Zobacz serwis Polskiego Radia na Euro 2012>>>
Robert Lewandowski, strzelec jedynej bramki dla Polski w inauguracyjnym meczu Euro 2012 z Grecją (1:1), żałował, że biało-czerwonym nie udało się zdobyć dwóch, trzech goli w pierwszej połowie. - Grałoby się nam łatwiej po przerwie - przyznał.
Lewandowski wpisał się na listę strzelców w 17. minucie, wykorzystując dośrodkowanie Jakuba Błaszczykowskiego. Gola mógł zdobyć wcześniej, po podaniu innego zawodnika Borussii Dortmund Łukasza Piszczka.
- Zadecydowały milimetry. Rzuciłem się w stronę bramki, bo liczyłem, że albo Łukasz mnie trafi piłką, albo ją dosięgnę. Musnęła mi tylko włosy, chociaż maksymalnie się wyciągnąłem. Co za pech. Mam nadzieję, że w następnej takiej sytuacji będzie bramka - powiedział Lewandowski, który został wybrany najlepszym piłkarzem meczu. Puchar wręczał mu legendarny duński bramkarz Peter Schmeichel.
Zobacz relację z meczu Polska - Grecja >>>
Polska - Grecja. Gol Roberta Lewandowskiego
- Świetnie się go oglądało w tym spotkaniu. Wszyscy koncentrowali się na Lewandowskim. Był najlepszy na boisku - przyznał mistrz Europy z 1992 roku.
Lewandowski żałował, że Polakom nie udało się zdobyć więcej goli w pierwszej połowie.
- Niewiele brakowało abyśmy wyżej prowadzili. Grałoby się łatwiej po przerwie, gdyby było już 2:0 czy 3:0. Ale dalej jesteśmy pozytywnie nastawieni, pokazaliśmy się zwłaszcza w pierwszej części z dobrej strony - przyznał.
23-letni napastnik mówił, że liczył na komplet punktów. - Lekki niedosyt pozostał, nie mogę być zadowolony z tego wyniku. Prowadziliśmy 1:0, graliśmy w przewadze... Jednak Grecja zaczęła w drugiej połowie dochodzić do sytuacji podbramkowych, wcześniej jej to się nie udawało - zaznaczył.
Wojciech Szczęsny zawiedziony
- Czuliśmy w przerwie, że kontrolujemy mecz i że jesteśmy w stanie go wygrać - mówił z kolei w Jedynce Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski.
- Jestem zawiedziony, bo nikt by nie chciał dostać czerwonej kartki w takim meczu, ale muszę przyznać, że rzut karny był. Czy czerwona kartka mi się należała - nie wiem, nie widziałem powtórek, nie widziałem gdzie piłka poleciała, ale zaakceptowałem tą decyzje i potem się cieszyłem, że Przemek tą jedenastkę obronił. Życzyłem mu powodzenia i to wszystko. Cieszę się, że wszedł i udźwignął presję - podkreślił bramkarz Arsenalu Londyn.
Zobacz całą rozmowę z Wojciechem Szczęsnym w radiowej Jedynce >>>
- Szkoda mi Wojciecha Szczęsnego, nie do końca wszystko było jego błędem - bronił polskiego bramkarza w Programie Pierwszym Polskiego Radia Zbigniew Boniek.
Sędzia Carlos Velasco Carballo pokazuje Wojciechowi Szczęsnemu czerwoną kartkę
- Szkoda mi go. Ta pierwsza bramka to właściwie on wyszedł zderzył się z obrońcą, to właściwie obrońca w niego wszedł i piłkę do bramki skierował zawodnik grecki. Przy drugiej okazji co miał biedak zrobić, gdyby go zostawił byłoby 2:1 a zdecydował się popełnić faul i w ten sposób jakoś uratował zespół przed stratą gola, bo resztę wykonał Tytoń. Wydaje mi się, że dzisiaj poświęcać jednego, drugiego piłkarza, to absolutnie nie ma sensu - podkreślił Zbigniew Boniek.
Posłuchaj całej rozmowy ze Zbigniewem Bońkiem w radiowej Jedynce >>>
Tytoń cichym bohaterem meczu otwarcia
- Nie zależy mi, by być bohaterem jednego meczu. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie - mówi Przemysław Tytoń, który obronił rzut karny i tym samym uratował polsko-grecki remis.
Co się stało z naszą reprezentacją w drugiej połowie? Przemysław Tytoń zauważa, że w meczu zdarzają się po prostu różne fazy: lepsze i gorsze. - Trudno powiedzieć. Staraliśmy się grę kontrolować. Był taki moment w drugiej połowie, kiedy to Grecy przejęli inicjatywę. Nam ciężko było się obudzić - ocenia bramkarz polskiej reprezentacji.
Zauważa, że w pierwszej części spotkania to polska drużyna wykazywała przewagę. Niestety, nie wszystkie szanse udało się wykorzystać. Ten niepełny sukces odzwierciedlały zresztą nastroje w szatni. - Na pewno nie śpiewaliśmy - kwituje Przemysław Tytoń.
Posłuchaj całej rozmowy z Przemysławem Tytoniem w radiowej Jedynce >>>
Trener Greków zawiedziony postawą w pierwszej połowie
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Grecji Fernando Santos miał sporo zastrzeżeń do gry swoich podopiecznych w pierwszych 20 minutach meczu z Polską na inaugurację Euro. Przyznał, że dużo lepiej zaprezentowali się po przerwie.
- Przez pierwsze 20 minut nie szło nam najlepiej, popełniliśmy wiele błędów. Nie udało się wdrożyć na boisku przygotowanej strategii. Wiedzieliśmy, że Polacy potrafią szybko atakować, mają szybkiego napastnika, jednak nie potrafiliśmy znaleźć rozwiązania na problemy, które nam sprawili - powiedział Santos na konferencji prasowej w Warszawie.
Polska - Grecja. Rzut karny broni Przemysław Tytoń
Grecy przegrywali od 17. minuty 0:1 (gol Roberta Lewandowskiego), a w końcówce pierwszej połowy czerwoną kartkę, po dwóch żółtych, zobaczył Sokratis Papastathopoulos.
- Akceptuję decyzją sędziego, ale mam wątpliwości, czy wykluczenie było uzasadnione. Na szczęście udało się nam stawić czoła tej trudnej sytuacji. Poradziliśmy sobie z presją towarzyszącą spotkaniu otwarcia Euro. Byliśmy pewni siebie na murawie i w każdym momencie gotowi do odwrócenia sytuacji. Po przerwie byliśmy dużo lepsi, zdobyliśmy bramkę, a mogliśmy też kolejną - ocenił portugalski szkoleniowiec.
Rosja pokazał niebywałą siłę
Tymczasem Rosja pokonała Czechy 4:1 (2:0) we Wrocławiu w drugim meczu grupy A piłkarskich mistrzostw Europy. Bramki dla "Sbornej" zdobyli Roman Szyrokow, Roman Pawluczenko i dwie Alan Dzagojew. Autorem honorowego trafienia dla Czechów był Vaclav Pilar.
Rosja - Czechy
- Rosjanie mają swój styl gry. Grają niesamowicie szybko w ataku. Z łatwością wyrabiają sobie sytuacje - mówił w Jedynce Lesław Ćmikiewicz, ekspert Polskiego Radia podczas Euro 2012.
- Imponują przede wszystkim skutecznością. Na początku drugiej połowie tak jakby trochę odpuścili, myśleli, że łatwo im to przyjdzie i zaraz Czesi, którzy nie grali w tym meczu źle, zdobyli bramkę kontaktową. Czesi utrzymywali się przy piłce i wydawało się, że to będzie ciężki mecz dla Rosjan. Ale podopieczni Dicka Advokaata z łatwością poradzili sobie z Czechami - zaznaczył Ćmikiewicz. - W kontekście kolejnych meczów trzeba przyznać, że Rosjanie i Czesi nie będą łatwymi rywalami dla Polaków - dodał.
Posłuchaj całej rozmowy z Lesławem Ćmikiewiczem w radiowej Jedynce >>>
Trener "Sbornej" triumfuje
Jesteśmy bardzo zadowoleni z meczu i osiągniętego wyniku, ale powinniśmy zdobyć jeszcze kilka bramek - powiedział selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Rosji Dick Advocaat na konferencji prasowej po meczu, w którym jego drużyna pokonała zespół Czech 4:1.
Szkoleniowiec przyznał, że pierwsze minuty piątkowego spotkania były nieco nerwowe w wykonaniu jego zawodników, ale był to głównie efekt presji związanej z pierwszym meczem rozgrywanym na mistrzostwach.
- Sama gra była wtedy także bardzo wyrównana, ale od momentu zdobycia pierwszej bramki przejęliśmy kontrolę na boisku - mówił.
Advocaat zaznaczył, że wysoką wygraną w meczu z takim rywalem jak Czechy i na tego typu turnieju, należy uznać za świetny wynik.
