Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Sąd w Mińsku może dziś wydać wyrok w procesie Mikity Lichawida. Białoruski opozycjonista jest oskarżony o "udział w zamieszkach" 19 grudnia po wyborach prezydenckich. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
W trakcie procesu Mikita Lichawid częściowo przyznał się do winy. Potwierdził, że podczas demonstracji uderzał w drzwi budynku rządowego, gdyż - jak twierdzi - uległ nastrojowi tłumu. Zaprzecza jednak, by w czasie protestu opozycji doszło do masowych zamieszek.
Aleksander Milinkiewicz, lider tego ruchu, w rozmowie z Polskim Radiem nie wykluczył, że Lichawid może być skazany na karę pozbawienia wolności. - Moim zdaniem on absolutnie nie zasługuje na karę więzienia. To jest człowiek bardzo aktywny, wokół którego skupiała się młodzież w naszej organizacji. Interesuje się historią - mówi Milinkiewicz.
Na początku w procesie uczestniczyło 29 funkcjonariuszy, ale zeznania złożyło 16. Żaden z milicjantów nie miał pretensji do Lichawida z powodu jego zachowania na demonstracji. Opisywali działania innych demonstrantów.
Nowi podejrzani w sprawie o "masowe zamieszki"
19 grudnia na Placu Niepodległości demonstranci kwestionowali oficjalne wyniki wyborów, według których niemal 80 proc. głosów zdobył ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandr Łukaszenka. Doszło do ataku na drzwi budynku rządu, w których wybito szyby - według opozycji była to prowokacja. Siły bezpieczeństwa rozbiły demonstrację. W areszcie znaleźli się kandydaci i działacze opozycji, którym władze zarzucają organizację masowych zamieszek i udział w nich.
Proces Lichawida jest trzecim z kolei w sprawie o masowe zamieszki. Dotychczas przed sądem stanęło siedmiu uczestników demonstracji. Żaden z nich nie został uniewinniony, a czterech skazano na kary od trzech do czterech lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
agkm, IAR, PAP