Władze Rosji nie mają wątpliwości, że Unia Europejska przedłuży sankcje związane z aneksją Krymu i wojną w Donbasie. Teraz cała machina informacyjna przygotowuje Rosjan na kolejne ograniczenia. Moskwa nie obawia się jednak zachodnich sankcji. Rosyjscy politycy w publicznych oświadczeniach starają się lekceważyć wypływ unijnych i amerykańskich restrykcji na sytuację ekonomiczną Rosji, a związani z Kremlem eksperci przekonują, że sankcje wpływają korzystnie na rozwój gospodarki. Prezydent Władimir Putin zapowiada, że odpowiedzią na sankcje będzie stworzenie takich warunków dla biznesmenów, żeby czuli się w Rosji komfortowo. Natomiast premier Dmitrij Miedwiediew przy każdej okazji podkreśla, że zachodnie sankcje pozwalają w warunkach braku konkurencji rozwijać się rosyjskim firmom. Jednak, według socjologów, co najmniej 40 procent Rosjan wydaje swoje zarobki na jedzenie i nie ma już pieniędzy na nic innego. Media codziennie straszą Rosjan Zachodem, ale w pierwszej dziesiątce miejsc na świecie odwiedzanych przez rosyjskich turystów większość stanowią kraje Unii Europejskiej, w tym Polska. Rosyjskie koncerny paliwowe zabiegają o nowe inwestycje na unijnym rynku, a banki starają się o utrzymanie współpracy z podmiotami unijnymi.