Andriej Iłłarionow przeszedł długą drogę – od zausznika obecnego prezydenta Rosji Władimira Putina do jego zagorzałego przeciwnika.
Ten ekonomista wywodzi się z Sankt Petersburga, podobnie jak rosyjski przywódca. Był jego przedstawicielem, tzw. szerpą, w grupie ośmiu najpotężniejszych państw świata G-8. Rosja została z niej wyrugowana po aneksji Krymu, który formalnie nadal należy do Ukrainy. Drogi Iłłarionowa i Putina rozeszły się jednak już kilka lat wcześniej – w 2005 roku, kiedy kluczowy emisariusz i gospodarczy doradca prezydenta uznał, że kraj pod wodzą jego pryncypała, wcześniej częściowo wolny, stał się kompletnie autorytarny. Złożył rezygnację, a następnie stał się ekspertem libertariańskiego think-tanku Cato Institute w Waszyngtonie.
Ostro krytykowął postępowanie Putina m.in.w aferze Jukosu, politykę energetyczną Rosji oraz jej działania w Czeczenii. W 2010 roku był jednym z pierwszych sygnatariuszy manifestu „Putin musi odejść”.
W rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Andriej Iłłarionow bardzo krytycznie ocenia sytuację w Ukrainie, która - jego zdaniem - zbyt słabo stawia czoła agresji Rosji, przez co zachęca ją do dalszych kroków na rzecz destabilizacji sąsiedniego państwa.
Juliusz Urbanowicz, portal PolskieRadio.pl: - Co mogą zrobić władze w Kijowie, by przeciwstawić się zakusom Rosji? Jak Pan ocenia ich działania?
Były doradca prezydenta Rosji Andriej Iłłarionow : - Niestety, w ciągu miesięcy, które minęły od rewolucji Majdanu, ani władze przed wyborem prezydenta Poroszenki, ani te po jego wyborze nie zrobiły tego, co najważniejsze. Nie broniły Krymu, faktycznie oddały półwysep agresorowi. Długo nie potrafiły podjąć niezbędnych decyzji o obronie wschodniej części kraju, co można było zrobić o wiele szybciej i skuteczniej.
Niestety, popełniły też kilka bardzo poważnych błędów wojskowych, w rezultacie których separatyści i wojska rosyjskie mogły zająć i okupować Donieck i Ługańsk, czego można było uniknąć.
Następnie zostały popełnione najgłębsze strategiczne błędy, przez co część ukraińskich ochotniczych batalionów została okrążona w rejonie Iłłowajska i innych miejsc. Można kontynuować wyliczanie strategicznych pomyłek polityczno-wojskowych.
Największy błąd władze w Kijowie popełniły jednak w gospodarce. To brak reform. Fałszywa wydaje się koncepcja, że najpierw należy zwyciężyć na polu bitwy, a dopiero potem przeprowadzić reformy. Jeden z punktów putinowskiego planu zniszczenia Ukrainy zakłada bowiem maksymalny nacisk gospodarczy w celu zwiększenia deficytu budżetowego, wyczerpania jej rezerw walutowych i doprowadzenia jej do niewypłacalności nie tylko wobec Rosji, ale i zachodnich państw. W ten spośob można by pokazać, że Ukraina jest państwem w stanie rozkładu. Niestety, obecne ukraińskie władze w dużym stopniu współdziałają na rzecz realizacji tego planu, nie robiąc nic na rzecz reformy gospodarki i społeczeństwa.
- A po ukraińskich wyborach parlamentarnych jest Pana zdaniem szansa na zmianę tego stanu rzeczy?
- Trzeba utworzyć rząd narodowy, patriotyczny, kóry będzie przeprowadzał niezbędne reformy. Największy problem Ukrainy to nawet nie rosyjska agresja, ale brak narodowej politycznej elity, która reprezentuje nie swoje osobiste, w tym ekonomiczne, interesy, ale interesy całego społeczeństwa, kraju. To dla Ukrainy sprawa życia i śmierci.
KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY >>>
- Czyli prezydent Poroszenko i premier Jaceniuk reprezentują wyłącznie własne interesy?
- Pan Jaceniuk jest szefem rządu od końca lutego. Minęło 9 miesięcy. Chciałbym wiedzieć, jakie reformy zostały w tym czasie podjęte? Pan Poroszenko jest prezydentem od 25 maja, kiedy został wybrany, na początku czerwca rozpoczął urzędowanie. Chciałbym wiedzieć, jakie decyzje podjął dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa, jaki fundament położył dla niezbędnych reform gospodarki i państwa? Chciałbym wiedzieć, kto został skazany za korupcję, jakie sprawy są prowadzone? Chciałbym wiedzieć, kto z tych, którzy rozstrzeliwali „Niebiańską sotnię” na kijowskim Majdanie został pociągnięty do odpowiedzialności. Chciałbym znać te nazwiska. Tego nie zrobiono.
- A może brakuje poparcia Zachodu dla reform?
- Zawsze można zwiększyć poparcie, np. zabrakło odpowiednich decyzji szczytu NATO w Walii. Ale tak czy inaczej nie jesteśmy w przedszkolu, a Ukraina nie jest przedszkolakiem. Są decyzje, które powinna podjąć niezależnie od postępowania Zachodu. Zachód, przy całej krytyce, jaką można formułować pod jego adresem, wprowadził sankcje. One są ograniczone, ale są. Pytanie: jakie sankcje wprowadziła Ukraina przeciwko Rosji? Odpowiedź: żadne. Co więcej, na wielu polach kontynuowana jest współpraca, w tym gospodarcza, wojskowa, Ukraina wysyła dostawy wojskowe do Rosji.
Rozmawiał Juliusz Urbanowicz, portal PolskieRadio.pl
Ciąg dalszy wywiadu wkrótce