Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 03.03.2012

Probierz wskrzesił Wisłę już w debiucie

W pierwszym meczu, w którym Wisłę prowadził trener Michał Probierz, "Biała Gwiazda" wygrała z Lechią 0:2.
Przy piłce Gervasio Nunes (front) z Wisły Kraków przed napierającym Łukaszem Surmą (tył) z Lechii w meczu piłkarskiej Ekstraklasy, rozegranym w GdańskuPrzy piłce Gervasio Nunes (front) z Wisły Kraków przed napierającym Łukaszem Surmą (tył) z Lechii w meczu piłkarskiej Ekstraklasy, rozegranym w GdańskuPAP/EPA/Adam Warżawa

Zwycięstwo Wisła zapewniła sobie już w pierwszej połowie, strzelając dwa gole po stałych fragmentach gry: najpierw podanie z rzutu rożnego wykorzystał Jaliens, a potem karnego na bramkę zamienił Biton.

Trener Probierz co prawda przed meczem z Lechią zapowiadał, że rewolucji robić nie będzie, ale inaczej chyba nie można nazwać ustawienia drużyny z dwoma napastnikami, na które nowy szkoleniowiec Wisły zdecydował się w meczu w Gdańsku.

Biegający koło siebie Biton i Genkov byli pierwszymi zawodnikami, którzy zaczynali starać się o odbiór piłki, gdy tylko futbolówka przechodziła w posiadanie gospodarzy. Opłaciło się to już w 4. minucie, kiedy Genkov do końca walczył o piłkę, dzięki czeku ta trafiła do stojącego na 25. metrze Kirma. "Kiro" od razu zdecydował się na strzał, ponieważ Pawłowski chwilę wcześniej wyszedł do napastnika Wisły, ale nie trafił w opuszczoną bramkę. Chwilę później Biała Gwiazda już jednak prowadziła. Z rzutu rożnego na krótki słupek piłkę zagrał Nunez, tam przedłużył ją Diaz, a zamykający akcje Jaliens skierował futbolówkę do siatki.

Po zdobyciu gola Wisła cofnęła się do defensywy, ale nie pozwalała Lechii na zbyt wiele. Prostopadłe piłki do partnerów starał się posyłać Surma, ale nie trafiały one do celu, podobnie jak strzały z dystansu Wiśniewskiego. Na skrzydle z kolei walczył sprowadzony przez Lechię kilka dni temu Kosecki, ale te akcje nie przynosiły pożądanego skutku. Skutek bramkowy za to przyniósł rzut karny, który sędzia Borski podyktował, dopatrując się faul Deleu na Ilievie. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł Biton i wyprowadził gości na dwubramkowe prowadzenie.

W drugiej części gry Lechia sprawiała wrażenie zespołu, który już nie wierzy w końcowy sukces. Wystarczy wspomnieć, że gospodarze w drugiej połowie oddali tylko jeden celny strzał: w 70. minucie uderzał Grzelczak. Wisła skrzętnie wykorzystała tą słabość rywala i panowała na boisku, spokojnie rozgrywając piłkę i czekając na swoje okazje. Pierwsza szansa nadarzyła się już w pierwszej minucie drugiej odsłony. Długą piłkę do Bitona ze swojej połowy zagrał Iliev, ale napastnika Białej Gwiazdy uprzedził wyjściem na 35. metr Pawłowski. Dudu kolejną okazję miał w 60. minucie, kiedy ładnie minął w polu karnym Jakuba Wilka, po czym natychmiast oddał strzał, jednak golkiper Lechii poradził sobie z tym strzałem. Drugi z napastników Białej Gwiazdy, Tsvetan Genkov, starał się natomiast dokładnymi podaniami obsłużyć kolegów z zespołu. Najpierw w 84. minucie po ładnej, kombinacyjnej akcji, „Ceco” głową zgrywał piłkę do Garguły, ale ten nie trafił w bramkę, a w 90. minucie minimalnie za mocno zagrał prostopadłą piłkę do Paljicia.

Najlepszą okazję jednak do podwyższenia rezultatu na 3:0 miał w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Nunez, który jednak uderzył w poprzeczkę. Mimo to debiut Michał Probierza na ławce rezerwowych Wisły należy uznać za jak najbardziej udany. Wisła po dwóch meczach z rzędu bez gola odzyskała strzelecką formę i z Gdańska wraca z trzema punktami.

Po meczu powiedzieli:

Michał Probierz (trener Wisły Kraków): "Przez dwa dni wspólnych treningów widziałem u zawodników bardzo duże zaangażowanie oraz spore umiejętności. Niestety, na początku meczu szyki pokrzyżowała nam kontuzja Meliksona. Cała ustalona taktyka spaliła w tym momencie na panewce. Na gorąco trudno też powiedzieć, co stało się Maorowi.
- Cieszę się, że drużyna walczyła od pierwszej od ostatniej minuty. Mieliśmy fragmenty bardzo fajnej gry, kiedy udawało nam się dłużej utrzymywać przy piłce na połowie rywali, ale były też fragmenty, które wyobrażam sobie inaczej. Najważniejsze, że wygraliśmy. Bo Wisła to jest klub, który musi wygrywać. Przez dwa dni wiele nie można zmienić, ale teraz mamy tydzień, aby popracować nad pewnymi elementami przed bardzo istotnym spotkaniem z Lechem Poznań".

Paweł Janas (trener Lechii Gdańsk): "Jak zwykle mam pretensje do własnego zespołu o to, że nie tylko nie potrafimy zdobywać bramek, ale nawet wypracować sobie dogodnych sytuacji. W trzech meczach rundy rewanżowej strzeliliśmy przecież tylko jednego gola. Po tym spotkaniu mam również spore zastrzeżenia do postawy naszej defensywy. Błędy popełnione w konfrontacji z taką drużyną jak Wisła natychmiast kończą się stratą bramki. Widać, że brakuje nam jeszcze zagrania.
- Nie mogę natomiast narzekać na zaangażowanie zawodników oraz ich przygotowanie motoryczne, bo fizycznie wytrzymali ten mecz bez zarzutu. Zmiana trenera, jak to miało miejsce w ekipie rywali, zawsze przynosi roszady w składzie. Goście zagrali na dwóch napastników, ale przestawić się na inną taktyką nie było dla nas wielkim problemem. Najistotniejsze było to, że Wisła grała bardziej dojrzałą piłkę. Martwi mnie także fakt, że z powodu czterech żółtych kartek w następnym meczu nie zagrają Vucko i Deleu".

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 0:2 (0:2)

0:1 Jaliens 7’
0:2 Biton 40’ (k.)

Lechia Gdańsk: Pawłowski – Deleu, Vucko, Janicki, J. Wilk – Lukjanovs (76’ Dawidowski), Surma, Bajić (62’ Airapetian), Kosecki – Wiśniewski (81’ Duda), Grzelczak

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović, jaliens, Bunoza, Diaz – Melikson (13’ Iliev), Nunez, C. Wilk, Kirm (81’ Paljić) – Biton (70’ Garguła), Genkov

ah, wislakrakow.pl