Logo Polskiego Radia
Trójka
Agnieszka Gierczak 23.03.2011

"Wielka improwizacja" Europy w Libii

- UE nie ma własnych narzędzi militarnych. Mogłaby realizować cele w ramach NATO, ale jest to już inna struktura – mówi Andrzej Talaga z "Dziennika Gazety Prawnej".

Choć operacja wojskowa państw koalicji w Libii trwa dopiero od kilku dni już pojawił się problem z jej dowodzeniem. Amerykanie, na których liczyli przywódcy europejscy, nie chcą brać odpowiedzialności za kolejny muzułmański kraj, po Iraku i Afganistanie. Nie mają też w państwie Kaddafiego żadnych interesów, bo libijska ropa trafia głównie na teren Unii.

Z drugiej strony Europa sama nie ma możliwości prowadzenia akcji militarnej pod błękitną flagą UE, bo nie jest to celem tej organizacji. – To NATO jest sojuszem wojskowym, a nie Wspólnota – podkreśla Andrzej Talaga z "Dziennika Gazety Prawnej".

Najrozsądniejszym rozwiązaniem w tym przypadku wydaje się zatem użycie struktur Paktu Północnoatlantyckiego. Temu niechętne są z kolei państwa zjednoczone w Lidze Arabskiej. Dużą rolę odgrywają też interesy poszczególnych krajów Starego Kontynentu. Niemcy stanowczo odmówiły wysłania własnych żołnierzy do Libii. W przeciwieństwie do Francji, której, jak podkreśla gość audycji, zależy na wysokiej pozycji w sztabie dowodzenia. Panuje więc chaos, określany w europejskiej prasie mianem "wielkiej improwizacji".

Według politologa Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa, Polacy i w ogóle Europejczycy mają problem z tego typu sytuacjami i podejmowaniem odpowiedzialnych decyzji. – Gdy zadamy pytanie, czy Europa powinna stać się supermocarstwem na równi ze Stanami Zjednoczonymi, odpowiedź będzie brzmiała: tak. Gdy jednak dochodzi do konkretów okazuje się, że te ambicje są bardzo powierzchowne.

Ekspert mówi jednak, że w ostatnich godzinach sytuacja uległa już pewnej krystalizacji. Pakt Północnoatlantycki jest coraz bliższy przejęcia operacji, nad którą polityczny nadzór ma sprawować specjalny komitet ministrów spraw zagranicznych z państw biorących militarny udział w rozwiązywaniu libijskiego konfliktu.

Politolog uważa, że sama interwencja w kraju Kaddafiego ma sens, bo rewolucjoniści zainspirowani zachodnimi wartościami, posiadają pomysł na nową Libię, brakuje im tylko środków do jego realizacji. - Libia różni się od Egiptu i Tunezji tym, że tamtejszy dyktator dysponuje wiernym wojskiem i ciężkim sprzętem.

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

(dmc)