Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 25.04.2021

Politolog: Putin może planować "wchłonięcie Białorusi" przed wyborami do Dumy. Potrzebna jest reakcja Zachodu

Rosji chodzi o systematyczne niszczenie suwerenności i niezależności Białorusi – mówi portalowi PolskieRadio24.pl politolog dr Paweł Usow. Zwraca uwagę, że Władimir Putin może obecnie liczyć na znaczące ustępstwa ze strony uzależnionego od jego woli Aleksandra Łukaszenki, a zależy mu na sukcesie przed jesiennymi wyborami do Dumy. Takim sukcesem może być "wchłonięcie Białorusi"- uważa ekspert. Zachód, jak mówi, powinien zająć jasne stanowisko w tej sprawie, uznać umowy w kwestii tworzenia Państwa Związkowego Rosji i Białorusi za bezprawne.

mid-epa09137641 (2).jpg
Atak GRU w Czechach. "To może być wierzchołek góry lodowej. Reakcja na ten akt terroru to test dla NATO, UE"

- Prace nad mapami drogowymi integracji, które mogą unicestwić niezależność Białorusi, prowadzone są od dawna i są kontynuowane. W obecnej sytuacji Władimir Putin będzie chciał przyspieszyć ten proces przed zbliżającymi się wyborami – zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl białoruski politolog dr Paweł Usow, komentując rozwój sytuacji na Białorusi. Politolog zauważa, że bez wsparcia Kremla Łukaszenka nie byłby w stanie utrzymać się u władzy, jest uzależniony od woli Władimira Putina.

Dr Paweł Usow pytany o to, czemu mają służyć oświadczenia Aleksandra Łukaszenki o wykryciu zamachu na jego życie, zauważył, że w takich przypadkach w autorytarnych państwach chodzi zazwyczaj o poszerzenie skali represji, do tego Łukaszenka być może będzie usprawiedliwiał owym rzekomym zagrożeniem przyjęcie "pomocy" ze strony Rosji.

- Wydaje się, że Łukaszenka i tak nie ma wyjścia, musi zgodzić się na żądania Kremla (w sprawie integracji z Rosją, red.), ale nie chce wyglądać jako bankrut polityczny, niemający możliwości kontroli sytuacji w kraju. Wymyślił zatem zamach, który ma ratować jego wizerunek. Działania ukierunkowane na niszczenie białoruskiej państwowości, suwerenności – sprawiają, że będzie wyglądał jako zdrajca białoruskiej państwowości. Być może stara się stworzyć wrażenie, że to nie on działa przeciwko dobru Białorusi, tylko "wrogowie", którzy chcą zabić jego i zniszczyć kraj – zaznacza nasz rozmówca.

Czytaj także:

Putin liczy na zwycięstwo 

Politolog obawia się, że działania na rzecz integracji Rosji i Białorusi przyspieszą przed jesiennymi wyborami do rosyjskiej Dumy.

- Myślę, że Rosja nie zrezygnuje z planów integracji. Kremlowi potrzebny jest geopolityczny sukces, zwycięstwo, swego rodzaju wchłonięcie Białorusi. To "wchłonięcie" Białorusi może być przedstawione pod szyldem tworzenia wspólnego frontu przeciwko agresji Zachodu. Może być również przedstawiane jako wielkie zwycięstwo Putina, co jest bardzo ważne przed wyborami do Dumy jesienią tego roku – zaznacza politolog.

- Takie zwycięstwo byłoby Kremlowi bardzo potrzebne, bo wizerunek Putina ostatnio bardzo ucierpiał w związku ze skandalami korupcyjnymi, ujawnieniem informacji o jego pałacu, próbą otrucia Aleksieja Nawalnego. Nowe zwycięstwo na kierunku białoruskim wzmocniłoby jego wizerunek jako przywódcy – dodaje dr Paweł Usow.

"Potrzebna jest reakcja Zachodu"

Politolog powiedział, że potrzebna jest reakcja Zachodu w obliczu takich działań Rosji i Aleksandra Łukaszenki. - Wszystkie międzynarodowe podmioty powinny także oświadczyć jasno, że sojusz Białorusi i Rosji, nawet w tej formie, jaką ma obecnie, jest bezprawny i nieuznawany przez społeczność międzynarodową. Nie będzie uznawany jako podmiot polityki międzynarodowej, a uczestnicy tego sojuszu, Białoruś, Rosja, spotkają się z adekwatnymi konsekwencjami na arenie międzynarodowej. Obecna polityka Mińska i Moskwy jest destrukcyjna, zagraża bezpieczeństwu i stabilności Europy - dodał.

Więcej w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Strona rosyjska i białoruska poinformowały o wykryciu rzekomego zamachu, „na życie prezydenta i jego dzieci - jak to ujmował Aleksander Łukaszenka.  Zatrzymano w tej sprawie kilka osób – to m.in. politolog, prawnik, wieloletni działacz opozycji demokratycznej. Co interesujące, to wspólna akcja Kremla i Łukaszenki, bo zatrzymań dokonały przy tym FSB (w Moskwie) i KGB (w Mińsku). Te osoby są dobrze znane białoruskiemu społeczeństwu, białoruskim kręgom niezależnym -  nikt nigdy nie powiązałby ich z jakąś formą przemocy, czy gwałtownymi czynami, nawet ktoś o bardzo bujnej wyobraźni. To politolog Aleksander Fiaduta, prawnik Juraś Ziankowicz, przewodniczący Białoruskiego Frontu Ludowego, bardzo już szacownego opozycyjnego ugrupowania prodemokratycznego, istniejącego od lat, choć poddawanego represjom.

