Choć przez większość dnia EURUSD oscylował w okolicach 1,06 podczas sesji amerykańskiej powrócił na swoje 12-letnie minima, ponownie schodząc poniżej poziomu 1,05. Od początku roku euro do dolara potaniało już o 15%, zaś od maja 2014 roku aż o 35%, kiedy to podczas konferencji prasowej EBC prezes Mario Draghi „zdał relację” z dyskusji członków podczas posiedzenia EBC, wskazując, iż EBC jest gotowy do działania (tj. zmiany parametrów polityki monetarnej).
Odmienność cykli gospodarczych Europy i USA osłabia euro, stąd głównym driverem na rynku nadal pozostaje przekonanie do jastrzębiego wydźwięku marcowego posiedzenia Fed, które to szczególnie nasiliło się po publikacji rządowych danych z rynku pracy w USA (NFP).
Przyrost nowych miejsce pracy w sektorze poza rolnictwem w skali blisko 300 tys. miesięcznie i spadek stopy bezrobocia do poziomu 5,5% pokazał, że gospodarka amerykańska pędzi do przodu nie zważając na to, co dzieje się dookoła niej.
Z technicznego punktu widzenia udany atak na wsparcie na poziomie 1,05 USD otworzy drogę w kierunku parytetu pary. Jeszcze niedawno taki scenariusz rynek zakładał dopiero na przyszły roku, a tu nie mamy jeszcze połowy 2015 roku a szanse na dotknięcie poziomu 1,0 na EURUSD wyraźnie rosną. Minimum ostatnich dni wyznacza już poziom 1,0456.
Biorąc pod uwagę przecenę euro do dolara jaka dokonała się w ostatnich dniach parze przydałby się jednak chwilowy przystanek przed oczekiwanym w kolejnych miesiącach roku dalszym spadkiem notowań eurodolara.
W tym tygodniu spodziewamy się korekty i zwrotu euro w kierunku 1,08 USD zakładając, że Fed mocno rozczaruje rynek nastawiony na jastrzębi komunikat. Mając na uwadze ostatnie, bardzo silne wzrosty dolara, które to będą dodatkowo obniżały wskaźnik inflacji w USA można oczekiwać, że FOMC wstrzyma się z podwyżką stóp do września po tym jak frazę „cierpliwość” usunie z komunikatu dopiero podczas czerwcowego posiedzenia.
Jeśli chodzi o kraj, w ostatnim czasie złoty podlegał silnym wahaniom, oscylując pomiędzy 4,11-4,165. Piątkowe dane o inflacji, choć pokazały pogłębienie spadku cen do -1,6% r/r pozostały bez wpływu na notowania naszej waluty. Po tym jak Rada wyraźnie zakomunikowała, że zakończyła cykl luzowania monetarnego tylko szokowe zmiany mogłyby ją odwieźć od obranego kierunku. Odnotowane dwupunktowe przestrzelenie przez rynek poziomu marcowego indeksu CPI (wynikając m.in. ze zmian koszyka GUS) szoku nie wywołało, co widać było po reakcjach pary eurozłoty (podczas piątkowej sesji w USA złoty wręcz umacniał się). W środę od rana kurs EURPLN notowany jest w okolicach 4,15.
W tym tygodniu obok posiedzenia FOMC z USA napłyną też raporty m.in. nt. produkcji przemysłowej (jej dynamiki i wykorzystania mocy produkcyjnych), z rynku nieruchomości (indeks NAHB, pozwolenia na budowę i rozpoczęte inwestycje budowlane) oraz indeks wyprzedzający koniunktury Conference Board. W Europie zaś zaprezentowane zostaną dane inflacyjne (HICP, HICP bazowe) oraz dot. salda na rachunku zagranicznym i bieżącym. Pustkami nie będzie też świecił polski kalendarz makroekonomiczny. W najbliższych dniach GUS i NBP będą kontynuować publikację kolejnych danych za luty, w tym: dot. inflacji bazowej CPI, produkcji przemysłowej i cen produkcji sprzedanej, sprzedaży detalicznej, salda na rachunku obrotów bieżących oraz wynagrodzeń i zatrudnienia w przedsiębiorstwach.
Do końca tygodnia oczekujemy osłabienia złotego, ze wzrostem kursu EURPLN do 4,18. Niemniej w perspektywie miesięcznej PLN powinien powrócić na znacznie wyższe poziomy prowadząc do spadku kursu EURPLN do 4,02 na koniec maja br. Wsparcie dla PLN stanowić będą przede wszystkim wspomniane już dwa czynniki: zakończenie cyklu łagodzenia polityki monetarnej RPP i odsunięcia na wrzesień terminu pierwszej podwyżki stóp w USA. Ponadto napływający do Polski kapitał z euro-QE też będzie po części umacniał naszą walutę.
Joanna Bachert, PKP Bank Polski