Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 26.11.2014

Twórca Espreso TV Mykoła Kniażycki: potrzebna jest odpowiedź na rosyjską propagandę

W umysłach Rosjan i rosyjskojęzycznej części świata Europa jawi się jako świat amoralnych, zepsutych ludzi. Taki obraz kreuje telewizja Kremla – mówił Mykoła Kniażycki w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.
Manifestacja w Moskwie za wolnością słowa . Demonstrujący domagali się także, by zaprzestano wywierania presji na media i dziennikarzyManifestacja w Moskwie za wolnością słowa . Demonstrujący domagali się także, by zaprzestano wywierania presji na media i dziennikarzy PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

Mykoła
Mykoła Kniażycki, źr. espreso.tv

Potrzebne jest stworzenie odpowiedzi na rosyjską propagandę. Rosjanie, rosyjskojęzyczni za granicą nie mają alternatywy wobec telewizji Kremla – o tym mówił w rozmowie z Polskim Radiem Mykoła Kniażycki, założyciel Espreso TV, znanej w Polsce z całodobowych przekazów na żywo z Majdanu i z ulic Kijowa. Były dziennikarz, a obecnie poseł Rady Najwyższej z listy Frontu Ludowego, powiedział, że rosyjskojęzyczna ludność odcięta jest nie tylko od obiektywnych informacji o Ukrainie, ale także o Europie. Oficjalne media rosyjskie tworzą negatywny obraz wydarzeń na Zachodzie.

Założyciel telewizji Espreso ma nadzieję, że kraje europejskie wbrew staraniom Rosji, zmierzającym do skłócenia Zachodu, pozostaną zjednoczone i będą bronić ”nie tyle interesów Ukrainy, co pokoju w Europie”. Zwrócił uwagę, że część polityków europejskich nie chce przeciwstawiać się Moskwie. – Niezatrzymanie Putina na Ukrainie oznacza bezpośrednie niebezpieczeństwo dla Polski, dla państw nadbałtyckich. Cała Europa powinna zjednoczyć się w obronie zasady nienaruszalności granic. To najważniejsze. Jeśli sankcje będą wprowadzane do czasu, aż Putin nie zabierze swoich wojsk z Krymu i z Donbasu, to sądzę, że Ukraina może przetrwać i może wprowadzić reformy gospodarcze – powiedział polityk.

Mykoła Kniażycki wierzy, że Ukraina przeprowadzi potrzebne reformy. Dodaje, że konieczne są zmiany sytuacji mediów na Ukrainie. Jak podkreślił, problemem jest m.in. nieprzejrzysta struktura własności. Oligarchowie traktują wykupione przez siebie media jako instrument politycznego wpływu.

Rozmówca portalu Polskiego Radia ocenił, że zwiększenie sił rosyjskich na południu Ukrainy może być przygotowaniem do zajęcia całości obwodów ługańskiego i donieckiego, albo też punktów strategicznie ważnych, jak np. elektrownia, węzeł kolejowym w miejscowości Debalcewe, czy port w Mariupolu. Zastrzegł przy tym, że trudno przewidzieć plany Władimira Putina.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

***

PolskieRadio.pl: Jakie są obecnie najbardziej palące problemy Ukrainy, rok po Majdanie?

Mykoła Kniażycki, poseł Rady Najwyższej, założyciel telewizji Espreso TV: Na Ukrainie mamy obecnie trzy duże problemy. To wojna, nadzwyczajnie trudna sytuacja ekonomiczna, potrzeba reform.

