Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Anna Wiśniewska 01.08.2017

PMI: wynik słabszy od oczekiwań. Co to oznacza dla naszej gospodarki?

Na ożywienie w inwestycjach jeszcze będziemy musieli poczekać. Taki wniosek płynie z najnowszych odczytów indeksu PMI, które okazały się niższe od oczekiwań.
Posłuchaj
  • PMI, mimo że dotyczy 20 proc. gospodarki, jest dla nas ważny z punktu widzenia ogółu aktywności gospodarczej, mówi w radiowej Jedynce Jakub Borowski, główny ekonomista banku Crédit Agricole (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zmiany wskaźnika PMI są niewielkie i często wynikają z pewnych zaburzeń sezonowych, tłumaczy w Polskim Radiu 24 Adam Czerniak ze Szkoły Głównej Handlowej, główny ekonomista Polityki Insight (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Indeks PMI opisuje aktywność w sektorze produkcyjnym, wyjaśnia ekonomista Marek Zuber (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Barierą do wzrostu produkcji może być lada chwila brak rąk do pracy, ostrzega dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomista Konfederacji Lewiatan (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Bardziej martwi nie poziom wskaźnika, ale to co się na niego składa, mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomista Konfederacji Lewiatan (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dziwi osłabienie wzrostu nowych zamówień na rynku krajowym, zauważa dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomista Konfederacji Lewiatan (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W polskiej gospodarce przemysł stanowi jedną czwartą naszego PKB. To co się dzieje w przemyśle, jest więc bardzo ważne dla całej gospodarki, podkreśla ekonomista Marek Zuber (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

We wtorek, 1 sierpnia, poznaliśmy finalne odczyty wskaźnika PMI dla przemysłu dla Polski, ale także dla wielu innych krajów. Polski przemysł wytwórczy mierzony indeksem PMI zanotował w lipcu wynik 52,3 pkt., co oznacza spadek z 53,1 pkt. w czerwcu.

Indeks wyprzedza to, co będzie się działo w gospodarce

Jak tłumaczy ekonomista Marek Zuber, indeks PMI opisuje aktywność w sektorze produkcyjnym. I wyprzedza to, co będzie się działo w danej gospodarce.

- Skoro przemysł, to zadajemy pytanie ludziom, którzy działają w przemyśle. Przede wszystkim oczywiście menedżerom, czyli szefom firm, dyrektorom, prezesom, członkom zarządów, tym, którzy działają w przemyśle w danym kraju. Pytamy ich o to, czy obserwują lepszą koniunkturę, czyli czy np. mają więcej zamówień, czy dzisiaj więcej sprzedają, czy mają wyższe oczekiwania co do przyszłości. Zamówienia dotyczą przyszłości, więc jeżeli jest ich więcej, to w przyszłości firma więcej wyprodukuje – wyjaśnia ekspert.

Punkt graniczny: 50 punktów

Odczyt powyżej 50 punktów oznacza poprawę nastrojów w branży, dodaje w radiowej Jedynce Jakub Borowski, główny ekonomista banku Crédit Agricole.

Jakub Borowski Indeks powyżej 50 punktów oznacza wzrost aktywności, szeroko rozumianej, ponieważ na ten indeks składa się kilka obszarów, które są tutaj badane: nowe zamówienia, wielkość bieżącej produkcji, zatrudnienie. Poniżej 50 punktów jest to spadek aktywności.

- Indeks powyżej 50 punktów oznacza wzrost aktywności, szeroko rozumianej, ponieważ na ten indeks składa się kilka obszarów, które są tutaj badane: nowe zamówienia, wielkość bieżącej produkcji, zatrudnienie. Poniżej 50 punktów jest to spadek aktywności – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

To nie jest powód do zmartwień?

Spadek indeksu PMI w lipcu, jak mówi Adam Czerniak ze Szkoły Głównej Handlowej, główny ekonomista Polityki Insight, nie jest jednak powodem do obaw, tym bardziej, że bardzo dobre odczyty zanotowali nasi partnerzy handlowi, mimo również lekkiego spadku wskaźnika PMI w strefie euro.

- Jeżeli chodzi o dane dla strefy euro, to na pewno nie jest to powód do zmartwień. Bo to są wciąż, mimo tego nieznacznego spadku, najlepsze wyniki od 2011 roku, jeżeli chodzi o koniunkturę w przetwórstwie przemysłowym krajów strefy euro. Świetnie wypadły takie kraje jak Holandia, Niemcy, Austria, czyli jedni z większych odbiorców towarów eksportowanych przez polskich przedsiębiorców. Holendrzy mają wskaźnik PMI najwyższy od 75 miesięcy. W związku z tym tam ta koniunktura jest bardzo mocna i te dane wciąż, mimo że nastąpiło lekkie spowolnienie, pokazują, że koniunktura w strefie euro jest bardzo dobra. Następuje ożywienie i to powinno nas tylko cieszyć, bo ożywienie u najważniejszego partnera handlowego Polski jest oczywiście czymś korzystnym dla naszych przedsiębiorców – zauważa gość Polskiego Radia 24. 

Na wskaźnik PMI należy patrzeć w dłuższym horyzoncie

Tego typu zmiany wskaźnika PMI, z jakimi mamy do czynienia, są niewielkie i często wynikają z pewnych zaburzeń sezonowych, dodaje Adam Czerniak.

Adam Czerniak Na wskaźnik PMI należy patrzeć w dłuższym horyzoncie.

- Możliwe, że wynikają z przestojów w fabrykach motoryzacyjnych, że z jakiś innych czynników jednorazowych i potem następuje odwrócenie. Na wskaźnik PMI należy patrzeć w dłuższym horyzoncie. Jeżeli tak na to spojrzymy, to widać, że ten wskaźnik PMI dla Polski jest nieco słabszy, niż był na przełomie I i II kwartału, kiedy były osiągnięte poziomy 54, 55 punktów. W tej chwili jest nieco gorzej. To sygnalizuje, że tempo wzrostu całej gospodarki, w tym zwłaszcza przemysłu, będzie w II i III kwartale pewnie niższe niż w I kwartale. Natomiast wciąż nie jest to żaden powód do zmartwienia. Tempo wzrostu produkcji przemysłowej wciąż jest szybkie – podkreśla rozmówca Polskiego Radia 24.

Słabsze ożywienie w inwestycjach

Jak zauważa z kolei Jakub Borowski, lipcowe odczyty mogą sugerować, że ożywienie w inwestycjach zachodzi wolniej niż się spodziewano.

- To jest niezły odczyt, chociaż trochę niższy od naszych oczekiwań i najniższy od listopada 2016 roku. Na pierwszy rzut oka jest to oczywiście powód do niepokoju, bo to sygnalizuje wolniejszy wzrost w przetwórstwie przemysłowym. Pamiętajmy jednak, że lipiec jest miesiącem specyficznym. Jest to czas, kiedy np. w fabrykach samochodów są przerwy urlopowe. To ma wpływ na wielkość składowej dotyczącej bieżącej produkcji, która waży w tym indeksie sporo, bo to jest ¼. Jeżeli uwzględnimy ten fakt, to przynajmniej w tym obszarze to spowolnienie ma charakter przejściowy - mówi ekspert. – To, co jest zaś optymistyczne, to składowa dla nowych zamówień w eksporcie, która wzrosła, sygnalizując dalszy wzrost popytu zewnętrznego związany z poprawą globalnej koniunktury. To, co jest najbardziej niepokojące z elementów związanych z indeksem PMI, to spadek wskaźnika na nowych zamówieniach – zauważa.

Osłabienie wzrostu nowych zamówień na rynku krajowym

To osłabienie wzrostu nowych zamówień na rynku krajowym dziwi, dodaje główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. 

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek Słabo wyglądają zamówienia z polskiego rynku. To dziwi, ponieważ mamy całkiem przyzwoitą dynamikę sprzedaży detalicznej.

- Nowe zamówienia z eksportu rosną, i to bardzo szybko. Natomiast słabo wyglądają zamówienia z polskiego rynku. To dziwi, ponieważ mamy całkiem przyzwoitą dynamikę sprzedaży detalicznej. Konsumenci mając pieniądze i stabilną sytuację na rynku pracy, wiedząc że tej pracy raczej nie utracą, że mogą szukać nowej pracy, która może przynieść im wyższe dochody, jednak decydują się na zwiększanie zakupów. Sprzedaż detaliczna rośnie, a więc de facto powinno to być widoczne także w przemyśle, a w przynajmniej w tej konsumpcyjnej części przemysłu – zauważa ekonomistka.

W kolejnych miesiącach będzie poprawa?

Tymczasem tak nie jest, ale jak uważa Jakub Borowski, pewnie to zobaczymy w kolejnych danych dotyczących produkcji przemysłowej.

- Pamiętajmy, że przemysł wytwarza dobra inwestycyjne, czy półprodukty, które są wykorzystywane potem przy produkcji dróg inwestycyjnych, i w związku z tym ten słabszy wzrost nowych zamówień ogółem, z którego można wyprowadzić wniosek, że to zamówienia krajowe rosną trochę wolniej, może sygnalizować, że to ożywienie inwestycyjne też przebiega dość powoli, trochę wolniej, niż oczekiwaliśmy. Pierwszy sygnał to były dane dotyczące I kwartału tego roku o strukturze inwestycji, gdzie zobaczyliśmy wciąż utrzymujący się spadek inwestycji publicznych rok do roku. Mimo tego, że wiemy, że środki unijne napływają do Polski coraz szybciej, wiemy, że samorządy przyspieszyły, jeżeli chodzi o inwestycje, to w sumie inwestycje publiczne dość wyraźnie spadły – mówi gość radiowej Jedynki. - Przetwórstwo przemysłowe zależy nie tylko od koniunktury zewnętrznej, ale w szczególności od popytu inwestycyjnego. Ja te dzisiejsze dane, w szczególności komponent dotyczący zamówień, interpretuję jako mozolną odbudowę popytu inwestycyjnego. Nie ma silnego przyspieszenia aktywności inwestycyjnej, choć wskaźniki wyprzedzające dla inwestycji są wciąż dobre i sugerują, że druga połowa roku będzie wyraźnie lepsza – przewiduje.

Brak rąk do pracy zagrozi wzrostowi przemysłu?

Dla wzrostu przemysłu w przyszłości mogą być jednak niebezpieczne coraz większe problemy przedsiębiorców, zarówno z Polski, jak i całej Europy, ze znalezieniem pracowników, zwraca uwagę Adam Czerniak.

- W tej chwili widać to zwłaszcza w sezonie letnim. W sklepach, gdzie się nie wejdzie, widać karteczki „Szukamy pracowników”. To jest negatywne dla wzrostu przemysłu. Widać to także w danych o wskaźniku PMI dla krajów strefy euro, gdzie pomimo tego, że wskaźnik ten dla produkcji spadł, to dla opóźnień w wytwarzaniu dóbr wskaźnik PMI wzrósł. Widać wyraźnie, że mimo tego, że zamówienia już tak szybko nie rosną, to wciąż firmy mają problem z tym, żeby zwiększać swoją wydajność. Pytanie, jak to rozwiązać? Jedną z możliwości jest zwiększanie imigracji zarobkowej, ale z tym ze względów politycznych mamy obecnie problem w większości krajów unijnych. Jest to trudne. Natomiast drugi element to robotyzacja produkcji, przemysł 4.0 i zastępowanie tej brakującej siły roboczej poprzez coraz to zdolniejsze, bardziej wydajne maszyny. W tym kontekście, jeżeli europejskim przedsiębiorstwom udałoby się tego skoku technologicznego dokonać, to wówczas możemy mówić nawet o tym, że część produkcji, która jest wykonywana w Chinach, w Indiach, czy nawet w krajach o bardzo niskich kosztach produkcji, z którymi Polska nie ma szans rywalizować, aby tego typu inwestycje zdobywać, wróciłaby do nas, do Niemiec, Francji, czy Włoch. Jeżeli to się europejskim przedsiębiorcom uda, czyli uda się przezwyciężyć ten problem braku siły roboczej, to jestem spokojny o tempo wzrostu europejskiego przemysłu w kolejnych miesiącach - podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Przemysł stanowi jedną czwartą naszego PKB

Odczyty PMI są ważne, bo przemysł odgrywa istotną rolę w naszej gospodarce. Przetwórstwo wypracowuje ponad 20 proc. wartości dodanej w polskiej gospodarce.

- Ta rola z punktu widzenia tego, co dzieje się w całej gospodarce, jest większa niż wynikałoby to z samego udziału. Pamiętajmy, że po pierwsze przetwórstwo jest bardzo wrażliwe na koniunkturę zagraniczną. Ta koniunktura zagraniczna decyduje o tym, jaki jest eksport. To, jaki jest eksport, decyduje o inwestycjach tej branży. I potem ten impuls zewnętrzny, który przechodzi do tego polskiego przetwórstwa rozlewa się po całej gospodarce i ma również wpływ na koniunkturę w innych branżach, po pierwsze w budownictwie, po drugie w usługach. Stąd ten PMI, mimo że dotyczy 20 proc. gospodarki, jest dla nas ważny z punktu widzenia ogółu aktywności gospodarczej. Jesteśmy w stanie na podstawie tego, co dzieje się z PMI, powiedzieć sporo, co będzie się działo z całym produktem krajowym brutto – wyjaśnia Jakub Borowski.

Trzeba pamiętać o tym, że przemysł ma ogromny wpływ na resztę gospodarki, dodaje Marek Zuber.

Marek Zuber Przemysł ma ogromny wpływ na resztę gospodarki. Może generować lub nie środki, które do tej innej części gospodarki płyną.

- Może generować, lub nie środki, które do tej innej części gospodarki płyną. A zatem to, co dzieje się w przemyśle, ma jednak bardzo poważne konsekwencje dla całej produkcji dóbr i usług w kraju – podkreśla ekonomista.

Najnowsze dane PMI przedstawiają ryzyko osłabienia wzrostu PKB Polski. Ostatnio Narodowy Bank Polski prognozował nasz wzrost gospodarczy na 4 proc.

Justyna Golonko, Elżbieta Szczerbak, Karolina Mózgowiec, Anna Wiśniewska