Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek nasi tenisiści będą walczyć o medale olimpijskie na kortach Wimbledonu. Na pewno nie za mojego życia. Jednak w Londynie mamy realne szanse na medal dzięki Agnieszce Radwańskiej. To dlatego ten turniej tak bardzo mnie ekscytuje.
Jaki był mój pierwszy kontakt z olimpijskim Wimbledonem? Wchodzę na kort numer 3. Szukam Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga.A kogo znajduję? Leytona Hewitta i Rogera Federera, którzy grają sparing.
Gdy po jednym z uderzeń Leytona piłka upada tuż przy linii, Australijczyk od razu krzyczy rozbawiony: "Pamiętaj, że musisz być neutralny, przecież jesteś Szwajcarem". Federer tylko się uśmiecha: "Jasne stary, była linia" (mimo że jego trener mówił co innego).
Od tego dnia nie oczekiwałem już chyba niczego więcej. Dla mnie był już boski.
Ale to właśnie jest na igrzyskach najpiękniejsze... Przecież wcale nie jest powiedziane, że dziś na pływalni nie wpadnę na Michaela Phelpsa...
Michał Gąsiorowski