- Sieć elektryczna Ukrainy jest celem agresora, dlatego robimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc w jej przywróceniu i zapewnić nieprzerwane dostawy prądu dla cierpiących z powodu wojny mieszkańców Ukrainy - powiedział Renaldas Radvila, dyrektor generalny spółki ESO.
Firma informuje, że w sobotę ładunki przeznaczone na Ukrainę są ładowane w Wilnie, Kownie i Kłajpedzie. "W najbliższym czasie planowane są kolejne załadunki, aż do rozdysponowania całego sprzętu. Planowane są też wysyłki oleju izolacyjnego i materiałów do sieci gazowej" – napisano w komunikacie.
To już trzeci raz od początku wojny, kiedy ESO wysyła pomoc na Ukrainę w celu odbudowy infrastruktury energetycznej.
Mieszkańcom Ukrainy pomoc niosą też mniejsi przedsiębiorcy z Europy. W najbliższą niedzielę na Ukrainę wyruszy pierwszy transport piecyków, które zostały zakupione z inicjatywy lokalnych przedsiębiorców z Rotterdamu. - Zostaną one przekazane mieszkańcom stolicy Ukrainy we współpracy z tamtejszym Czerwonym Krzyżem – powiedział gazecie "De Telegraaf" inicjator akcji Sander de Kramer.
- Putin chce złamać opór Ukraińców poprzez terrorystyczne bombardowania elektrowni - twierdzi rotterdamczyk i dodaje, że to wprawdzie symboliczna pomoc (udało się zakupić 400 piecyków), bo potrzeby są ogromne, ale w ten sposób chce się przyczynić do tego, aby jak najwięcej osób przetrwało zimę.
PAP/IAR/dad