Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Dariusz Adamski 04.05.2023

ISW: Rosjanie prawdopodobnie zainscenizowali atak dronów na Kreml

Atak dronów na Kreml, o którym poinformowały w środę rosyjskie władze, oskarżając o niego Ukrainę, prawdopodobnie był inscenizacją, mającą na celu mobilizację własnego społeczeństwa – uważa amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Z kolei większość niezależnych rosyjskich analityków jest zgodna, że niezależnie od tego czy był to rzeczywisty atak, czy prowokacja rosyjskich służb, zdarzenie będzie miało negatywne konsekwencje dla Władimira Putina.

Rosja prawdopodobnie zainscenizowała ten atak, by sprowadzić wojnę do domu i własnego społeczeństwa oraz stworzyć warunki do szerszej mobilizacji społecznej – ocenia ISW w swej najnowszej analizie.

W środę Moskwa oskarżyła Kijów o próbę zaatakowania Kremla dwoma dronami, nazywając go "zaplanowanym atakiem terrorystycznym". Władze Ukrainy, w tym prezydent Wołodymyr Zełenski, oświadczyły, że nie mają nic wspólnego z tymi działaniami. Według rzecznika rosyjskiego reżimu Dmitrija Pieskowa, w nocy z 2 na 3 maja Kreml atakowały drony. Maszyny zostały zniszczone nad kopułą jednego z kremlowskich budynków na Placu Czerwonym w Moskwie. 

Rosyjska inscenizacja czy partyzancki atak?

Według ISW na rosyjską inscenizację wskazuje kilka przesłanek. "Rosyjskie władze w ostatnim czasie wzmocniły obronę powietrzną, w tym w Moskwie, dlatego jest wysoce nieprawdopodobne, by dwa drony mogły przeniknąć przez kilka stref obrony powietrznej i by zdetonowały lub zostały zestrzelone tuż nad samym Kremlem w sposób umożliwiający spektakularne uwiecznienie tego na wideo" – ocenia amerykański think tank.

Biorąc pod uwagę, że Rosjanie w ostatnim czasie umieścili systemy przeciwlotnicze Pancyr w pobliżu Moskwy (jak informowano, także w samym mieście - przyp.red.), uderzenie, które "przebiłoby" taką obronę powietrzną i doszłoby do ataku na kremlowski Pałac Senacki, wszystko to stanowiłoby - według ISW - "poważny powód do wstydu" dla władz rosyjskich.

Zbyt szybka reakcja

"Natychmiastowa, spójna i skoordynowana reakcja Kremla sugeruje, że atak był przygotowany w taki sposób, by zamierzone efekty polityczne przeważyły ten wstyd. Kreml natychmiast oskarżył Ukrainę o atak terrorystyczny, a reakcje oficjalne szybko skupiły się wokół tego oskarżenia" – pisze ISW. Analitycy oceniają, że w przypadku niezaplanowanego ataku reakcja byłaby mniej zorganizowana.

"Błyskawiczna i spójna prezentacja rosyjskiej narracji w sprawie ataku sugeruje, że został on zainscenizowany na krótko przed obchodzonym 9 maja Dniem Zwycięstwa w celu przedstawienia wojny jako egzystencjalnego zagrożenia dla rosyjskiego społeczeństwa" – wnioskuje ISW. Wskazuje przy tym, że atak może być wykorzystany do odwołania lub ograniczenia obchodów 9 maja.


Posłuchaj
00:51 12338183_1.mp3 Rosyjscy komentatorzy: wybuch nad Kremlem, to słabość rosyjskiej obrony. Materiał Macieja Jastrzębskiego (IAR)

 

Według think tanku władze Rosji mogą planować kolejne "operacje pod cudzą flagą", by nasilić dezinformację przed planowaną ukraińską kontrofensywą oraz zwiększyć poparcie dla wojny wewnątrz kraju. Takie operacje mogłyby zostać przeprowadzone w graniczących z Ukrainą obwodach briańskim lub kurskim lub na terytorium separatystycznego Naddniestrza w Mołdawii.

Rosyjscy komentatorzy: wybuch nad Kremlem to słabość rosyjskiej obrony

Tymczasem rosyjscy działacze opozycji i niezależni analitycy oceniają, że wybuch drona nad Kremlem pokazał słabość rosyjskiej obrony. W ocenie opozycjonisty Dmitrija Gudkowa, już samo dotarcie dronów do centrum Moskwy i ich eksplozja nad Kremlem zostało odebrane przez część Rosjan jako słabość reżimu. -Trzeba zrozumieć, że rosyjska obrona na dziś nie jest w stanie obronić nawet Moskwy. I Putin po takich właśnie wydarzeniach będzie stopniowo tracił poparcie wśród tak zwanych patriotów, i jeśli kontrofensywa Ukrainy odniesie sukces, to wydaje mi się, że to nie będzie ostatnie tego typu zdarzenie - stwierdził Dmitrij Gudkow w rozmowie z Radiem Svoboda.

Rosyjscy analitycy niezależni przypominają, że Ukraina zaprzecza, jakoby prowadziła działania wojskowe na terytorium Rosji. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wielokrotnie podkreślał, że jego kraj broni się i podejmuje działania wyłącznie na własnym terytorium, włączając regiony okupowane przez Rosję. Zdaniem większości niezależnych analityków, ataki na terytorium Rosji są dokonywane przez antyputinowskie grupy partyzanckie.


IAR/PAP/dad