Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Jan Odyniec 12.11.2020

31-latek zakatowany przez białoruską milicję. Cichanouska: jest ofiarą nieludzkiego systemu

Do późnych godzin nocnych gromadzili się mieszkańcy Mińska na placu gdzie w środę został zatrzymany i pobity - najprawdopodobniej przez milicję po cywilnemu - sympatyk opozycji Raman Bandarenka. 31 letni mężczyzna zmarł w czwartek wieczorem w szpitalu dokąd został przewieziony z milicyjnego posterunku. Miał ślady pobicia.

Na wieść o śmierci Ramana Bandarenka na Plac Przemian przybyły tłumy ludzi. Portal Tut.by zamieścił nagranie, na którym widać tłumy ludzi, oddających minutą ciszy hołd zmarłemu. Potem zebrani zaczęli skandować: "Odejdź!". Według relacji portalu, wielu z obecnych płakało.

volha 1200 twitter.jpg
Ponad sto procesów uczestników demonstracji. Sąd w Mińsku skazał byłą Miss Białorusi

Przybyli składali kwiaty, zapalali znicze i skandowali "nie zapomnimy i nie wybaczymy". Także w różnych innych miejscach Mińska zaczęto składać kwiaty i zapalać znicze przy fotografii Bandarenki.

Pobicie i śmierć Bandarenki

Raman Bandarenka został zatrzymany na jednym z osiedli, w obrębie centrum miasta, gdzie znajduje się tak zwany Plac Przemian. To miejsce gdzie każdego wieczoru zbierają się okoliczni mieszkańcy aby posłuchać występów wspierających opozycję artystów czy napić się herbaty na świeżym powietrzu.

W środę wieczorem w tej znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy Mińska nieznani ludzie w maskach zaczęli zdejmować wywieszone tam biało-czerwono-białe flagi używane przez środowiska opozycyjne. Kiedy 31-letnii Raman Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, a potem biło go już dwóch mężczyzn.

Czytaj również:

Posłuchaj
00:42 Bandarenka Pac IAR.mp3 Nie żyje białoruski sympatyk opozycji Raman Bandarenka. Relacja Włodzimierza Paca (IAR)
Białoruś zatrzymania PAP-1200.jpg
Białoruski politolog: protesty w Mińsku rozpędzane ostrzej, bo na prowincji wygasają

W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat. Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go do szpitala z komisariatu, gdzie oznajmiono, że doznał "obrażeń podczas bójki". Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Lekarze stwierdzili u niego wstrząśnienie mózgu i liczne obrażenia. Przeprowadzili operację, ale dawali mało szans na przeżycie. Mimo kilkugodzinnego zabiegu jego stan się nie poprawił i wieczorem w czwartek zmarł.

Cichanouska złożyła kondolencje

Kobieta, na którą powołuje się gazeta Nasza Niwa powiedziała, że Raman Bandarenka został pobity albo w samochodzie milicyjnym, albo na posterunku. Z kolei milicja w wydanym komunikacie stwierdziła, że mężczyzna został znaleziony nieprzytomny i wezwano do niego pogotowie. Jednak świadkowie zdarzenia cytowani przez niezależne media twierdzą, że pogotowia na placu nie widzieli.

Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska przekazała bliskim mężczyzny wyrazy współczucia. Napisała, że Raman Bandarenka został ofiarą reżimu i nieludzkiego systemu. "Wszyscy wiemy, że na jego miejscu mógł być każdy spokojny człowiek" - stwierdziła Swiatłana Cichanouska.

Obrońca praw człowieka Aleś Bialacki powiedział, że odpowiedzialność za śmierć mężczyzny ponosi MSW Białorusi i ci co wydawali milicji rozkazy. Zaapelował o przeprowadzenie wszechstronnego śledztwa.

jmo