– To bardzo potrzebne zmiany - mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Jak wyjaśnia, w Polsce, gdy ktoś zbankrutuje, bardzo często nie wraca do biznesu, jest skreślony. Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie porażka biznesowa nie przekreśla szans na rynku – mówi.
Ale, nowe prawo to nie wszystko. – Do tego potrzebna jest zmiana nastawienia, mentalności urzędników, przedsiębiorców, jak i bankowców – podkreśla Arendarski.
Rewolucyjne zmiany dotyczące restrukturyzacji, naprawy i upadłości firm
Zmian, które wejdą w życie 1-go czerwca jest wiele. Po pierwsze, prawnie zostaną rozdzielone te upadłości, które mają zakończyć się likwidacją, od tych, wobec których będzie wdrożone postępowanie naprawcze. Co jeszcze? O tym wiceminister gospodarki Mariusz Haładyj.
– Następuje zmiana definicji niewypłacalności, dostosowana bardziej do realiów ekonomicznych, a nie formalnych. Większa będzie elastyczność wierzycieli i dłużników co do wyboru formy restrukturyzacji – wymienia wiceminister.
Dodaje, że do tego dochodzi wzmocnienie pozycji tzw. aktywnych wierzycieli, aby ci pasywni nie blokowali procesu restrukturyzacji, z jednoczesnym zwiększeniem ochrony wierzycieli przed niekorzystnym działaniem dłużnika.
– W przypadku postępowania upadłościowego następuje zrównanie kategorii zaspokojenia Skarbu Państwa i wierzycieli prywatnych – podkreśla wiceminister.
Ponadto niektóre procedury zostaną zinformatyzowane, odbiurokratyzowane i uproszczone.
Obecnie w Polsce 80 procent upadłości to tak zwane upadłości likwidacyjne. Jedynie co piąta firma postanawia działać dalej po niezbędnej restrukturyzacji -ogłaszając upadłość układową.
Błażej Prośniewski, jk