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska określiła informacje o zamachu jako próbę prowokacji ze strony Łukaszenki i Rosji.

To kolejna sytuacja, gdy mamy do czynienia z absurdalnymi oskarżeniami. Niedawno oskarżano m.in. Cichanouską o akty terroryzmu, Polaków na Białorusi o rehabilitację nazizmu.

Czemu to wszystko ma służyć?

Dr Paweł Usow, politolog: Jeśliby ująć tę kwestię w prostych słowach, rewelacje Aleksandra Łukaszenki o zamachu trzeba traktować jak niektóre zupełnie nieprawdopodobne propagandowe deklaracje Korei Północnej. Tak można streścić analizy na temat przygotowania zamachu.

Powstaje pytanie, po co władze zdecydowały się na fabrykację tej sprawy, stworzenie szumu informacyjnego. Cały aparat propagandowy włączył się w nagłaśnianie kwestii rzekomego zamachu na życie Aleksandra Łukaszenki.

Za polityką informacyjną ws. tej prowokacji mogą kryć się dwa podstawowe elementy. Po pierwsze chodzi o poszerzenie wewnętrznego terroru. Taki sam dyskurs informacyjny był wykorzystywany w czasach stalinowskich przed realizacją polityki Wielkiego Terroru. Fabrykowano zamachy, spiski, np. na Stalina czy n jego otoczenie, następnie opowiadały o nich media państwowe, starano się wytworzyć wewnętrzną histerię.

Następnie zaczynała działać machina terroru, wzrastał poziom podejrzliwości. Można w tym zobaczyć pewną logikę, tą ścieżką zdają się podążać władze białoruskie.

W fabrykowaniu i rozpowszechnianiu historii o zamachu, wzmocnieniu przekazu bierze udział duża liczba ludzi, a przecież w ocenie każdego rozumnego człowieka to jest sprawa sfalsyfikowana.

Jest i drugi ważny aspekt. Ta sprawa może być wykorzystana jako kontekst, na tle którego Aleksander Łukaszenka będzie musiał podpisać mapy drogowe, dotyczące pogłębienia integracji Rosji i Białorusi. 

Można dodać, że biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia Polski, Białorusi, trzeba zaznaczyć, że tego rodzaju prowokacje często były wykorzystywane, by usprawiedliwić ataki, agresję, ze strony Niemiec faszystowskich albo ZSRR, Rosji bolszewickiej – jeśli chodzi o kraje nadbałtyckie czy Finlandię. Te kraje oskarżane były o ataki, agresję wobec Związku Radzieckiego.

Z tym kojarzy mi się prowokacja, w której udział brały także rosyjskie służby specjalne.  Możliwe, że mógłby być także pretekstem do tego, że na Białorusi pojawi się rosyjska baza wojskowa, albo kontyngent wojskowy, który miałby chronić bezpieczeństwo i stabilność Białorusi.

Czego można się spodziewać w kontekście dalszych ustaleń rosyjsko-białoruskich?

Chodzi o powolne niszczenie suwerenności i niezależności Białorusi. Wydaje się, że Łukaszenka i tak nie ma wyjścia, musi zgodzić się na żądania Kremla, ale nie chce wyglądać jako bankrut polityczny, nie mający możliwości kontroli sytuacji w kraju. Wymyślił sobie zamach, który ma ratować jego wizerunek.

Działania ukierunkowane na niszczenie białoruskiej państwowości, suwerenności – sprawiają, że będzie wyglądał jako zdrajca białoruskiej państwowości. Być może stara się stworzyć wrażenie, że to nie on działa przeciwko dobru Białorusi, tylko „wrogowie”, którzy chcą zabić jego i zniszczyć kraj.

Bardzo trudno racjonalnie ocenić jego działania.

Czego można się spodziewać w związku z procesami integracyjnymi?

Moskwa dąży do podpisania map drogowych integracji. Wcześniej w rosyjskich mediach pisano, że mapy drogowe mają być związane z wprowadzeniem wspólnego systemu fiskalnego, celnego, bankowego, ochrony granicy, wprowadzeniem wspólnej waluty Związku Białorusi i Rosji. To oznaczałoby utratę niezależności finansowej i gospodarczej, a co za tym idzie – niezależności politycznej.

O tym mówił jeszcze w 2019 roku Dmitrij Miedwiediew. Jako ówczesny premier wspominał o 31. mapie drogowej, która dotyczyła wprowadzenia wspólnych instytucji politycznych. Oznaczałaby to zniszczenie Białorusi jako podmiotu historycznego, geopolitycznego, utraty realnych atrybutów niezależności, narzucenie bezpośredniej kontroli politycznej i ekonomicznej ze strony Rosji.

To wiązałoby się się z łączeniem sił specjalnych, wojsk, systemu bezpieczeństwa.

Groźba utraty suwerenności jest bardzo poważna. A widać, że procesy integracyjne trwają, rozmowy toczą się przez cały czas.

Rosja nalega na podpisanie wszystkich map drogowych integracji. Łukaszenka zaś poniekąd nie ma wyjścia, bo utrzymuje się u władzy tylko i wyłącznie dzięki Rosji.

Myślę, że Rosja nie zrezygnuje z planów integracji. Kremlowi potrzebny jest geopolityczny sukces, zwycięstwo, swego rodzaju wchłonięcie Białorusi. To „wchłonięcie” Białorusi może być przedstawione pod szyldem tworzenia wspólnego frontu przeciwko agresji Zachodu.

Może być również przedstawiane jako wielkie zwycięstwo Putina, co jest bardzo ważne przed wyborami do Dumy jesienią tego roku.

Takie zwycięstwo bardzo mu potrzebne, bo wizerunek Putina ostatnio bardzo ucierpiał w związku ze skandalami korupcyjnymi, ujawnieniem informacji o jego pałacu, próbą otrucia Aleksieja Nawalnego. Nowe zwycięstwo na kierunku białoruskim wzmocniłoby jego wizerunek jako przywódcy.

Zagrożenie jest bardzo poważne.

Rosji zależy na podpisaniu wszystkich map drogowych integracji z Białorusią i na tym, by jak najszybciej zakończyć negocjacje na ten temat.  Putin chciałby postawić kropkę w tej sprawie i realizować dalsze plany geopolityczne.

Na Białorusi zaostrzają się represje, na przykład – na trzy lata więzienia skazano ostatnio dwóch blogerów, skazywani są dziennikarze, działacze. Rośnie liczba więźniów politycznych. Co można robić, by zatrzymać falę represji i uchronić Białorusinów przed utratą suwerenności państwa?

W mojej ocenie należy zawiesić oficjalne kontakty z reżimem Aleksandra Łukaszenki, obniżyć poziom kontaktów dyplomatycznych z Mińskiem. Powinno się objąć sankcjami tysiące osób, które biorą udział w represjach przeciwko białoruskiemu społeczeństwu, osoby te powinny w przyszłości ponieść kary za popełnienie przestępstwa.

Może być potrzebne tworzenie zielonych korytarzy, dla tych którzy będą zmuszeni uciec przed represjami.

Wszystkie międzynarodowe podmioty powinny także oświadczyć jasno, że sojusz Białorusi i Rosji, nawet w tej formie, jaką ma obecnie, jest bezprawny i nieuznawany przez społeczność międzynarodową. Nie będzie uznawany jako podmiot polityki międzynarodowej, a uczestnicy tego sojuszu, Białoruś, Rosja, spotkają się z adekwatnymi konsekwencjami na arenie międzynarodowej. Obecna polityka Mińska i Moskwy jest destrukcyjna, zagraża bezpieczeństwu i stabilności Europy.

Tutaj można przywołać jako przykład ostatnie wydarzenia w Czechach.

W Czechach, przypomnijmy, wywiad odkrył, że za eksplozje w składzie amunicji w Czechach  w 2014 roku odpowiada rosyjski wywiad wojskowy, w dodatku ta sama jednostka, która w 2018 roku dokonała próby otrucia Siergieja Skripala na terytorium Wielkiej Brytanii.

Jeśli chodzi o procesy integracyjne, to Rosja jest tutaj stroną agresywną, która zabiera suwerenność białoruskiemu narodowi i wspiera Aleksandra Łukaszenkę. A naród nie ma szans, by się wypowiedzieć.

Co myśli pan natomiast o akcji antypolskiej? Nawet jak na standardy białoruskie – i ta operacja wydaje się bezzasadna, ale i w sposób nieuzasadniony brutalna. W aresztach jest kilkoro działaczy Związku Polaków na Białorusi, członkowie kierownictwa, w tym prezes ZPB Andżelika Borys, działacz Andrzej Poczobut, szefowe struktur lokalnych.

Nie po raz pierwszy Związek Polaków na Białorusi jest represjonowany. Represje miały miejsce i po 2005 roku, i po 2010.  Niezależny ZPB zawsze opowiadał się po stronie przemian demokratycznych. To samo można powiedzieć i o presji na Kościół białoruski.

Może to być zemsta za działania Polski i społeczności międzynarodowej. Szef MSZ Uładzimir Makiej powiedział przecież niedawno, że sankcje mogą doprowadzić do zniknięcia społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.

Władze Białorusi nie mają na kim się mścić.  Stąd grożą, że jeśli opinia międzynarodowa ujmie się za Białorusinami, to zaczną mścić się na nich.

A treść zarzutów, czy wobec mniejszości polskiej, czy rzekomych zamachowców, nie ma większego znaczenia. To stara zasada z czasów ZSRR i Józefa Stalina – dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.

Gdy Stalin czy Hitler chcieli atakować kraje ościenne – także potrafili znaleźć preteksty.

***

Z dr. Pawłem Usowiem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl