Podejrzenie o doping stawia pod znakiem zapytania złoty medal chińskiej pływaczki. Koreańska szpadzistka utraciła swoje szanse na medale, a brytyjscy gimnastycy musieli zamienić srebro na brąz - o tych wydarzeniach w trzecim dniu igrzysk informuje londyński korespondent Polskiego Radia, Grzegorz Drymer.
16-letnia Chinka Ye Sziwen przeczy, jakoby zawdzięczała farmakologii swój niespodziewany rekord świata w sobotę, na 400 metrów stylem zmiennym. Shiwen Ye nie tylko pobiła o kilka sekund swój rekord życiowy, ale ostatnie 50 metrów przepłynęła szybciej, niż mężczyźni.
Dyrektor Światowego Stowarzyszenia Trenerów Pływackich, Amerykanin John Leonard, określił ten wynik jako "niewiarygodny". Ale Shiwen Ye powiedziała, że chińska reprezentacja stosuje tak silną dyscyplinę, że doping w ogóle nie wchodzi w rachubę. Wszyscy medaliści są zresztą rutynowo testowani.
Historia Koreanki Shin Lam jest pouczająca i smutna. Pod koniec walki z Niemką Brittą Heidemann zdawało jej się, że już ma w kieszeni występ w finale, kiedy po kolejnym trafieniu sędziowie cofnęli zegar o sekundę i Niemka przekreśliła jej szanse niespodziewanym atakiem. Heidemann wyjaśnia, że cofanie zegara po trafieniu to w szermiercenormalna praktyka. Spłakana Koreanka czekała prawie godzinę na wynik apelacji, ale mimo sympatii publiczności, która wygwizdała sędziów, nic nie wskórała. Gorzej, tak się tym przejęła, że przegrała potem walkę o brąz.
Brytyjscy gimnastycy musieli się pożegnać ze srebrem, kiedy powiodła się apelacja zespołu Japonii. Dzięki niej Japończycy awansowali w punktacji z czwartej pozycji na drugą. Brytyjscy komentatorzy uważają jednak, że ich młodzi gimnastycy odnieśli jednak i tak nadzwyczajny sukces.
ah, IAR