Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Dariusz Adamski 05.04.2021

Białoruś: tradycje lanego poniedziałku przy granicy z Polską

Na Białorusi zwyczaj śmigusa-dyngusa jest znany w rejonach graniczących z Polską i zupełnie nieznany w głębi kraju.
Posłuchaj
  • Białoruś: tradycje lanego poniedziałku przy granicy z Polską. Materiał Włodzimierza Paca (IAR)
Czytaj także

Tradycja lanego poniedziałku jest znana w okolicach Wołkowyska, gdzie urodził się Aleksander Pruszyński. Ten 85-letni potomek rodu ziemiańskiego wspomina, że w młodości też uczestniczył w takich zabawach. - W poniedziałek (wielkanocny- przyp.red.) był śmigus-dyngus. Chłopaki chodzili i oblewali dziewczyny, które uciekały. Rozrywka była obopólna i taka wielka impreza - mówi Aleksander Pruszyński.

Helena Marczukiewicz, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi, urodziła się w miasteczku Bielica koło Nowogródka. To 150 kilometrów od polskiej granicy i - jak mówi - tam ten zwyczaj nie był znany. - Takich tradycji jak w Polsce lanego poniedziałku u nas nie było. Może dlatego, że ludzie byli zapracowani i było im nie do takich dyngusów?- mówi Helena Marczukiewicz.

Jarosław Romańczuk, białoruski polityk i ekonomista narodowości polskiej, który startował w wyborach prezydenckich w 2010 roku, urodził się w miasteczku Spoćkinie pod Grodnem - około 10 kilometrów od polskiej granicy. Jak mówi, do dziś zwyczaj śmigusa dyngusa tam istnieje. Natomiast chętnych do oblewania się wodą w Mińsku przestrzega, że milicja może potraktować te zabawy jako nielegalną demonstrację.

- Jeśli tutaj w Mińsku pójść się oblewać z wiadrami pomalowanymi w biało-czerwono-białe kolory, to będziemy oskarżeni nie o lany poniedziałek, taką tradycję wesołą, a o zamach stanu - żartuje Jarosław Romańczuk. Dlatego w Mińsku odradza takie zabawy, ale w jego rodzinnych Spoćkiniach - jak zauważa - lany poniedziałek na pewno będzie.


IAR/dad