Za pośrednictwem mediów Statkiewicz wzywał do przyjścia Łukaszenkę, stawiając mu publicznie kilka pytań. Jedno z nich dotyczyło kwestii, czy Łukaszenka jest gotów sprawować rządy "do swojej śmierci". Obecnie rządzący krajem doszedł do władzy w 1994 roku i startuje ponownie w najbliższych wyborach 11 października.
Prócz Statkiewicza w środowym wiecu wzięło udział dwóch innych przywódców opozycji: Anatol Labiedźka i Uładzimir Niaklajeu. Ten ostatni wezwał zgromadzonych, by 4 października wzięli udział w proteście w Mińsku przeciwko rozmieszczeniu na Białorusi rosyjskich baz wojskowych.
Statkiewicz zapowiedział także kolejną demonstrację, 10 października, ponawiając pod adresem Łukaszenki apel o przyjście.
Milicja sporządziła protokoły o przeprowadzeniu zgromadzenia bez zezwolenia przez występujących na wiecu Labiedźkę, Niaklajeua i Statkiewicza
Liderzy opozycji sugerowali zebranym, aby nie szli na wybory, i tłumaczyli, że ewentualna duża frekwencja da władzom mandat do podejmowania dowolnych działań.
Na spotkanie przyszło ostatecznie, według świadków, nawet około 900-1000 osób. Początkowo było ich kilkaset, ale potem ta liczba zaczęła rosnąć.
Na wiecu nie było nikogo z czworga polityków startujących w wyborach prezydenckich, które odbędą się 11 października.
Statkiewicz po wiecu powiedział dziennikarzom, że organizuje akcje protestacyjne, aby zlikwidować w społeczeństwie poczucie strachu. - My jesteśmy pozbawieni głosu, trzeba zmniejszać strach, musimy poszerzać terytorium wolności - powiedział Statkiewicz.
Statkiewicz wezwał ludzi, aby przyszli na jeszcze jeden wiec wyborczy 10 października, w przededniu wyborów prezydenckich.
Zobacz wideorelację z pikiety Radia Swaboda:
IAR/PAP/agkm, svaboda.org
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl