pośrednictwo w kontaktach między tą osobą, która wraca, repatriantem a różnymi ośrodkami, które pomocy udzielają, między pomocą rządową, samorządową. Jak to powinno być zorganizowane?

Projekt zakładał wprowadzenie organizacji pozarządowych, które mogłyby zająć się właśnie procesem adaptacji i integracji repatriantów z polskim społeczeństwem. I wydaje się, że to jest dobre rozwiązanie, które miałoby sprzyjać budowaniu relacji pomiędzy samorządem a administracją rządową, czyli wprowadzenie tutaj elementu organizacji pozarządowych, która miałaby za zadanie nadzór i monitorowanie tych repatriantów, jest takim założeniem, które miałoby usprawnić zarówno wzajemną komunikację, jak i usprawnić adaptację czy proces adaptacji tych osób.

A czy jest już na ten temat sformułowana jasno opinia rządu?

Jeszcze nie ma. Na razie pracujemy czy na chwilę obecną pracujemy nad założeniami, nowymi założeniami starającymi się właśnie zrealizować te postulaty, o których teraz rozmawiamy. I liczę, że w przypadku sformułowania realnych nowych założeń to podejście ze strony rządowej będzie sprzyjające i będzie to przysłowiowe zielone światło na wdrożenie zmian.

A ile to może zająć czasu, jak pan sądzi?

Staram się być optymistą i chciałbym powiedzieć, że kilka miesięcy. I to jest taki optymistyczno-realny, bym powiedział, scenariusz. Patrząc na ten proces legislacyjny trwający już od września 2010 roku, wydaje się, że to jest ten moment, w ciągu kilku miesięcy będziemy w stanie przygotować taką propozycję, która byłaby akceptowana zarówno dla strony społecznej, wnioskodawcy społecznego, jak i dla strony rządowej, to repatriacja będzie miała szansę zaistnieć. Jeżeli nie uda się to w ciągu trzech, czterech najbliższych miesięcy przygotować, no to pewnie już nie będzie okazji po temu. Trzeba pamiętać o tym, że nie można również w nieskończoność tego problemu odsuwać, że repatrianci również podejmują własne decyzje odnośnie swego losu, część z tego Kazachstanu wyjeżdża, część umiera i to jest taka sytuacja, którą trzeba w najbliższym czasie rozwiązać, nie można ludzi trzymać w ciągłym zawieszeniu, a to zawieszenie w niektórych przypadkach trwa od roku 2000.

Życzę więc i inicjatywie, i wszystkim repatriantom jak najszybszego rozwiązania tego problemu w Dzień Polonii i Polaków Za Granicą. Dziękuję za rozmowę. Gościem magazynu był prawnik Jakub Płażyński.

(J.M.)

tagi: