Bracia Zielińscy w pierwszej kolejności przyjechali do Nakła n. Notecią - stolicy powiatu, gdzie powitano ich na boisku I Liceum Ogólnokształcącego. Wraz z trenerem Jerzym Śliwińskim przesiedli się do odkrytego samochodu osobowego, którym w asyście motocyklistów z sekcji KŻR-LOK "Nadnoteckie Sokoły" przejechali ulicami Nakła i udali się w kierunku Mroczy.
Tam na stadionie czekali przedstawiciele władz państwowych, organizacji samorządowych, mieszkańcy, klubowi koledzy z Tarpana oraz oczywiście rodzice.
Gdy Adrian Zieliński wraz z asystą pojawił się na miejscu kilkutysięczna publiczność zaczęła śpiewać "sto lat" oraz krzyczeć "dziękujemy". Po wejściu na scenę głos zabrał sam mistrz olimpijski.
- Chciałbym podziękować za kibicowanie w piątek 3 sierpnia i za to, że wierzyliście we mnie. Ciężko będzie chyba przebić to, co przygotowaliście dzisiaj, jeśli okaże się, że za cztery lata wrócimy z bratem z medalami. Chciałbym, żeby tak było. Wierzę, że jeśli zdrowie dopisze, jest to możliwe.
Londyn 2012 - serwis specjalny >>>
Po chwili oklasków i kolejnym "sto lat" przyszedł czas na gratulacje i podziękowania, które złożył m.in. mieszkaniec powiatu nakielskiego, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, przywożąc drobny prezent.
- W imieniu własnym i przede wszystkim parlamentarzystów chciałem poinformować, że jest to specjalny szampan ministra spraw zagranicznych, który wręczam tylko zasłużonym dla promocji naszego kraju. Panie Adrianie, po stokroć zasłużył pan i jest co oblać - na zdrowie! - powiedział minister.
Wojewoda kujawsko-pomorski Ewa Mes także przygotowała upominek dla mistrza. - Żebyś zawsze zdążył na treningi, na randki i nie spóźniał się na obiady, podarowuję tobie zegarek - mówiła.
Podziękowania i gratulacje trwały ponad godzinę. Po nich bracia Zielińscy odpowiadali na pytania, rozdawali autografy, a na koniec długiego dnia czekał na nich poczęstunek. Gospodynie z Mroczy przygotowały dla swych bohaterów m.in. pierogi, żeberka z kapustą i kaszą oraz karkówkę.
Posłuchaj jak mistrz olimpijski Adrian Zielińki był witany w rodzinnej miejscowości.
pg, PAP