Podczas sobotniego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli Donald Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. Obowiązki szefa RE ma przejąć 1 grudnia. W związku z tym złoży rezygnację z urzędu premiera, jednocześnie podając rząd do dymisji.
W środę zarząd Platformy Obywatelskiej zarekomendował kandydaturę marszałek Sejmu Ewy Kopacz na stanowisko nowego szefa rządu. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy do prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Zdaniem Michała Szułdrzyńskiego z "Rzeczpospolitej" Tusk bardzo chce, by to właśnie Kopacz została jest następczynią. Według niego jest to osoba, której szef rządu ufa i wie, że nie zbuduje ona niczego przeciwko niemu.
Najprawdopodobniej marszałek Sejmu zostanie również szefową PO. Szułdrzyński zwrócił uwagę, że nie tylko wynika to ze statutu partii, ale również premier powiedziała, że oczekuje, że tak będzie w niedawnym wywiadzie w telewizji.
Marcin Dzierżanowski z "Wprost" uważa, że generalnie pomysł jest taki, że nowy premier będzie takim premierem "tuskopaczem". - Tusk próbuje utrzymać stery i w partii, i w rządzie, a Kopacz ma być jego delegatem na kraj - stwierdził.
W ocenie gości radiowej Trójki ostatnie słowo w tej sprawie będzie miał prezydent. Pojawiają się głosy, że Komorowski nie jest do końca przekonany do marszałek Sejmu.
Zdaniem rozmówców Krystiana Hanke prezydent raczej nie będzie robił problemów i Kopacz zostanie szefową rządu, ale trochę wyszło na to, że wszystko odbyło się za jego plecami, więc swoimi działaniami próbuje przypomnieć, że to on jest najważniejszą osobą w państwie. Musi pokazać, że jest prezydentem, nie notariuszem.
Z drugiej strony - według publicystów - nie może zaogniać konfliktu ponieważ zdaje sobie sprawę, że ta obecna sytuacja, sukces Donalda Tuska, to być może jedyna szansa na poprawę notowań Platformy Obywatelskiej.
Wysłuchaj całej audycji!
Rozmawiał Krystian Hanke.
(kk/mk)