Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Semaan 12.09.2023

Kim Dzong Un przybył do Rosji na rozmowy o zbrojeniach

Moskiewski reżim jest zainteresowany pociskami artyleryjskimi i rakietami przeciwpancernymi z Korei Północnej, która z kolei chce nabyć zaawansowaną technologię satelitarną i łodzie podwodne o napędzie atomowy.
Posłuchaj
  • Od początku września na Ukrainie w wyniku działań wojennych zginęło ponad 50 cywilów. Ponad 200 zostało rannych. Takie dane przedstawiła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Rosjanie codziennie za pomocą artylerii, rakiet i dronów atakują obiekty cywilne w miejscowościach położonych przy linii frontu, jak i w głębi kraju [posłuchaj]
Czytaj także

Północnokoreańskie pociski artyleryjskie, które władze w Pjongjangu mogą przekazać Rosji po planowanym spotkaniu Władimira Putina z Kim Dzong Unem, to amunicja przestarzała i bardzo nieprecyzyjna; zainteresowanie Kremla tą bronią dowodzi, że Rosjanie jeszcze bardziej stawiają na ilość, a nie na jakość - oceniła agencja Reutera.

We wtorek rano dyktator Korei Północnej Kim Dzong Un przybył opancerzonym pociągiem na stację w Ussuryjsku na rosyjskim Dalekim Wschodzie. W najbliższych dniach Kim prawdopodobnie spotka się we Władywostoku z Putinem. Jak przypuszczają zachodni analitycy i dziennikarze, tematem rozmów będą dostawy do Rosji północnokoreańskiej broni, głównie pocisków artyleryjskich. 

Jeśli Moskwa rzeczywiście otrzyma tę amunicję, może to jej pomóc w uzupełnieniu kurczących się zapasów, lecz wsparcie Pjongjangu raczej nie wpłynie na przebieg rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Prawdopodobnie będzie to skutkowało nie jakościową zmianą na froncie, lecz przedłużeniem czasu trwania wojny - ocenił w rozmowie z agencą Reutera Joseph Dempsey z brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS).

Ukraińska armia ma do dyspozycji precyzyjną amunicję artyleryjską, m.in. amerykańskie pociski Excalibur, które mogą trafić w cel o wielkości trzech metrów z odległości do 40 km. Na tym tle broń z Korei Północnej jawi się jako wręcz archaiczna, czego dowodzi incydent z 2010 roku, gdy północnokoreańska armia ostrzelała należącą do Korei Południowej wyspę Yeonpyeong. Według szacunków amerykańskich ekspertów ponad połowa spośród 170 pocisków artyleryjskich wylądowała wówczas w morzu, a około 20 proc. tych, które uderzyły w wyspę, nie eksplodowała - przypomniał Reuters. Jak dodano, prawdopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy były albo wady produkcyjne, albo niewłaściwe warunki przechowywania amunicji. 

"Biorąc pod uwagę bardzo dużą ilość pocisków (przekazanych Rosji przez Koreę Północną - PAP), brak precyzji i sporadyczne niewypały nie miałyby dla Rosjan większego znaczenia. Problem pojawiłby się wówczas, gdyby ta amunicja okazała się tak słabej jakości, że stałaby się niebezpieczna nawet dla rosyjskich żołnierzy. Istnieją przesłanki, że w przypadku uzbrojenia z Korei Północnej takie sytuacje są możliwe" - przyznał Siemon Wezeman ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI). 

IAR/PAP/ks