List zmarłego prezydenta Czech, napisany kilka dni przed śmiercią, dotarł do białoruskiego więźnia sumienia Alesia Bialackiego. Poinformowało o tym w internecie Centrum Praw Człowieka Wiasna. Aleś Michalewicz, któremu udało się wydostać za granicę, a Czechy przyznały mu status uchodźcy politycznego, powiedział, że warunki, w jakich przetrzymywani są białoruscy opozycjoniści, są straszne. Jego zdaniem, wsparcie z zewnątrz, takie jak list prezydenta Havla, ma ogromne znaczenie dla uwięzionych, bo - jak mówił - "pomaga wytrzymać to wszystko".
Aleś Michalewicz w rozmowie z Polskim Radiem przypomniał, że sam był więźniem i że jego zdaniem w aresztach czy więzieniach najbardziej były szykanowane osoby publiczne. Wyjaśnił, że rządowi chodziło o to, by za wszelką cenę, "fizycznie i moralnie złamać opozycjonistów".
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Vaclav Havel kilka dni przed śmiercią napisał list do więźniów politycznych na Białorusi - m.in. do byłych kandydatów na prezydenta Białorusi i szefa Centrum Praw Człowieka Wiasna Alesia Bialackiego. Bialacki przebywa w kolonii karnej, skazany za działalność opozycyjną, a oficjalnie za malwersacje podatkowe. Według relacji Wiasny, Bialacki powiedział, że list od Vaclava Havla jest najcenniejszą rzeczą, jaką posiada.
sg