Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 19.09.2011

Żmicierowi Bandarence każą pisać list do Łukaszenki

Władze kolonii w Mohylewie naciskają na opozycjonistę Źmiciera Bandarenkę, który przeszedł niedawno operację kręgosłupa, żeby napisał list do Aleksandra Łukaszenki z prośbą o „wejrzenie w jego sprawę”. Stan zdrowia Bandarenki się pogorszył: ma teraz niedowład prawej stopy.
 Żmicierowi Bandarence każą pisać list do Łukaszenkifot. Flickr/Radio Svaboda, svaboda.org


Źmicier Bandarenka, szef kampanii Europejska Białoruś, zatrzymany po demonstracji 19 grudnia. Pod koniec lipca został poddany operacji kręgosłupa. Mimo tego został wysłany do kolonii karnej w Mohylewie, gdzie ma odbyć wyrok 2 lat więzienia. Lekarze nie mają wątpliwości, że stan zdrowia Bandarenki nie pozwala mu na pracę fizyczną w kolonii.

Od 31 sierpnia Źmicier Bandarenka przechodzi kwarantannę i na ten czas umieszczono go w placówce medycznej przy kolonii. Do tej pory dwa razy wezwano go na rozmowy z naczelnikiem więzienia i z innymi osobami. – Namawiano go, żeby napisał list do Aleksandra Łukaszenki. Mówili, że nie musi prosić o łaskę, ale może napisać, żeby Łukaszenka osobiście przyjrzał się jego sprawie – mówi córka Źmiciera Bandarenki, Julia.

"Jak będziesz sobie radził w kolonii?"

Jak dodaje Julia Bandarenka, list w sprawie jej ojca, który jest także dziennikarzem, napisał już wcześniej Białoruski Związek Dziennikarzy. Stowarzyszenie upomniało się o każdego z dziennikarzy z osobna, m.in. o Aleksandra Atroszczenkaua, który został już zwolniony.

Podczas spotkań z władzami więzienia radzono Bandarence, by pamiętał „o swoim zdrowiu” i o rodzinie. - Podczas tej drugiej rozmowy mówiono mu: „przecież pójdziesz wkrótce do kolonii” i „jak tam będziesz sobie radził, nikt nie będzie za ciebie niczego robił”. I o ile wcześniej zapewniano, że zostanie w tej placówce przez cały okres rehabilitacji, to teraz mówią, że po kwarantannie zaraz trafi do kolonii karnej – opowiada Julia Bandarenka. Dodaje, że w taki sposób władze więzienia próbują wywrzeć nacisk na jej ojca, żeby napisał list: - On jednak odparł, że jest wnukiem i synem partyzanta i niczego takiego nie zrobi.

Julia Bandarenka mówi, że do tej pory jej mama dostała trzy listy od ojca, mogła się również raz z nim spotkać. Doszło też do krótkiego spotkania z adwokatem. Stąd wiadomo, że stan zdrowia Źmiciera Bandarenki ostatnio się pogorszył. O ile po operacji minęły bóle w lewej nodze, to w prawej stopie wystąpił niedowład. - Władze kolonii tymczasem wycofały się z obietnicy, że będzie można zawrzeć umowę z masażystą, który pomógłby w rehabilitacji. W placówce medycznej przy kolonii zaaplikowano mu tylko terapię polem magnetycznym – dodaje córka więźnia.

Źmicier Bandarenka na razie przebywa w pokoju sam. Nie chodzi na spacery, może tylko poruszać się po terenie placówki medycznej. - Bardzo trudno mu wykonywać proste codzienne czynności, takie jak pranie, podniesienie czegoś z podłogi. Nie może bowiem ani pochylać się, ani siedzieć, powinien tylko stać albo leżeć – przypomina jego córka. Jeśli chodzi o żywienie, problemem jest nieodpowiednia dieta (bo Źmicier Bandarenka cierpi również na podagrę), a także terminy posiłków – kolacja jest o godzinie 16 i potem więźniowie nie dostają już niczego do jedzenia.

W zeszłym tygodniu europarlamentarzyści nominowali Źmiciera Bandarenkę do tegorocznej nagrody imienia Andrieja Sacharowa na rzecz wolności myśli.

agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś