Zmarł Kim Dzong Il, będzie Kim Dzong Un, nazywany królem porannej gwiazdy. Nicolas Levi z Centrum Studiów Polska-Azja twierdzi, że obrazy rozpaczających po śmierci wodza Koreańczyków są spreparowane przez propagandę. – Trzeba wiedzieć, że naród północnokoreański nienawidzi Kim Dzong Ila i uważa, że jest on osobiście odpowiedzialny za katastrofę humanitarną, polityczną ekonomiczną tego kraju – mówi.
Gość "Trzech stron świata" tłumaczy, że nie było rewolucji wobec znienawidzonego przywódcy i nie będzie wobec jego następcy, ponieważ nikt nie jest w stanie jej przygotować. – Nie ma opozycji i nie ma możliwości, aby powstała nawet podziemna, nie ma komunikacji między miastami, dlatego ruch nie może być krajowy – wyjaśnia ekspert. Jako przykład walki z ewentualnym oporem społecznym podaje, że w Korei Północnej zwykły obywatel nie ma prawa mieć drukarki w domu, bo wtedy mógłby wydrukować i rozdać ulotkę, w której przeciwstawia się przywódcy .
Nicolas Levi mówi, że system polityczny w Korei Północnej na pewno nie zostanie złagodzony. Przyznał jednak, że od pewnego czasu następuje prawdziwa liberalizacja ekonomiczna tego kraju.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w poniedziałki i środy o 16.45.
(pg)