Jeśli chodzi o wojnę, nikt nie wie, gdzie zatrzyma się Władimir Putin i jaki ma plan. Jeśli kierować się logiką, to wydaje się, że zwiększywszy liczbę swoich wojsk w obwodach donieckim i ługańskim, może zechcieć w pełni kontrolować te dwa obwody. Możliwe też, że chce opanować ważnie strategicznie punkty, jak Szczastie, gdzie znajduje się elektrownia, Debalcewe, które jest ważnym węzłem kolejowym, lub Mariupol – który daje dostęp do morza. Inny scenariusz zakłada, że Rosja będzie chciała zdobyć lądowy korytarz prowadzący do Krymu. Istnieje takie niebezpieczeństwo. Mam nadzieję, że siły prorosyjskie nie posuną się dalej, jednak nie możemy przewidzieć ruchów Putina.

Armia rosyjska zwiększyła swoją liczebność, ale ukraińska armia podczas zawieszenia broni też się przygotowywała, wzmacniała się, przygotowywała strategię obrony. Ukraińskie wojsko jest gotowe do odparcia rosyjskiego ataku

Jeśli chodzi o sytuację gospodarczą, jest bardzo trudna. Spada kurs hrywny, w relacji do dolara i innych walut. Jest to związane z tym, że poprzednia władza pod kierunkiem Wiktora Janukowycza oczyściła, może wywiozła, fundusze ze skarbu państwa. Kasa państwowa była faktycznie pusta. To jest związane również z tym, że sporo dużych przedsiębiorstw ukraińskich znajduje się na wschodzie – były one nastawione na eksport, m.in. stali. Teraz ich prace są zablokowane. Oczywiście również wojna dużo kosztuje.

Jeśli chodzi o sytuację polityczną, ważne jest porozumienie między dwiema największymi partiami – Blokiem Poroszenki i Frontem Ludowym Arsenija Jaceniuka. Do tego trzeba dodać partię Andrija Sadowego, Samopomoc. Trzeba jednak podkreślić, że Ukraina nie ma wyjścia, musi stworzyć skuteczny rząd.

Jeśli chodzi o sytuację na wschodzie – czy w pana ocenie Zachód może w jakiś sposób wpłynąć na politykę Rosji?

Rosyjska propaganda jest bardzo silna. Nie chodzi tylko o środki masowego przekazu. Tu w grę wchodzą również interesy ekonomiczne wielu europejskich polityków. Prezydent Czech Milosz Zeman zajmuje stanowisko, które nie może podobać się Ukrainie. Zapomniał o wojnie w 1968 roku i ideałach czeskiej opozycji. Słyszmy również wypowiedzi premiera Słowacji, Roberta Fico, i innych polityków, którzy nie chcieliby poróżnić się z Władimirem Putinem. Tymczasem zachowanie energetycznej niezależności jest dla Ukrainy bardzo ważne i liczymy tutaj na wsparcie państw Grupy Wyszehradzkiej i wszystkich państw Europy.

Mam nadzieję, że Polska, Francja, Niemcy, inne kraje, nie uwierzą Putinowi i znajdą siły, by nie tyle bronić interesów Ukrainy, ale pokoju w Europie. Niezatrzymanie Putina na Ukrainie oznacza bezpośrednie niebezpieczeństwo dla Polski, dla państw nadbałtyckich. Cała Europa powinna zjednoczyć się w obronie zasady nienaruszalności granic. To najważniejsze. Jeśli sankcje będą wprowadzane do czasu, aż Putin nie zabierze swoich wojsk z Krymu i z Donbasu, to sądzę, że Ukraina może przetrwać i wprowadzić reformy gospodarcze.

Potrzebne jest wsparcie wojskowe, polityczne, finansowe i doradcze, w kwestii reform, a także wywieranie presji na Rosję, do czasu aż nie zaprzestanie agresywnej, militarnej polityki wobec niepodległej Ukrainy.

Czy w koalicji występują problemy, tarcia?

Prezydent Petro Poroszenko chce kontrolować tzw. blok siłowy. Arsenij Jaceniuk i niektórzy inni politycy chcą, by stanowiska szefa MSW czy resortu sprawiedliwości były proponowane w parlamencie. Obsada ministerstwa sprawiedliwości to istotna sprawa, bo potrzebna jest reforma sądów. Widzieliśmy za czasów Wiktora Janukowycza, jak niesprawiedliwe decyzje podejmowały sądy na Ukrainie. Mam nadzieję, że koniec końców koalicja znajdzie pełne porozumienie.

