Frans Timmermans w Polsce
W ubiegłym tygodniu w Parlamencie Europejskim odbyła się kolejna debata na temat stanu praworządności w Polsce. Timmermans potwierdził wówczas, że Komisja wystąpiła do Rady UE o zorganizowanie formalnego wysłuchania Polski. To część procedury ochrony praworządności w państwie członkowskim UE, opisanej w art. 7 unijnego traktatu. Dziś w Warszawie mówił o "konstruktywnym dialogu" i chęci dialogu.
W pozytywne efekty dzisiejszego spotkania niedowierza prof. Łukasz Młyńczyk - Teoretycznie chodzi o zawarcie kompromisu pomiędzy Komisją Europejską a Polską. Mówię teoretycznie, ponieważ te komunikaty po spotkaniu są dość zdawkowe. Odnoszę wrażenie, że od kilku tygodni ten kompromis oznacza dla naszej strony jedno - odpuszczenie zmian w wymiarze sprawiedliwości. Myślę, że wyczekiwanie ze strony Komisji jest takie, żebyśmy z kolejnych rozwiązań ustąpili. To jest całe clue owego kompromisu - podkreślił. Dodał, że "kalendarz europejski nie sprzyja naszej bardzo radykalnej postawie". - Wiadomo, że Timmermans nie gapa i doskonale wie, że karty są w tej chwili po stronie Komisji Europejskiej. Wyczekuje na ile strona polska jest zdolna do odpuszczenia tych zmian, które lansowała przez ostatnie miesiące - pointował.
Z tym, że Polska jest w sytuacji patowej nie zgodził się prof. Jacek Reginia-Zacharski. – Oczywiście dziś Frans Timmermans był w Polsce, ale, przepraszam za wojskowe porównanie, delikatne przygotowanie artyleryjskie było przez naszych czołowych polityków przygotowywane od dłuższego czasu. Wykonaliśmy szereg kroków wstecz, niektóre były pozorne, niektóre nie, oświadczenia były formułowane dość delikatne, ale przekaz był twardy – stanowisko Polski nie zmięknie - stwierdził. Prof. Zacharski zgodził się, że na konferencji prasowej po dzisiejszym spotkaniu dowiedzieliśmy się niewielu konkretów, ale zwrócił uwagę na sygnały pozawerbalne. - Jeżeli zestawiać jakiś komunikat płynący z mowy ciała to tutaj dużą większą satysfakcją promieniował pan Morawiecki, aniżeli Frans Timmermans - ocenił.
Dymisja Krzysztofa Jurgiela
Wśród publicystów analizujących dymisje ministra rolnictwa pojawiają się głosy, że możemy mieć do czynienia z tzw. "małą rekonstrukcją rządu" przewidywaną przez analityków od kilku miesięcy, ale niespodziewaną przed wyborami samorządowymi.
Zdaniem prof. Młyńczyka dymisja Jurgiela to "pewien ruch nie tyle wyprzedzający, ile reakcja po stronie Prawa i Sprawiedliwości, świadcząca o tym, że to my decydujemy kto odchodzi i kiedy odchodzi, a nie opozycja". - Nie spodziewałbym się daleko idącej rekonstrukcji ze strony rządu, zwłaszcza, że po zmianie premiera ten klimat wokół rządu się uspokoił. Te osoby, które były recenzowane negatywnie zostały zastąpione i po stronie rządu nie ma jakichś daleko idących wpadek, które skłaniałyby, żeby natychmiast dokonać jakiejś głębokiej rekonstrukcji - stwierdził.
- Do tej dymisji ministra Jurgiela byliśmy przygotowywani od dłuższego czasu, to jest perspektywa kilka miesięcy. Pierwsze takie sygnały zaczęły się pojawiać przynajmniej w styczniu, jeżeli nie wcześniej. Minister Jurgiel wówczas swoją pozycję obronił, ale nie ma najlepszej prasy u dużej części rolników. W związku z tym pytanie, kto się pojawi jako jego następca - powiedział prof. Jacek Reginia-Zacharski.
Więcej w całej rozmowie.
Gospodarzem audycji był Grzegorz Jankowski.
_________________
Godzina emisji: 21.32
Data emisji: 18.06.2018