Był wyrachowaną taktyczną grą Joachima Loewa, który potwierdza, że jest trenerem nie od parady i bezradnym miotaniem się Berta van Marwijka, szkoleniowca porządnego, ale również człowieka, który prochu nie wymyśli, jeśli nie pomogą mu zawodnicy. Nie pomogli i Niemcy zrobili Holendrom Jesień Średniowiecza, a z czego, domyśli się ten, który lubi Quentina Tarantino.
Niemcy to potęga, do tego potęga turniejowa. Niemcy to zespół, który praktycznie. zapewnił sobie awans do ćwierćfinału, choć matematycznie mogą jeszcze odpaść. Niemcy w końcu mają Mario Gomeza – Pana Niezawodnego, Tor Machine, jak nazywają go w kraju matki. Ale mają również Bastiana Schweinsteigera, genialnego asystenta, który dwa razy otworzył Gomezowi drogę do bramki Stekelenburga. Holandia pokazała całą swoją bezradność. Bezradność trenera uzależnionego od gwiazd. Bezradność gwiazd, które świecą tylko w klubach, bezradność kibiców, którzy dopingują tylko wtedy, gdy jest sukces. Bezradność całej koncepcji holenderskiego złotego pokolenia Ajaxu, które dzisiaj straciło chyba ostatnią szansę na wygranie czegoś ważnego. Cuda się wprawdzie zdarzają, ale raczej w bajkach braci Grimm, a ci jak wiadomo byli Niemcami.