Czy rząd, który powstanie będzie w stanie przeprowadzić reformy? Na Ukrainie pojawiają się już głosy zniecierpliwienia.

To nie tak, że osiem miesięcy minęło zupełnie bez reform. Na przykład powstaje obecnie telewizja publiczna, w miejsce państwowej. Prace trwają i w innych dziedzinach. Przyjęto prawo o lustracji, są zmiany w gospodarce. Niestety nie możemy przeprowadzać reform zbyt szybko, bo w wielu przypadkach potrzebne są na to fundusze. Tymczasem mamy kryzys. Toczy się wojna. Moim zdaniem, trzeba w pierwszym rzędzie stawić czoło korupcji i skonsolidować efektywną armię, by móc bronić się przed rosyjską agresją.

A rząd musi przeprowadzić reformy dlatego, że są one warunkiem pomocy instytucji międzynarodowych, od których rząd jest zależny. To oczywiście również żądanie społeczeństwa obywatelskiego, które domagało się ich na Majdanie. Ktokolwiek by nie został ministrem, nie ma wyjścia, musi zmieniać kraj.

Pan jest założycielem telewizji Espreso. Czy mógłby pan o tym opowiedzieć?

To prywatna stacja TV, bardzo malutka. Mieścimy się w moim dawnym mieszkaniu, w mieście. Powstanie takiej telewizji było możliwe dzięki rozwojowi technologii – nasi dziennikarze korzystają czasami np. ze smartfonów. Zaczęliśmy pracować jeszcze za czasów Janukowycza. Poprzednie władze nie dawały nam koncesji, nawet satelitarnej - dostaliśmy ją jednak na Łotwie. Dzięki temu mogliśmy zacząć nadawanie przez satelitę. I ruszyliśmy, pierwszego dnia mityngu za europejską przyszłość Ukrainy. Zakładaliśmy, że zaczniemy pokazywać program w dniu, gdy będzie podpisana umowa stowarzyszeniowa. Jednak do tego nie doszło, zatem zaczęliśmy nadawać, gdy zaczęły się masowe protesty.

Mamy ogromne archiwum z materiałami o tym wszystkim, co działo się na Majdanie. Bo my to wszystko nagrywaliśmy. Rejestrowaliśmy też starcia z Berkutem, które miały miejsce na ulicach Kijowa. I po rewolucji kontynuujemy pracę. Kupiliśmy małą firmę, która miała licencję na nadawanie cyfrowe. Oprócz tego jesteśmy obecni we wszystkich sieciach kablowych, także na satelicie.

Staramy się obecnie pokazywać, co się dzieje na wschodzie Ukrainy. Podczas prac nad jednym z materiałów ranna została polska dziennikarka, Bianka Zalewska, która z nami pracuje. Inny dziennikarz, Jegor Worobiow, trafił do niewoli separatystów. Więziony był ponad miesiąc. Znęcano się nad nim. W końcu jednak udało nam się tak zrobić, że znowu jest z nami, pracuje, przygotowuje duży film, o tym co działo się na wschodzie Ukrainy pod Iłowajskiem, także o jego pobycie w niewoli.

(Wideo: szturm Majdanu 18/19 lutego; żr. Espreso TV)

Jaka jest sytuacja mediów na Ukrainie? Czy nadal duży udział w nich ma rosyjski kapitał?

