- Przeżycie moje było olbrzymie i dlatego zaraz po starcie uciekłam do wioski olimpijskiej, by sama najpierw zaakceptować to, co osiągnęłam, złoty medal olimpijski - tak złota medalistka w skoku w dal, Elżbieta Duńska-Krzesińska wspomina swój sukces na olimpiadzie w Melbourne w 1956 roku.