Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 02.03.2012

Umówiliśmy się na czwartek, ale Bóg do tego spotkania nie dopuścił

Henryk Bałuszyński odszedł, ale pamięć o nim pozostała w sercach jego najbliższych i kibiców. Koledzy i przyjaciele z boiska wspominają popularnego "Balu".
Umówiliśmy się na czwartek, ale Bóg do tego spotkania nie dopuściłgornikzabrze.pl

Zygfryd Wawrzynek (Prezes Honorowy Górnika Zabrze):
- Gdy usłyszałem tę smutną wiadomość, musiałem usiąść z wrażenia. To wielka strata dla nas wszystkich, po prostu nie do uwierzenia. Naprawdę nie mogę się z tym oswoić. Nie tak dawno spotkałem Heńka, rozmawialiśmy i teraz nie dociera to do mnie, że ten chłopak nie żyje. Pytałem go, jak mu leci, a on odpowiadał, ze wszystko jest w porządku. I tu taki cios. Będzie nam go bardzo brakowało.

Ksiądz Bogdan Reder (kapelan klubowy Górnika Zabrze):
- Dla mnie to ogromny szok. Poznałem go osobiście i bardzo go lubiłem. Heniek był jednym z pierwszych piłkarzy Górnika, który odwiedził mnie, jak tylko zostałem proboszczem w Wilczy. Byłem wtedy bardzo zaszczycony, że tak znany piłkarz pojawił się w mojej parafii. To było w tym okresie, gdy Górnik walczył o mistrzostwo Polski, które stracił w pamiętnym, zremisowanym meczu z warszawską Legią. Od razu zorientowałem się, że to nie tylko świetny piłkarz, ale i bardzo fajny człowiek. Przede wszystkim był bardzo życzliwy dla ludzi i takim go zapamiętałem.

Mieczysław Agafon (jego przyjaciel, skaut Górnika):
- Od momentu, jak się spotkaliśmy w jednej drużynie, w Górniku, byliśmy sobie bardzo bliscy. Nie chcę przesadzić, że byliśmy jak te papużki-nierozłączki, ale coś w tym było. Pierwsze rozstanie nastąpiło wtedy, gdy wyjechał na kontrakt z Górnika do Bochum. Zaczął grać w Niemczech, ale i tak spotykaliśmy się co jakiś czas, odwiedzaliśmy się rodzinami. To był mój jakiś najbliższy przyjaciel. W ostatnią środę był w klubie, rozmawialiśmy o różnych sprawach i umówiliśmy się na czwartek. Ale Pan Bóg już do tego spotkania nie dopuścił...

Józef Dankowski (były gracz Górnika, trener Młodej Ekstraklasy):
- Pamiętam nasze pierwsze spotkanie na boisku. To było chyba po tym, jak Heniek zdobył z juniorami Górnika mistrzostwo Polski. Pojawił się na treningu pierwszej drużyny, a ja akurat nie miałem nikogo do pary. No i razem zaczęliśmy ćwiczyć. Tak się zaczęła nasza znajomość. Po kilku latach dowiedziałem się, ze Heniek wyjechał z Górnika do Bochum i w swoim debiucie w Bundeslidze strzelił dwie bramki. Pomyślałem sobie wtedy - chłopak trochę potrenował ze "starym" i czegoś się nauczył... Ucieszyłem się, że miałem jakiś malutki wkład w jego międzynarodową karierę.

Jacek Wiśniewski (były gracz Górnika, ulubieniec kibiców):
- Przede wszystkim to był dusza człowiek. A wiem, co mówię, albowiem razem graliśmy i razem cieszyliśmy się z sukcesów Górnika. Nie mogę się z tym wszystkim pogodzić, przecież to młody człowiek, który jeszcze nie skończył 40 roku życia. Czuję w sobie wielki ból i naprawdę nie wiem, czy potrafię się pogodzić z odejściem Heńka. Ostatnio sporo pracował, pomagał Górnikowi, rodzinie i znajomym. Pamiętam, że załatwiał swojemu synowi kwestie związane z jego grą na Cyprze. O rodzinie Heniek zawsze pamiętał.
Jak tylko dowiedziałem się o jego nagłej śmierci to zadzwoniłem do kibiców Górnika. Oni byli w wielkim szoku, nie mogli uwierzyć, że Heniek odszedł tak nagle.

Andrzej Iwan (były gracz Górnika i reprezentant Polski):
- O śmierci Heńka dowiedziałem się w trakcie rozmowy telefonicznej z jednym z działaczy zabrzańskiego klubu. To jest straszna wiadomość, która prawie zwaliła mnie z nóg. Heniek

ah, gornikzabrze.pl