Polskie Radio

Olek Ostrowski i jego pierwsze narciarskie szlify

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2014 18:00
Młody alpinista pochodzi z Wetliny, zatem można powiedzieć, że miłość do gór wyssał z mlekiem matki. Ale to jego tata podsycał ogień narciarskiej pasji, który od najmłodszych lat tlił się w chłopaku.
Olek Ostrowski
Olek OstrowskiFoto: Piotr Śnigórski

- Jak miałem trzy lata tata nauczył mnie jeździć na nartach  - opowiada Olek Ostrowski. Pod jego czujnym okiem przyszły zdobywca najwyższych "górek" - jak mówi m.in. o ośmiotysięcznikach - ćwiczył niedaleko domu zjazdy. W Bieszczadach nie ma dobrze rozbudowanej infrastruktury narciarskiej, dlatego od początku szusował z ojcem poza wytyczonymi trasami. - Łączyliśmy dwie pasje chodzenie po górach i narty. Jeździliśmy po tych bieszczadzkich lasach i połoninach - mówi.

Senior rozbudził też w synu potrzebę rywalizacji, kiedy zabrał go na miejscowe zawody narciarskie. Pasję do narciarstwa postanowił rozwijać dalej. Liceum w Ustrzykach Dolnych dawało taką możliwość, przy szkole funkcjonował klub narciarski UKN Laworta. - Tam ostro trenowałem - wspomina. Ostrowski brał też udział w zawodach rangi FIS. Jednak z czasem - jak sam mówi - przestało go bawić ściganie się w "obcisłych strojach".

Postawił na zdobywanie gór, najlepiej tych najwyższych. Zaczęło się od penetrowania niebezpiecznych tatrzańskich stoków. A potem już było z...górki. Wyjazdy w Alpy, wejście na Mont Blanc, Matterhorn, czy Grossglockner. W 2012 roku postanowił z kolegą wspiąć się  na Pik Lenina (7134 m n.p.m.) w górach Pamir w Kirgistanie. Szczyt udało się zdobyć.

Olek Ostrowski, który miał wtedy zaledwie dwadzieścia cztery lata samotnie zjechał północną ścianą do bazy. Pokonał w taki sposób 3000 metrów w pionie. To utwierdziło go w przekonaniu, że narciarstwo wysokogórskie jest jego przyszłością.

(pkur)

Zobacz więcej na temat: Zjazd z ośmiotysięcznika
Czytaj także

Cho-Oyu nie zadziera nosa jak inne ośmiotysięczniki...

Ostatnia aktualizacja: 20.08.2014 09:50
Nie szydzi z alpinistów jak Mount Everest pewny swej wielkości i niedostępności. Nie kaprysi jak K2 , który nie wpuścił jeszcze nikogo zimą na swój szczyt. Cho-Oyu uznawana jest za jedną z najprostszych do zdobycia gór, które mają ponad osiem tysięcy metrów. A jak się z niej zjeżdża na nartach? Już wkrótce przekona się o tym Olek Ostrowski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Narciarstwo wysokogórskie ekstremalny sport, czy szaleństwo?

Ostatnia aktualizacja: 19.08.2014 16:00
Wejście na ośmiotysięcznik jest celem, który może osiągnąć zaledwie garstka zapaleńców. Jeszcze mniejsza jest grupa tych, którzy po dotarciu na szczyt miast z niego zejść, decydują się na zjazd.
rozwiń zwiń