Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 17.06.2020

Ten gaz finansuje rosyjskie czołgi. Trzeba pamiętać o prawdziwej twarzy Gazpromu i uczyć się na błędach

Zobowiązanie zwrotu 1,5 mld dol. dla PGNiG nie powinno sprawiać, że zapomnimy o prawdziwej naturze Gazpromu, który jest narzędziem polityki Kremla. Trzeba uczyć się na błędach –  mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu Biznesalert.pl. Jak podkreśla, to w efekcie tej polityki Kremla Polska i Litwa płaciły najwięcej za rosyjski gaz, znacznie więcej niż niektóre kraje Europy Zachodniej, pamiętamy też, jak Gazprom szantażował odłączeniem dostaw surowca z przyczyn politycznych.

- Pamiętamy, jak jeszcze niedawno Gazprom odnosił się do Polski, widzimy, jakie naciski stosuje wobec Ukrainy, Białorusi. Obecnie grozi Białorusi zatrzymaniem dostaw. Gazprom był i jest narzędziem nacisków i polityki Kremla – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu Biznesalert.pl.

CZYTAJ TAKŻE
Piotr Naimski IMG_5501 1200.JPG
Piotr Naimski: żaden kolejny dolar z Polski nie powinien trafić do rosyjskiego budżetu

Jak podkreśla Wojciech Jakóbik, prawdziwa twarz Gazpromu obecnie już w mniejszym stopniu straszy Polaków. - Jest tak tylko dlatego, że Polacy już mają wybór, to znaczy realizują plan dywersyfikacji dostaw surowców, mają terminal LNG, mają połączenia przez interkonektory gazowe z sąsiadami, niedługo będą mieli Baltic Pipe – mówi ekspert.

Trzeba pamiętać o historii relacji z Gazpromem i uczyć się na błędach

- Obecnie w mediach rosyjskich i niestety też zachodnich można przeczytać, że Polacy zachowują się rusofobicznie, jakoby nie chcąc taniego gazu z Rosji. Natomiast umykają w debacie na ten temat tak istotne fakty, jak długa historia problemów z Rosjanami, fakt, że gaz w kontrakcie jamalskim jest zwykle najdroższą możliwą opcją w Polsce, że Gazprom jest narzędziem polityki zagranicznej Kremla – zaznacza nasz rozmówca, dodając, że Polska, Europa powinny uczyć się na błędach, wyciągać wnioski z historii. Szczególnie Polski nie stać na błędy - zauważa Wojciech Jakóbik.


pap_ns2-1200.jpg
Nowa broń przeciw NS2. Kongres USA zwiększa nacisk na Rosję, by skutecznie zablokować gazociąg

Gaz finansuje rosyjskie czołgi

Wojciech Jakóbik przypomina też, że w ostatnim czasie w debacie publicznej pojawił się i taki argument, że rosyjski gaz, choćby był tani, to przecież finansuje rosyjskie czołgi  - Mówi się o tym nie tylko w Polsce, zauważają to niemieccy Zieloni - dodaje ekspert.

Mówił o tym m.in. w Polskim Radio pełnomocnik premiera ds. energetycznej infrastruktury strategicznej, Piotr Naimski. - Wpływy do budżetu Rosji pochodzą głównie ze sprzedaży gazu i ropy naftowej. Pieniądze z polskiego kontraktu są używane na finansowanie rakiet, którymi Rosjanie grożą Polsce z Kaliningradu - stwierdził w Polskim Radiu 24 sekretarz stanu w KPRM.

Redaktor naczelny Biznesalert.pl przypomniał także, że w tych dniach tuż za Polską granicą, na Białorusi, i wszędzie, gdzie to tylko możliwe Gazprom używa szantażu do wywierania nacisków politycznych, na Białoruś, Ukrainę, Armenię czy Gruzję.

Więcej w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Gazprom podpisał aneks do kontraktu jamalskiego. Na jego mocy PGNiG ma otrzymać do 1 lipca 1,5 mld dolarów nadpłaty za gaz dostarczony do Polski po 1 listopada 2014 roku. Zwrot tej kwoty nakazał wyrok Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie. Gazprom aneks podpisał, ale twierdzi jednocześnie, że nie blokuje to jego apelacji od wyroku. Jaki to będzie miało wpływ na zobowiązanie, które Gazprom podpisał w aneksie?

Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu Biznesalert.pl: Wyrok jest wiążący, dopóki nie zostanie podważony skuteczną apelacją. Gazprom faktycznie chce go kwestionować. Jednak rozstrzygnięcie apelacji Gazpromu może zająć nawet kilkanaście miesięcy. Dopiero, jeżeli Gazprom zdołałby podważyć wyrok, być może nawet nie w całości, ale na przykład w części, mógłby liczyć na ewentualną korektę należności względem PGNiG. Dopóki do tego nie dojdzie – dopóty Gazprom musi podążać za literą prawa i wykonać wyrok.

Dlatego Gazprom zdecydował się wystawić prawidłowe faktury, doszło do podpisania aneksu, który reguluje wdrożenie wyroku arbitrażu.

Nie wiadomo oczywiście, czy jego apelacja będzie w jakimkolwiek stopniu uwzględniona.

Wypłata do 1 lipca musi zatem mieć miejsce.

Widzimy pożądaną zmianę zachowania dostawcy, który w relacjach z Polakami w przeszłości, a z Ukraińcami, Białorusinami w bardzo niedalekiej przeszłości i obecnie, pokazywał swoją prawdziwą twarz. Nie podporządkowywał się wyrokom sądu, mataczył, nie płacił. Unikał zapłaty do tego stopnia, że pewnego razu Ukraińcy musieli wysłać komornika w podróż po Europie, aby wyegzekwować płatności Gazpromu i dopiero wtedy udało się je odzyskać, a i tak nie do końca.

Zauważmy: na Białorusi Gazprom grozi obecnie przerwą dostaw gazu w razie braku porozumienia, wykorzystuje narzędzia polityczne do negocjacji cen gazu.


gaz 1200 free
Gazprom odda PGNiG 1,5 mld dolarów. Podpisano aneks do kontraktu jamalskiego

I to jest ta prawdziwa twarz Gazpromu. Ona obecnie w mniejszym stopniu straszy Polaków. Moim zdaniem jest tak tylko dlatego, że Polacy już mają wybór, to znaczy realizują plan dywersyfikacji dostaw surowców, mają terminal LNG, mają połączenia przez interkonektory gazowe z sąsiadami, niedługo będą mieli Baltic Pipe.

Gazprom staje się tylko jednym z wielu dostawców, rynek jest coraz bardziej otwarty, jest coraz więcej alternatywnych źródeł dostaw, które są coraz tańsze, a dodatkowo Europa potrzebuje coraz mniej gazu, czy to przez pandemię koronawirusa, czy to z racji ciepłych zim, czy to przez to, że przestawia się na inne źródła energii niż gaz.

I to wszystko sprawia, że Gazprom musi traktować lepiej swoich klientów. I tam, gdzie rzeczywiście jest do tego zmuszony, traktuje ich lepiej. Tego przykładem jest dziś - nareszcie – Polska. Jednak kiedy Gazprom nie musi dobrze podchodzić do kontrahentów, pokazuje prawdziwą twarz, tak właśnie jest na Białorusi i na Ukrainie.

I to jest pewne memento na przyszłość, po zakończeniu kontraktu jamalskiego.


To bardzo ważny aspekt: nie ma miejsca zmiana zasad działania Gazpromu, a zwrot nadpłaty to zachowanie wymuszone stworzonymi także przez nas okolicznościami. Dobrze zatem pamiętać o tej prawdziwej twarzy Gazpromu – natura jego działań się nie zmieniła. Zwłaszcza w naszym regionie możemy to obserwować na bieżąco. Naciski polityczne starego typu są nadal w użyciu – Gazprom politycznie naciska na Białoruś, na Ukrainę, zagrożenie ze strony Gazpromu jest ciągle olbrzymie.

Działanie Gazpromu to nie jest żadna życzliwość, ale konieczność.

Obecnie w mediach rosyjskich i niestety też zachodnich można przeczytać, że Polacy zachowują się rusofobicznie, jakoby nie chcąc taniego gazu z Rosji. Natomiast umykają w debacie na ten temat tak istotne fakty, jak długa historia problemów z Rosjanami, fakt, że gaz w kontrakcie jamalskim jest zwykle najdroższą możliwą opcją w Polsce etc.

A zatem zwycięstwo PGNiG w arbitrażu jest kolejną okazją, aby głośno mówić o tym, że relacje z rosyjskim Gazpromem to nie są normalne relacje biznesowe, one są zawsze podszyte polityką.

