Betty Heidler wyrwała sędziom brązowy medal

PAP
Martin Ruszkiewicz 11.08.2012

Niemka Betty Heidler rzuciła młotem w czwartej próbie ponad 77,12 - ten rzut ostatecznie dał jej brązowy medal. Ale odległość zmierzono dopiero... po konkursie.

Niemka długo nie mogła pogodzić się z sytuacją, że na tablicy wyników pokazano 72,34, kiedy wszyscy widzieli, że młot wylądował powyżej 75 metra. Aparatura jednak całkowicie inaczej obliczyła odległość. Heidler od razu podbiegła do sędziów i zaczęła głośno protestować. Postanowiono zatem, że może powtórzyć próbę. Weszła do koła i... spaliła.

Mistrzyni świata z Daegu nie mogła pogodzić się z całą sytuacją i nawet po zakończeniu konkursu długo stała przy sędziowskim stoliku, kwestionując zmierzoną odległość.

W tym czasie Rosjanka Tatiana Łysenko (złoto), Anita Włodarczyk (srebro) i Chinka Wenxiu Zhang (brąz) robiły rundę honorową. Niemka się nie poddawała. Z pola zszedł natomiast sędzia, który powiedział, że rzut można zmierzyć jeszcze raz, gdyż położył w tym miejscu przedmiot.

Postanowiono zatem wziąć taśmę i jeszcze raz określić, ile dokładnie Heidler rzuciła. Okazało się, że zamiast 72,34 m było 77,12 m. Jej wynik skorygowana i nagle... Chinka wylądowała na czwartej lokacie.

Takie rezultaty ogłoszono zatem jako oficjalne. Niemka chwyciła flagę narodową i zrobiła własną rundę honorową. Chińczycy natomiast wnieśli protest. Został on jednak odrzucony.

Londyn 2012 - serwis specjalny >>>

PAP, mr

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!