>>> Zobacz serwis Polskiego Radia o Euro 2012
>>> W serwisie blog Andrzeja Janisza
Donieck to już przedostatni przystanek w podróży po Ukrainie. Tym razem zamiast rozpadającego się autobusu, samolot. Obok Steve McManaman, słynny nie tak dawno jeszcze angielski piłkarz. Zdawkowa wymiana uprzejmości i Macca czyta "Times'a" na tablecie. Komentarze i analizy klęski. Zna to dobrze, bo sam przeżył przegrane rzuty karne 16. lat temu na Wembley, gdy Anglicy odpadli w półfinale. Mistrzowskie turnieje to dobra okazja do zobaczenia dawnych gwiazd, zatrudnionych teraz w mediach. Najwięcej Anglików, pełniących rolę ekspertów w stacjach telewizyjnych i radiowych, bo przynajmniej tam nikt nie wyobraża sobie, by jeden człowiek gadał przez 90., a czasami ponad 120 minut.
Jest Gary Linker, który seryjnie strzelał gole Polakom, a w całej karierze nie dostał ani jednej żółtej kartki. O ile McManaman wygląda prawie tak samo, jak podczas gry Liverpoolu i Realu Madryt, to Linker, choć sylwetka znakomita, kolor włosów zmienił na siwy. Zaokrąglił się Alan Shearer, król strzelców angielskich mistrzostw z 1996 roku. Jemu z kolei włosów ubyło. Zawsze otoczony grupą dziennikarzy Martin Keown, podpora defensywy Arsenalu na przełomie wieków. Może dlatego, że grzeczny i uczynny. Widziałem jak w barze na lotnisku przynosił takim seniorom-komentatorom kawę, piwo i ciastka.
Jest były selekcjoner reprezentacji Anglii Graham Taylor i jakoś teraz nikomu nie przeszkadzają językowe wpadki, jakie dziennikarze z lubością wyciągali mu, gdy bez sukcesów prowadził kadrę.
Jest Roy Houghton, irlandzki bramkarz, który kiedyś zatrzymał Anglię, a tu zatrzymał reportera "Przeglądu Sportowego", Marka Wawrzynowskiego, bo system obu skierował na to samo miejsce w samolocie. Marek ustąpił, ale dostał obietnicę wywiadu.
Elegancją i dobrym humorem imponuje Robert Pires, człowiek, który asystował przed 12 laty przy złotym golu Davida Trezequeta w finale z Włochami. Prawie nikt już nie rozpoznaje mistrza świata sprzed 30 lat, Włocha Fulvio Collovatiego, może dlatego, że on sam raczej chowa się w cieniu. Nie mówi w żadnym języku poza włoskim.
Niemieccy i austriaccy dziennikarze podchodzili w Kijowie do Radka Gilewicza komentującego dla TVP. Jest jeszcze Rafał Ulatowski, byli Jacek Zieliński i Marcin Żewłakow, moim zdaniem największy medialny talent.
Większość z nich siedzi teraz w klimatyzowanych donieckich hotelach bojąc się nosa z nich wystawić. Upał jest bowiem niebywały, jakieś 35 stopni w cieniu. Dobrze jest być ekspertem, ale w końcu sobie na to zapracowali.
Andrzej Janisz
Czytaj więcej wpisów Andrzeja Janisza »