W eliminacjach Włodarczyk rzucała w rękawicy i butach należących do Kamili Skolimowskiej, zmarłej w 2009 roku w wieku 26 lat mistrzyni olimpijskiej z Sydney w tej konkurencji.
- Biało-złote buty, a także rękawicę i młot dostałam od pana Roberta Skolimowskiego podczas I Memoriału Kamili. Przeleżały trzy lata w szafie, a dziś je włożyłam. Chciałam, by w ten sposób Kamila była ze mną i mam nadzieję, że w finale będzie tak samo - mówiła ze łzami w oczach.
Polka w eliminacjach uzyskała odległość 75,68 m, a minimum kwalifikacyjne wynosiło 73 m. Włodarczyk była podwójnie szczęśliwa - jako pierwsza opuściła rzutnię stadionu, a poza tym w środę obchodzi 27 urodziny. - To był pierwszy prezent, a jeszcze jeden muszę sobie sprawić, ale już nie dziś, lecz w piątek (tego dnia odbędzie się finał).
Włodarczyk jest mistrzynią Europy, w przeszłości do niej należał rekord świata. - O rekordzie nie myślę. Ważne, że mam duże rezerwy. Dzisiejszego rzutu wcale nie poczułam, więc w finale będzie sporo emocji. Spotkany w wiosce trener Tomka Majewskiego Henryk Olszewski powiedział mi, bym zaraziła się "chorobą” kulomiota, który ma w dorobku już dwa złote medale olimpijskie. Mam nadzieję, że już tak się stało i powalczę o podium - stwierdziła.
Londyn 2012 - serwis specjalny >>>
to