Dwusilnikowe myśliwce MiG-29 radzieckiej produkcji wchodziły w skład słowackiego lotnictwa od rozpadu Czechosłowacji w 1993 r. Po inwazji Rosji na Ukrainę rząd w Bratysławie podjął decyzję o przekazaniu kilku maszyn do Kijowa.
"Ukraińcy przyjechali na Słowację tydzień przed ich wysyłką, przywieźli części zamienne i dokonali przeglądu samolotów" - wyjaśnia minister obrony Jaroslav Naď, cytowany przez portal Euractiv. Szef słowackiego MON sugeruje, że znalezione wówczas usterki mogły być celowo spowodowane przez rosyjskich techników.
Co ciekawe, do 2022 r. w bazie lotniczej Sliač na Słowacji przebywali rosyjscy technicy. Ponieważ błędy znaleziono w miejscach, do których dostęp mieli tylko Rosjanie, słowacki MON „utracił do nich zaufanie”.
"Przejęliśmy od nich silnik, który miał wytrzymać 350 godzin, a przeleciał tylko 70 godzin" - wskazuje z kolei były najwyższy rangą pilot, generał porucznik Ľubomír Svoboda i sugeruje, że Rosjanie mogli celowo uszkodzić myśliwce.
Przekazanie maszyn na Ukrainę wywołało ostrą reakcję rosyjskiej ambasady w Bratysławie, która określiła to jako „eskalację konfliktu” i zapowiedziała „pociągnięcie do odpowiedzialności” inicjatorów współpracy z Kijowem.
Źródło: EURACTIV.PL/TVP Info