- Powinniśmy jednak zdobyć więcej goli. Tak naprawdę ruszyliśmy do ataku dopiero przy stanie 2:1 i być może inny rywal byłby w stanie nawet wyrównać. Ostatecznie jesteśmy jednak zadowoleni - dodał.
Pytany o kolejne spotkanie, w którym Rosja zmierzy się z reprezentacją Polski, Holender odpowiedział, że nie miał jeszcze okazji obejrzeć spotkania Polski z Grecją, dlatego nie może wiele na ten temat powiedzieć. - Będziemy grali na kolejnym wspaniałym stadionie i jestem przekonany, że będzie to wspaniały mecz dla obu drużyn - podkreślił.
Zdobywca dwóch bramek Alan Dzagojew, który został także wybrany najlepszym piłkarzem meczu, zaznaczył, że pierwsze spotkanie na mistrzostwach zawsze jest niezwykle istotne i dlatego jest bardzo zadowolony z faktu, że jego drużynie udało się je wygrać.
- Na to zwycięstwo musieliśmy jednak ciężko pracować. Sporą zasługę ma w tym sukcesie Roman Pawluczenko i chciałem mu za to podziękować. Mam nadzieję, że jest to dla nas pierwszy krok na drodze do finału - zakończył.
W kolejnym spotkaniu Rosja zmierzy się 12 czerwca z Polską w Warszawie.
Posłuchaj też innych komentarzy naszych reporterów i ekspertów w dźwiękach
Po meczu Polska - Grecja powiedzieli:
Wojciech Szczęsny (bramkarz reprezentacji Polski): Do przerwy graliśmy naprawdę dobrze. W drugiej połowie Grecy wyszli bardziej ofensywnie nastawieni i przejęli kontrolę nad meczem. Po mojej czerwonej kartce już było ciężko coś z przodu zrobić. Jesteśmy zawiedzeni, że straciliśmy dwa punkty, ale trzeba przyznać, że to sprawiedliwy wynik. Wiedziałem, że sfaulowałem Greka i spodziewałem się czerwonej kartki. Nie było o co się kłócić. Gdy w tunelu zobaczyłem, że Przemek obronił karnego, bardzo mi ulżyło. Cieszę się, że był w stanie podołać tak wielkiej odpowiedzialności. Przy zamkniętym dachu temperatura nie była problemem, bardziej to, że stało powietrze i nie było czym oddychać. Chociaż niewiele biegam, to w przerwie byłem bardzo zmęczony, dlatego podejrzewam, że to mogło mieć wpływ na zawodników.
Sebastian Boenisch (obrońca reprezentacji Polski): Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Grecja praktycznie wtedy nie istniała, w każdym elemencie gry byliśmy lepsi. Problemem było tylko to, że prowadziliśmy 1:0, a nie wyżej. W drugiej połowie już nie było tak dobrze i to Grecy dominowali. Gdyby "Tytek" nie obronił, mogliśmy przegrać, dlatego remis można uznać za szczęśliwy dla nas. Mamy jeszcze dwa mecze i co najmniej jeden musimy wygrać, by awansować. Musimy porozmawiać, wyeliminować błędy. Te spotkania, ten turniej to jest dla mnie najważniejsze wydarzenie w życiu. Doping kibiców był wspaniały, dodał nam sił. Komunikacja? Nie sądzę, że to problem. Rozmawialiśmy po polsku, wszyscy w drużynie znają podstawowe zwroty i sformułowania.
Łukasz Piszczek (obrońca reprezentacji Polski): Myślę, że obie drużyny mogą być zadowolone z punktu. My dominowaliśmy w pierwszej połowie, a Grecy po przerwie, kiedy - co niespodziewane - grali w dziesiątkę. Zostawiliśmy im więcej miejsca do gry, co skwapliwie wykorzystali. Przemek Tytoń obronił karnego, ale to doświadczony bramkarz, do tego bardzo mocny psychicznie. Najważniejsze jednak, że nie przegraliśmy pierwszego meczu w turnieju, co ostatnio było naszą zmorą. Ciągle wszystko zależy od nas samych. Teraz czeka nas mecz z Rosją, która jest faworytem naszej grupy. Postaramy się jednak lepiej niż dziś wykorzystać atut własnego boiska.
Jakub Błaszczykowski (kapitan i pomocnik reprezentacji Polski): Trudno na gorąco analizować i oceniać wynik, ale wydaje się, że powinniśmy być zadowoleni. Szkoda, że po pierwszej połowie nie prowadziliśmy więcej niż 1:0. W drugiej połowie oddaliśmy inicjatywę rywalom, a Grecy wykorzystali dwa nasze błędy w ustawieniu. Cóż, taka jest piłka, ale wciąż jesteśmy w grze. Nie możemy zwieszać głów, rezygnować, załamywać się. We wtorek wyjdziemy na boisko z wiarą, ale bez emocji, które towarzyszą inauguracji, i powalczymy o zwycięstwo.
