Zobacz serwis Polskiego Radia o Euro 2012>>>
Im bliżej końca, tym goli mniej. Stawka za to wyższa. Z pewnością właśnie dlatego dominuje gra obronna, bez podejmowania ryzyka. Do przodu zaś tylko wtedy, gdy nie ma zagrożenia. Tak wyglądało spotkanie Hiszpanii z Portugalią.
Trener Paulo Bento zaskoczył rywali bardzo agresywną grą od początku meczu. Hiszpanie byli zdumieni i sfrustrowani. Byli bezradni i nie potrafili przenieść gry na połowę Portugalii. Musieli grać na własnej, a w tym mistrzami nie są. Jednak gra Portugalczyków powodowała zmęczenie. Nie ma jeszcze drużyny na świecie, która mogłaby grać w tym stylu przez dziewięćdziesiąt minut. I Portugalia traciła siły, a Hiszpanie wracali do gry. Powoli, zrazu nieśmiało, a potem coraz mocniej. Do końca nie potrafili jednak udokumentować swej przewagi.
Dogrywka. Hiszpanie już zdecydowanie lepsi. Bohaterem Portugalii bramkarz Rui Patricio, który w nadprzyrodzony sposób odbił piłkę po strzale Andresa Iniesty. Cristiano nie wykorzystał trzech rzutów wolnych.
Karne. Po raz drugi w tym turnieju i bramkarze w rolach głównych. Rui Patricio odbija piłkę po strzale Xabiego Alonso, a Iker Casillas po kopnięciu Joao Moutinho. Potem wszyscy bezbłędni. Kolejno Iniesta, Pepe, Pique, Nani i Ramos. Dopiero Bruno Alves, któremu spieszyło się tak bardzo, że chciał strzelać w poprzedniej kolejce, spudłował. Piłka odbiła się od poprzeczki. Cała odpowiedzialność za awans do finału spadła na Cesca, który udźwignął ciężar. Strzelił tak, że piłka trafiając w słupek wpadła do bramki.
Cristiano Ronaldo już podchodzić nie musiał. Portugalia odpadła, Hiszpania będzie broniła tytułu. W niedzielę w Kijowie, ale z kim? Ja stawiam na Niemców, ale bez powtórki z Wiednia.
Andrzej Janisz (Dziennikarz Polskiego Radia, komentuje mecze Euro 2012 w radiowej Jedynce)