Polski pływak, choć w igrzyskach debiutuje, nie jest tą sytuacją wyjątkowo podekscytowany. - Trzeba być spokojnym człowiekiem - podkreślił.
- Jestem bardzo spokojny, mogę nawet powiedzieć, że jak nigdy. Podczas mistrzostw Europy w Debreczynie też się nie stresowałem i zdobyłem złoty medal. Podchodzę do wszystkiego profesjonalnie. To, że debiutuję na igrzyskach nie wywołuje u mnie dodatkowej presji. Zawody jak każde inne. Trzeba być spokojnym człowiekiem - powiedział tuż po wyścigu.
Kawęcki potwierdza w Londynie, że jest zdecydowanie najlepszym europejskim grzbiecistą na tym dystansie. W półfinale szybsi od niego byli jedynie Amerykanie Tyler Clary i Ryan Lochte, Chińczyk Fenglin Zhang oraz Japończyk Ryosuke Irie.
- Ten wynik (1.56,74 - PAP) mnie jakoś nie cieszy, zobaczymy jak będzie w finale. Myślę, że rezerwa jeszcze jest, ale nie wiem ile jestem w stanie z tego urwać. Na pewno nie płynąłem na sto procent, obym w finale popłynął na 110 - zaznaczył.
Polak zapewnia, że nie myśli o medalu, tylko o tym jak rozegrać wyścig.
- Zadowolony będę, jeśli ustanowię rekord życiowy. Wtedy, bez względu na miejsce, wyjdę z basenu uśmiechnięty. Na tej pływalni dzieje się mnóstwo niesamowitych rzecz. Michael Phelps przegrywa 200 m stylem motylkowym, Ryan Lochte bez medalu na 200 m kraulem. Zobaczymy co wydarzy się jutro - podsumował.
Finał z udziałem Kawęckiego zaplanowano na 20.48 czasu warszawskiego. Natomiast już w porannych eliminacjach zmagania w swojej koronnej konkurencji - 100 m stylem motylkowym - rozpocznie Konrad Czerniak.
Londyn 2012 - serwis specjalny >>>
man