Logo Polskiego Radia
Jedynka
Elżbieta Szczerbak 22.03.2011

Długi miast idą ostro w górę.

W tym roku zadłużenie miast może sięgnąć w sumie nawet 27 mld zł, co będzie stanowiło 46 -48 proc. ich dochodów. Dla porównania stan zadłużenia na koniec III kwartału ubiegłego roku wynosił tylko 20 mld zł.
Długi miast idą ostro w górę. fot. SXC
Posłuchaj
  • 22.03 Długi miast
Wśród miast są niechlubni rekordziści, Włocławek, Poznań i Toruń, te trzy miasta mają szansę przekroczyć ponad 70 proc. ich dochodów pod wzg. zadłużenia, przy czym we Włocławku ten dług może sięgnąć nawet 80 proc. dochodów.
Jak podkreśla Anna Cieślak-Wróblewska z Rzeczpospolitej, "to są miasta, które rozpoczęły inwestycje kilka lat temu, a w naszych warunkach inwestowanie finansuje się z kredytów tudzież emisji obligacji a zachętą są fundusze unijne. Jednak aby z nich skorzystać miasta muszą najpierw zaciągnąć kredyty a dopiero później spłacają je dotacjami."
Co ciekawe takie kredyty zaciągane na realizację projektów współfinansowanych z funduszy unijnych można wyłączyć ze wskaźnika zadłużenia, z czego cieszą się samorządy. Nie oznacza to jednak, że nie trzeba ich spłacać -zauważa Anna Cieślak-Wróblewska: "Dzisiejsze długi miast i samorządów będziemy spłacać jeszcze przez najbliższe dziesięciolecia. Ale nawet tak wysoki poziom zadłużenia nie oznacza przekroczenia ustawowych limitów. Ten limit wynosi 60 proc. Jednak po wyłączeniu tych kredytów współfinansowanych ze środków unijnych, wszystkie miasta będą pilnowały by nie przekroczyć barier prawnych. A to oznacza, że miasta będą ciąć te inwestycje w ciągu najbliższych lat. Wynika to z dwóch powodów, to są nowe wskaźniki zadłużenia, które zaczną obowiązywać od 2014 roku, ale też koniec funduszy unijnych".
Potwierdza to także Jakub Borowski, gł. ekonomista Invest Banku, który przestrzega, że zapisana w ustawie o finansach publicznych reguła regulująca wydatki na obsługę zadłużenia będzie istotnie ograniczała inwestycje samorządów i wpłynie negatywnie na wzrost gospodarczy -"Już dzisiaj samorządy muszą zacząć dostosowywać wielkość inwestycji, bo to one generują dług tych samorządów do tych poziomów wynikających z ustawy. I jeszcze dzisiaj niektóre z dużych miast mają zdecydowanie zbyt wysokie koszty obsługi zadłużenia i w związku z tym będą musiały dość znacząco obniżyć inwestycje po to, by obniżyć przyrost zadłużenia. Te wieloletnie plany finansowe miast, bo one są tutaj kluczowe, potwierdzają, że w najbliższych latach dojdzie do radykalnego obniżenia inwestycji jednostek samorządu terytorialnego. Dla przykładu, Warszawa do 2015 roku obniży w porównaniu z 2011 rokiem inwestycje o 89,5 proc.. To jest niemalże wygaszenie procesu inwestycyjnego. Białystok zgodnie z tymi planami ma obniżyć o 100 proc. i zamknąć działalność inwestycyjną. To jest istotne, ponieważ udział inwestycji samorządowych w inwestycjach ogółem w całej polskiej gospodarce to 15 proc.. Oczywiście sytuacja, w której one obniżą inwestycje, jak my szacujemy o 1/3 w tym okresie, to będzie czynnik, który obniży inwestycje w gospodarce w ogóle o 5-6 proc. i w związku z tym, spowolni wzrost."
To źle wróży także tworzeniu nowych miejsc pracy. Inwestycje organizowane przez rząd kuleją, jeżeli dojdzie do tego ograniczenie inwestycji samorządowych, to kilkanaście firm z branży drogowniczej na pewno upadnie. Szczególnie ucierpią właśnie drogowcy, bo tu nie ma innych zamówień niż zamówienia samorządowe i rządowe. Nie ma inwestorów prywatnych, którzy budują sobie drogi.
Jednak wszystko zależy od aktywności samorządów, bo jak zauważa Jakub Borowski: "Część z dochodów, które są kształtowane bezpośrednio przez samorządy to nie są znaczące pozycje te podatki, które nakładają samorządy to nie są znaczące kwoty. Ważne są udziały jednostek samorządu terytorialnego np. w dochodach z CIT-u, z podatku, które płacą przedsiębiorstwa i tutaj na pewno aktywność samorządów może mieć korzystny wpływ na wielkość dochodów z tego podatku. Jeżeli mamy do czynienia z samorządem, który jest aktywny i skuteczny w przyciąganiu inwestorów, w tym inwestorów zagranicznych, którzy właśnie na jego terenie otwierają fabrykę, zatrudniają ludzi, zwiększają produkcję, generują zyski i płacą podatki, to w takiej sytuacji mamy do czynienia z trwałym zwiększeniem dochodu".

Wśród miast są niechlubni rekordziści, Włocławek, Poznań i Toruń, te trzy miasta mają szansę przekroczyć ponad 70 proc. ich dochodów pod wzg. zadłużenia, przy czym we Włocławku ten dług może sięgnąć nawet 80 proc. dochodów.

Jak podkreśla Anna Cieślak-Wróblewska z Rzeczpospolitej, "to są miasta, które rozpoczęły inwestycje kilka lat temu, a w naszych warunkach inwestowanie finansuje się z kredytów tudzież emisji obligacji a zachętą są fundusze unijne. Jednak aby z nich skorzystać miasta muszą najpierw zaciągnąć kredyty a dopiero później spłacają je dotacjami."

Co ciekawe takie kredyty zaciągane na realizację projektów współfinansowanych z funduszy unijnych można wyłączyć ze wskaźnika zadłużenia, z czego cieszą się samorządy. Nie oznacza to jednak, że nie trzeba ich spłacać -zauważa Anna Cieślak-Wróblewska: "Dzisiejsze długi miast i samorządów będziemy spłacać jeszcze przez najbliższe dziesięciolecia. Ale nawet tak wysoki poziom zadłużenia nie oznacza przekroczenia ustawowych limitów. Ten limit wynosi 60 proc. Jednak po wyłączeniu tych kredytów współfinansowanych ze środków unijnych, wszystkie miasta będą pilnowały by nie przekroczyć barier prawnych. A to oznacza, że miasta będą ciąć te inwestycje w ciągu najbliższych lat. Wynika to z dwóch powodów, to są nowe wskaźniki zadłużenia, które zaczną obowiązywać od 2014 roku, ale też koniec funduszy unijnych".

Potwierdza to także Jakub Borowski, gł. ekonomista Invest Banku, który przestrzega, że zapisana w ustawie o finansach publicznych reguła regulująca wydatki na obsługę zadłużenia będzie istotnie ograniczała inwestycje samorządów i wpłynie negatywnie na wzrost gospodarczy -"Już dzisiaj samorządy muszą zacząć dostosowywać wielkość inwestycji, bo to one generują dług tych samorządów do tych poziomów wynikających z ustawy. I jeszcze dzisiaj niektóre z dużych miast mają zdecydowanie zbyt wysokie koszty obsługi zadłużenia i w związku z tym będą musiały dość znacząco obniżyć inwestycje po to, by obniżyć przyrost zadłużenia. Te wieloletnie plany finansowe miast, bo one są tutaj kluczowe, potwierdzają, że w najbliższych latach dojdzie do radykalnego obniżenia inwestycji jednostek samorządu terytorialnego. Dla przykładu, Warszawa do 2015 roku obniży w porównaniu z 2011 rokiem inwestycje o 89,5 proc.. To jest niemalże wygaszenie procesu inwestycyjnego. Białystok zgodnie z tymi planami ma obniżyć o 100 proc. i zamknąć działalność inwestycyjną. To jest istotne, ponieważ udział inwestycji samorządowych w inwestycjach ogółem w całej polskiej gospodarce to 15 proc.. Oczywiście sytuacja, w której one obniżą inwestycje, jak my szacujemy o 1/3 w tym okresie, to będzie czynnik, który obniży inwestycje w gospodarce w ogóle o 5-6 proc. i w związku z tym, spowolni wzrost."

To źle wróży także tworzeniu nowych miejsc pracy. Inwestycje organizowane przez rząd kuleją, jeżeli dojdzie do tego ograniczenie inwestycji samorządowych, to kilkanaście firm z branży drogowniczej na pewno upadnie. Szczególnie ucierpią właśnie drogowcy, bo tu nie ma innych zamówień niż zamówienia samorządowe i rządowe. Nie ma inwestorów prywatnych, którzy budują sobie drogi.

Jednak wszystko zależy od aktywności samorządów, bo jak zauważa Jakub Borowski- "Część z dochodów, które są kształtowane bezpośrednio przez samorządy to nie są znaczące pozycje te podatki, które nakładają samorządy to nie są znaczące kwoty. Ważne są udziały jednostek samorządu terytorialnego np. w dochodach z CIT-u, z podatku, które płacą przedsiębiorstwa i tutaj na pewno aktywność samorządów może mieć korzystny wpływ na wielkość dochodów z tego podatku. Jeżeli mamy do czynienia z samorządem, który jest aktywny i skuteczny w przyciąganiu inwestorów, w tym inwestorów zagranicznych, którzy właśnie na jego terenie otwierają fabrykę, zatrudniają ludzi, zwiększają produkcję, generują zyski i płacą podatki, to w takiej sytuacji mamy do czynienia z trwałym zwiększeniem dochodu".