Gdyby mecz kończył się po 45 minutach, zbieralibyśmy od włoskich sprawozdawców nie mniejsze komplementy, niż za organizację Euro 2012 i nowe stadiony. Polacy w pierwszej połowie spotkania pokazali się z jak najlepszej strony. Dortmundzkie trio - Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek - imponowało szybkością i wolą walki, a rezultat jeden zero w pełni odzwierciedlał sytuację na boisku.
Niestety, potem była druga połowa. Dziecinny, zdaniem włoskich sprawozdawców, błąd Wojciecha Szczęsnego kosztował Polaków utratę bramki. Potem przyszedł faul na greckim napastniku, pożegnanie z boiskiem i rzut karny dla naszych przeciwników. Wyglądało na to, że szczęście uśmiechnęło się do nich.
Tymczasem Przemysław Tytoń stanął na wysokości zadania i go obronił. Paradę polskiego bramkarza komentatorzy uznali za bezbłędną i wzorową. Uratował on Polaków przed niechybną porażką, a dla Greków okazał się najgroźniejszym przeciwnikiem.
Biało-czerwonym zabrakło wytrzymałości, zawiodła jednak przede wszystkim obrona, a Robert Lewandowski, który mógł jeszcze zmienić wynik spotkania, pozostawiony został sam sobie. Ich zdaniem mecz wygrał trener Greków, Portugalczyk Fernando Santos.
IAR, tj
>>> Zobacz serwis Polskiego Radia na Euro 2012