- Moje skoki nie wyglądały źle. Panowały strasznie trudne warunki atmosferyczne. Te skoki nie były tak poprawne, jak musiałyby być, żeby wejść do finału. Niestety, to już nie te zdrowie i nie takie zaangażowanie psychiczne. Ja już nie potrafię walczyć tak, jak kiedyś. Trudno mi skupić koncentracje na tak długo w trakcie konkursu. Ale walczyłam, nie poddałam się i to jest najważniejsze - zaznaczyła Polka.
Pyrek oświadczyła, że igrzyska olimpijskie w Londynie są ostatnimi tego typu zawodami w jej karierze. - Gdzieś z tyłu głowy pojawia się coś takiego, że to już tyle lat, że może trzeba zacząć robić już coś innego. W sporcie trzeba być zawziętym, ja już nie mam tego niestety. Cieszę się, że tej zawziętości starczyło mi na zakwalifikowanie się na czwarte igrzyska olimpijskie. Jak zaczynałam karierę, to nie spodziewałam się, że w 2012 roku będę jeszcze w reprezentacji olimpijskiej. Pod koniec roku podejmę decyzję, czy będę starowała jeszcze jeden sezon, czy już zakończę karierę - zaznaczyła Monika Pyrek.
Do olimpijskiego finału skoku o tyczce awansowała druga Polka - Anna Rogowska. Finał zostanie rozegrany 6 sierpnia.
Londyn 2012 - serwis specjalny >>>
IAR/aj