Giorgos Samaras (napastnik reprezentacji Grecji): Przez pierwsze minuty graliśmy przytłoczeni atmosferą i dopingiem polskich kibiców. Mieliśmy wrażenie, jakby dach stadionu był tuż nad naszymi głowami. Potem zapomnieliśmy o tym i z minuty na minutę graliśmy coraz lepiej. Nie wiem, czy czerwona kartka dla Sokratisa Papastathopoulosa miała wpływ na naszą postawę, ale na pewno nas zmobilizowała. Mamy świadomość, że gramy dla rodaków, by na ich twarzach pojawił się uśmiech, bo wiemy, jak wszystkim jest ciężko w związku z kryzysem. Mam nadzieję, że dziś daliśmy im trochę radości
Sokratis Papastathopoulos (obrońca reprezentacji Grecji): Nie zgadzam się z decyzjami sędziego zarówno w przypadku pierwszej, jak i drugiej żółtej kartki. Po moim zejściu z boiska koledzy zaczęli grać jeszcze bardziej nerwowo, ale przerwa nastąpiła w odpowiednim momencie. My Grecy nigdy się nie poddajemy i w drugiej połowie koledzy stanęli na wysokości zdania. Jeden punkt jest dla nas cenny, choć wydaje się, że zmarnowaliśmy szansę na zwycięstwo.
Po meczu Rosja - Czechy powiedzieli:
Pomocnik reprezentacji Czech Petr Jiracek: Gdybym wiedział wcześniej jakie błędy popełnimy, to pewnie rozmawialibyśmy teraz zupełnie inaczej. Początek meczu był w naszym wykonaniu dobry, poniosła nas euforia turnieju i wiara, że potrafimy wygrać. Rosjanie ostudzili nasz zapał bramką, potem musieliśmy się otworzyć, a oni mieli w swojej drużynie piłkarzy, którzy potrafili to wykorzystać. Teraz musimy jak najszybciej wziąć się w garść, przeanalizować to spotkanie i wyciągnąć wnioski. Mamy przed sobą jeszcze dwa mecze i wierzę, że uda nam się w nich osiągnąć dobry rezultat.
Pomocnik reprezentacji Czech Vaclav Pilar: Jako drużyna zagraliśmy dzisiaj za mało agresywnie, chociaż wiedzieliśmy, że Rosjanie to bardzo silny przeciwnik. Jesteśmy bardzo źli z powodu tak wysokiej porażki, ale wierzę, że w kolejnych dwóch spotkaniach wygramy. Gdybyśmy nie wierzyli, to równie dobrze moglibyśmy się spakować i pojechać do domu. Zdobyłem dzisiaj bramkę, ale się nie cieszę i zamiast tego wolałbym, żeby drużyna osiągnęła lepszy rezultat.
Pomocnik reprezentacji Rosji Alan Dzagojew: Dla mnie niezwykle ważne jest to, że udało nam się wygrać pierwsze spotkanie. Musieliśmy jednak na to bardzo ciężko pracować i przy stanie 2:1 wziąć się do roboty. Sporą rolę w naszej drużynie odegrał zdobywca czwartej bramki Roman Pawluczenko i chciałbym mu za to bardzo podziękować. Mam nadzieję, że jest to dla nas pierwszy krok na drodze do finału.
Petr Cech (bramkarz reprezentacji Czech): Gdy straciliśmy pierwszego gola, musieliśmy gonić wynik. Otworzyliśmy się, a Rosjanie mogli bazować na kontratakach. Daliśmy ponieść się emocjom, bo trzeba było konsekwentnie grać swoją piłkę. Przeciwnik wypracował znacznie więcej szans. Szkoda, że straciliśmy aż cztery bramki. Taki wynik oddziaływuje na psychikę. Teraz czeka nas mecz z Grecją i wtedy dowiemy się, czy mamy jeszcze o czym marzyć. Jednocześnie musimy kibicować Rosjanom w meczu z Polską.
Michal Kadlec (obrońca reprezentacji Czech): Porażka 1:4 to oczywiście dla nas gorzka pigułka. Nie możemy się jednak załamywać. W 1996 przegraliśmy w pierwszym meczu z Niemcami, a potem dotarliśmy aż do finału
Zobacz serwis Polskiego Radia na Euro 2012>>>
Marcin Nowak, polskieradio.pl, PAP, IAR, PR1