Samolot egipskich linii lotniczych EgyptAir, lecący z Paryża do Kairu, prawdopodobnie rozbił się u wybrzeży Grecji. Strona egipska i francuska, a także liderzy Unii Europejskiej, nie wykluczają kolejnego zamachu terrorystycznego. Pojawia się pytanie, czy lotnisko Charles de Gaulle w Paryżu było dostatecznie chronione, czy nie złamano procedur bezpieczeństwa, jakie obowiązują na lotniskach unijnych krajów. Standardy bezpieczeństwa zostały bardzo zaostrzone po atakach terrorystycznych w Paryżu. Najsłabszym punktem lotniska paryskiego jest monitoring pracowników. Po prześwietleniu ich przez francuskie służby okazało się, że 60 z nich było podejrzanych o bliskie związki z radykalnymi grupami islamskimi. Pracowników jest ponad 8,5 tysiąca, więc istnieje podejrzenie, że ich część nadal może stanowić zagrożenie. Katastrofa egipskiego samolotu może wpłynąć na wydłużenie czasu obowiązywania stanu wyjątkowego we Francji, wprowadzonego w związku z zagrożeniem terrorystycznym. Sytuacja ta może także zaostrzyć dyskusję na temat rozwiązania kryzysu migracyjnego w Unii Europejskiej, a zwłaszcza przyjmowania uchodźców przez unijne kraje.