Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Paweł Klocek 10.06.2011

Robak żąda pieniędzy od Widzewa

Komplikuje się sytuacja Widzewa Łódź. Klub nie otrzymał jeszcze zapłaty za transfer Marcina Robaka. Sam zawodnik też czeka na zapłatę, ale od Widzewa.
Marcin RobakMarcin Robak fot. widzewlodz

Marcin Robak grał w łódzkim klubie przez dwa i pół sezonu. W tym czasie strzelił 45 goli. Zimą doszło do transferu, w którym gwiazda Widzewa przeszła do tureckiego Konyasporu za milion euro.

Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" zapłata za zawodnika miała trafiać na konto łódzkiego klubu w trzech ratach. Według działaczy Widzewa, Turcy wpłacili tylko jedną, mimo że ostateczny termin zapłaty minął 5 czerwca.

- Sytuacja się nie zmieniła. Do tej pory nie otrzymaliśmy drugiej i trzeciej raty. Oba terminy, w których powinny zostać dokonane płatności, już minęły - mówi Marcin Animucki, prezes Widzewa.

Brak środków w klubowej kasie poważnie naruszył płynność finansową łódzkiej organizacji.

- Opóźnienia w spłacaniu zaległości wobec zawodników wynikały w dużej mierze z tego, iż nie otrzymaliśmy drugiej i trzeciej raty za transfer Marcina. Były to znaczne kwoty, które zaplanowaliśmy właśnie na spłatę zobowiązań, w tym także wobec piłkarzy. Gdyby wpłynęła do nas kwota za ten transfer, uregulowalibyśmy pozostałe zaległości. Oczywiście robimy to na bieżąco, ale brak tamtej wpłaty pokrzyżował nam plany - tłumaczy Animucki.

Widzew nie zapłacił Robakowi?

Robak twierdzi, że Widzew jest winny mu pieniądze z czasów jego gry przy al. Piłsudskiego. W tym celu wynajął prawnika.

- Nie chcę mówić, jaka to dokładnie suma, ale zapewniam, że bardzo duża. Działacze mają dwa tygodnie na uregulowanie wszystkich zaległości. Jeśli tego nie zrobią, zastanowię się, co zrobić dalej - ostrzegł zawodnik.

Szefowie Widzewa są odmiennego zdania. Twierdzą, że zapłacili wszystkie pensje. - Pozostała niewielka kwota związana z nagrodami za obecny sezon, ale nie może być ona kwestią roszczenia. Niestety, są między nami rozbieżności co do kwoty tych zobowiązań.

pk, Gazeta Wyborcza