Przenikające się światy polityki i biznesu są niepokojące w każdym kraju członkowskim Unii Europejskiej. Niepokój jest tym większy, jeśli widoczne jest to w Brukseli, gdzie stanowione jest unijne prawo. O tzw. zjawisku drzwi obrotowych (revolving door) jest znowu głośno w belgijskiej stolicy, ponieważ minął okres przejściowy dla byłych komisarzy - który trwał półtora roku - i mogą być oni zatrudniani przez lobbystów, mogą trafić do biznesu. Wiadomo już gdzie będzie pracować Neelie Kroes, była komisarz ds. konkurencji, potem ds. agendy cyfrowej oraz były komisarz ds. handlu Karel De Gucht. Neelie Kroes jest już oficjalnie doradcą w amerykańskiej firmie, która dzięki aplikacjom na smartfony oferuje usługi taksówkarskie. Z kolei Karela De Guchta zatrudnił światowy lider w branży hutniczej i górniczej. Eksperci z Transparency International widzą tu wyraźny konflikt interesów, który pojawia się w dwóch sytuacjach. Pierwszą jest tzw. odroczona łapówka, czyli po zakończonej pracy w instytucji były unijny urzędnik otrzymuje stanowisko w firmie, działającej w sektorze, którym się wcześniej zajmował. Druga polega na tym, że urzędnik z wiedzą i doświadczeniem zdobytym w unijnej instytucji przechodzi do firmy lobbingowej, zajmującej się tymi samymi sprawami. Niepokojące są również „obrotowe drzwi” wprowadzające ludzi z przemysłu do unijnych instytucji. Tak było w przypadku komisarzy: Miguela Cañete czy Pierre’a Moscovici.