Przykładowo, 30 procent udziałów w największej grupie medialnej na Ukrainie należy do rosyjskiego 1 Kanału (głównego rosyjskiego propagandzisty). Tu chodzi o grupę Inter, która ma osiem kanałów i 30 procent udziału w rynku. Jest wiele innych grup, w których struktura własności jest nieprzejrzysta. Jest na przykład gazeta ”Wisti”, wszędzie rozdawana, darmowa i finansuje ją Gazprom. Gazprom i ludzie z dawnego otoczenia Janukowycza, np. Serhij Kurczenko, finansują też swoją radiostację i kanał TV. Takich przykładów jest bardzo dużo. Sytuacja nie jest prosta. Na Ukrainie trzeba zadbać o przejrzystą strukturę własności mediów. Czasem nie wiadomo, kto jest ich właścicielem.

Czy można z tym zrobić?

Chodzi głównie o to, żeby była wola polityczna. Większość tych mediów należy do wielkich oligarchów. Na Ukrainie nie ma właściwie rynku medialnego – jest bardzo mały. Oligarchowie sporo dokładają do mediów, dotują je właściwie. 150 mln dolarów rocznie – tyle może wynosić kwota dotacji do tej czy innej grupy medialnej oligarchów. Oni poprzez media chronią swoje biznesy i jednocześnie walczą o swoje polityczne wpływy. Oczywiście ta sytuacja powinna ulec zmianie. Jednak to zależy od woli politycznej. To nie stanie się tak szybko. Dopiero zaczynamy wychodzić ze starego systemu.

Nie ma otwartego rynku, telewizja publiczna dopiero powstanie, niektóre kanały komercyjne są po prostu propagandowe.

Są też obywatelskie inicjatywy, jak Hromadskie.

Tak. Hromadskie to malutka stacja, nadaje głównie w Internecie. Jest dużo małych inicjatyw w różnych regionach. Jest wolność słowa.

Jednak nie istnieje duży system medialny, gdzie media zależą od widzów lub reklamodawców, a nie od oligarchów, czy innych sponsorów, którzy mogą się domagać ochrony swoich interesów.

Czy na Ukrainie jest oferta dla osób rosyjskojęzycznych? Czy rosyjskojęzyczna ludność jest skazana na propagandowe kanały Rosji, jak np. w państwach bałtyckich?

Obecnie na Ukrainie propagandowe kanały rosyjskie można oglądać tylko przez satelitę - zabroniono ich umieszczania w telewizji kablowej. Część stacji ukraińskich nadaje pewien procent swoich programów po rosyjsku. Trzeba tu wyjaśnić, że wszyscy Ukraińcy rozumieją ukraiński, problemów ze zrozumieniem nie ma.

Jednak oczywiście konieczne jest stworzenie odpowiedzi na rosyjskojęzyczną propagandę. Jest ona potrzebna nie tyle Ukraińcom, co Rosjanom, którzy nie mają jak na razie alternatywy. Mam na myśli tu m.in. rosyjskojęzycznych w krajach bałtyckich: na Łotwie, Litwie i w innych krajach, pewnie i część ludzi, którzy żyją na Ukrainie.

Im trzeba przekazywać obiektywne informacje o Ukrainie, ale także w ogóle o tym wszystkim, co dzieje się w Europie. Problem polega na tym, że z powodu propagandy Moskwy, w umysłach rosyjskojęzycznej części świata Europa jawi się jak świat amoralnych, zepsutych ludzi. Bo rosyjskie media stworzyły taki negatywny image europejskiego sposobu życia i europejskiej kultury. A bardzo ważne jest, by Rosjanom, rosyjskojęzycznym obywatelom w innych krajach móc pokazywać prawdziwy obraz europejskiej kultury.

***

Z Mykołą Kniażyckim, współzałożycielem telewizji Espreso TV i posłem do Rady Najwyższej Ukrainy z listy partii Frontu Ludowego rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl.

(Wideo: reportaż polskiej dziennikarki Bianki Zalewskiej o walkach batalionu Ajdar. Reportażystka Espreso TV została ciężko ranna podczas prac nad materiałem i do tej pory przechodzi leczenie i rehabilitację).