Gazprom pozostaje narzędziem polityki zagranicznej Kremla i stawia wyżej cele polityczne ekipy na Kremlu niż własny interes ekonomiczny, podejmując się karkołomnych nierzadko wyzwań, które mogą być niezgodne z interesem ekonomicznym firmy, ale w pełni zgodne z polityką zagraniczną Federacji Rosyjskiej. Dlatego relacje gazowe z Rosją zawsze będą się wiązały z zagrożeniami politycznymi, na które Polska z reguły nie może sobie pozwolić.

Stąd zasadna jest dyskusja o tym, czy warto w ogóle sprowadzać gaz z Rosji, nawet kiedy on będzie tani.

Pojawił się w debacie publicznej i taki argument, że rosyjski gaz, może i tani, ale przecież finansuje czołgi rosyjskie.

To jest ważny element dyskusji, podnoszony nie tylko w Polsce, którą w tym kontekście określa się jako rzekomo rusofobiczną, ale także na przykład wśród niemieckich Zielonych, którzy podkreślają, że import węglowodorów z Rosji finansuje reżim Władimira Putina.

Warto zadawać pytanie, czy to jest właściwe postępowanie z punktu widzenia krajów takich jak Polska, które niestety znacznie ucierpiały w zakresie polityki zagranicznej ze strony Federacji Rosyjskiej i dalej cierpią.

W 2022 roku kończy się kontrakt jamalski. Na pewno nie ma powrotu do przeszłości, w której Gazprom nadużywał swojej dominującej pozycji w Europie. Dla Polski te czasy się kończą, dzięki temu, że mamy wybór, jeśli chodzi o źródło pochodzenia gazu.

Te czasy się kończą dla Polski – ale jak wspomnieliśmy, Gazprom tam, gdzie może, nadal stara się uzależniać inne kraje od siebie. Tak jak w przypadku Białorusi: sprzedaje Białorusi gaz za cenę o wiele wyższą niż rynkowa. Sama kwestia dostaw jest narzędziem nacisku politycznego.

Cena gazu jest kolejnym narzędziem, ponieważ jest wyznaczona czysto arbitralnie tam, gdzie to możliwe. Cena dla Białorusi była niska w czasie, kiedy to opłacało się Kremlowi i wzrastała, gdy rosło napięcie między Kremlem a Mińskiem. Podobnie było na Ukrainie i do pewnego stopnia w Armenii i w Gruzji.

Rosjanie mogą dowolnie wyznaczać cenę, w zależności od tego, jaki efekt chce osiągnąć Kreml.

Gazprom ze stratą sprzedaje gaz sojusznikom, którzy się podporządkowują Rosji, czyli krajom Wspólnoty Niepodległych Państw, byłego ZSRR, które współpracują z Rosją. One dostają subsydiowaną cenę gazu, poniżej opłacalności dla Gazpromu.

Gazprom bierze na siebie koszt ich utrzymywania, czego koronnym przykładem są marionetkowe republiki na wschodzie Ukrainy, które dostają od Gazpromu gaz, a nie jest on nawet odpowiednio formalnie rozliczony.

Gazprom bierze ten koszt na siebie, ponieważ taki jest cel polityczny Kremla, koncern traci na tym, ale trudno - interes polityczny jest ważniejszy niż ekonomiczny.

A tam, gdzie trzeba przycisnąć jakiś kraj do ściany, wywrzeć na niego nacisk, pojawia się cena absurdalnie wysoka, jak w kontrakcie jamalskim z Polską, czy w kontrakcie litewskim, który został zrewidowany dopiero po tym, jak Litwa sprowadziła pływający gazoport do Kłajpedy.

Te dwa kraje miały najwyższą cenę gazu, chociaż znajdowały się najbliżej Rosji, i na pewno bliżej Rosji niż Niemcy, które miały o kilkadziesiąt procent niższą cenę gazu – wszystko dlatego, że tak postanowił Kreml.

A zatem nie warto traktować Gazpromu jako firmy, która realizuje cele czysto ekonomiczne - to jest dalej narzędzie polityki zagranicznej Kremla.

Bardzo dobrze przedstawiać takie wydarzenia jak to, w szerszym kontekście, bo pozbawione ich są czasem niezrozumiałe, albo wręcz zupełnie opacznie się je interpretuje. Dobrze jest zatem przypomnieć sobie czasem o niedawnej historii.

Trzeba się uczyć na popełnionych błędach.

***

Z Wojciechem Jakóbikiem, redaktorem naczelnym Biznesalert.pl rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***