Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 17.04.2012

Sannikau nie mówi, czy będzie działać w polityce

- Zastanawiam się w ogóle, jak dalej żyć. To straszne, co zrobili z moją rodziną. Muszę spróbować wrócić do życia – odparł były kandydat na prezydenta Andrej Sannikau, zapytany, czy myśli o kontynuowaniu działalności politycznej.
Andrej Sannikau (P) i Źmicier Bandarenka (L)Andrej Sannikau (P) i Źmicier Bandarenka (L)PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

Andrej Sannikau ma 5-letniego syna Danika, który nie widział ojca przez ostatni rok i 4 miesiące. Żona opozycjonisty Iryna Chalip została skazana na 2 lata w zawieszeniu za udział w opozycyjnej demonstracji po wyborach prezydenckich 2010 r. i nie może m.in. opuszczać domu po godz. 22.

Opozycjonista mówił, że za lepsze rozwiązanie uważa bojkot wyborów do niższej izby białoruskiego parlamentu, Izby Reprezentantów. - Nie sądzę, by można było mówić o udziale w wyborach na obecnych warunkach. Uważam, że logiczny byłby bojkot, podczas którego można przekazać ludziom informację o tym, co trzeba zrobić w kraju - oznajmił.

Andrej
Andrej Sannikau

Sannikau powiedział, że uwolnieni muszą zostać pozostali więźniowie polityczni. Mówił, że 20 listopada 2011 r. podpisał prośbę o ułaskawienie do prezydenta, aby zatrzymać prowokacje i naciski, jakim był poddawany w kolonii karnej. - Mogły się ze mną zdarzyć poważne rzeczy, z fizyczną likwidacją włącznie - zaznaczył. Jak podkreśla, po podpisaniu prośby robił wszystko, żeby informacja o tym przedostała się na zewnątrz, był jednak przetrzymywany w całkowitej izolacji. Nie pozwolono mu nawet powiadomić adwokata.

Źmicier Bandarenka, współpracownik Sannikaua, został zwolniony z kolonii karnej w niedzielę. Mówi, że dopuszczał do siebie myśli o samobójstwie, jeśli sytuacja stanie się nie do zniesienia. - Bardzo ciężko jest znosić długotrwały ból fizyczny. Czasem wydawało mi się, że może lepiej byłoby, gdyby mnie rozstrzelali - powiedział Bandarenka, który jeszcze przed skierowaniem na odbywanie wyroku znalazł się w szpitalu więziennym z powodu poważnych problemów z kręgosłupem, a w więzieniu przeszedł operację kręgosłupa. Pod koniec stycznia zaostrzono mu warunki odbywania kary, m.in. poprzez odebranie laski, a także zakaz leżenia w ciągu dnia i noszenia ortopedycznego obuwia. Jego żona uznała to za tortury.

Źmicier
Źmicier Bandarenka

Obaj opozycjoniści podkreślali, że widzieli w koloniach karnych wielu ludzi, którzy w ogóle nie powinni się tam znaleźć. - Białoruś jest dzisiaj pokryta siatką obozów i więzień. To straszny widok dla XXI wieku. Tysiące ludzi zmarzniętych i głodnych. Podczas mojego pobytu na oddziale medycznym zmarło 12 osób - zaznaczył Bandarenka.

Sannikau i Bandarenka dostali wyroki odpowiednio 5 i 2 lat kolonii karnej w związku z opozycyjną demonstracją w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku.

PAP/IAR/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś